#15
Gigi pov.
Otworzyłam oczy, gdy poczułam czyjegoś kutasa w mojej cipce. Spojrzałam na..... Gabe'a?! Co tu się odwala!? Ale muszę przyznać jedno.... On jest gorszy od Trevora.
- Co... Ty odpierdalasz?! - krzyknęłam i próbowałam nie jęczeć
- Cicho skarbie.... Musiałem to zrobić
- Co?! Musiałeś mnie gwałcić z samego rana!? - patrzyłam na niego niedowierzając
- Jest 12.37.... a tak swoją drogą to za dużo gadasz
Włożył swojego kutasa głębiej, że aż poczułam rozpływającą się przeze mnie rozkosz. Wplątałam palce w jego włosy i zaczęłam ciągnąć za jego końcówki.
- Och.... Gabe.... - zaczęłam jęczeć
- Wiedziałem, że ci się to spodoba
- Kurwa.... Nie wiedziałam.... Że... To.... Woooo!!
Doznałam orgazmu, a Gabe zszedł ze mnie i już nie czułam rozkoszy. Moja cipka chciała więcej. Co ci ludzie ze mną zrobili?! Co ja ze sobą robię!?
Gabe na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Kucnął przy mojej przyjaciółce i rozchylił moje nogi. Zaczął językiem pieścić moją przyjaciółkę. Uśmiechnęłam się i znów z moich ust wydobywały się jęki. Gabe nie przestawał.
- Chyba Wystarczy tych "czułości"
Gabe się ode mnie odsunął, a ja spojrzałam na wkurzonego Trevora, a on nie miał przyjść wieczorem? A chuj z tym! Powinnam przestać się im oddawać! A ja zamiast tego pieprzę się z nimi. Mój mózg oszalał, ale spokojnie.... Po prostu odmówisz, a oni to zrozumieją.... Chyba.
- Trevor? Co ty tu robisz!? - spytał wkurzony Gabe
- Przyszłem dać jej śniadanie, więc znikaj!
Gabe westchnął i wyszedł. Ja szybko ubrałam spodnie i spojrzałam na Trevora. On miał w ręku talerz z goframi i kubek z kakao. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję - podziękowałam, a Trevor na mnie spojrzał zdziwiony
- Coś się stało, że taki zdziwiony jesteś? - spytałam
- Podziękowałaś mi
- To aż tak dziwne? - podniosłam jedną brew do góry
- Tak
No rozumiem, że nie należę do tego rodzaju osób, które są milutkie i grzeczne. Ja jestem niegrzeczna i podła i nie cierpię słuchać rozkazów, ale to nie znaczy, że nie potrafię przepraszać i dziękować. Aż taka zła nie jestem... Bez przesady, okej?
- Z resztą..... - westchnęłam
Zaczęłam jeść. To było pyszne! Kochałam gofry, ale Trevor robił najlepsze. Delektowałam się smakiem gofrów, które były wyborne. Od dzisiaj Trevor zostaje moim kocharzem!
- Były pyszne! - powiedziałam, gdy skończyłam jeść
- Dzięki
- Powinieneś zostać kucharzem! - powiedziałam uradowana
Widziałam, jak na jego twarzy był wielki szok. Czy to aż tak dziwne, że mówię żeby został kucharzem? On się nadaje do tej roboty! Ma talent do gotowania i nie może tego zmarnować!
- Nie....
Wybacz Trevor, ale Gigi nie przyjmuje takiego słowa.
- Masz talent! Nie możesz go zmarnować! - powiedziałam
- Gofry to każdy potrafi robić
- Ale ty robisz jedyne w swoim rodzaju! - powiedziałam
- Robię tak, jak każdy...
- Masz talent! Ja ci mówię... Nie zmarnuj tego
- Dobrze.... Spróbuję
- Musisz to zrobić! - uśmiechnęłam się
- Możesz wyjść i zwiedzać dom, ale wszystkie drzwi na dwór są pozamykane
- Jej! - Uśmiechnęłam się
Szybko wstałam i wyszłam z pokoju. Zaczęłam się rozglądać po pokojach. Było sześć pokoi. Salon, który był w kolorach bieli i czerni. Wyglądał elegancko. Kuchnia tak samo oraz jadalnia. Łazienka była ogromna, a nawet mieściło się w niej jacuzzi!
- Cześć cipcio
Odwróciłam się w stronę Xaviera. Co to za przezwisko!? Nie mógł wymyśleć lepszego? On to ma chore pomysły. I jak wydać.... Jest zboczony.
- Hej..... Co to za przezwisko? - zapytałam
- Od dzisiaj jesteś moją cipcią
- Aha? Nie komentuje tego - powiedziałam
Xavier przycisnął mnie do ściany i Pocałował. Nie Odwzajemniłam, bo jak już mówiłam nie mogę im się tak łatwo oddawać. Teraz będę twardsza.
Patrzyłam na niego, był zdezorientowany i nie wiedziała o co mi chodziło. Pewnie myślał, że mnie do łóżka zaciągnie. O nie mój drogi... Nie z tą Gigi takie numery.
- Coś nie tak?
- Odejdź - powiedziałam spokojnie
- Nie będę cię słuchałem
Zaczął całować moją szyję, a ja go odepchnęłam. Jak powiedziałam, że na odejść to powinien to zrobić, a nie się do mnie dobierać. Mówiłam, że nie chce, a on miał to w dupie. Nie będę z nim Rozmawiała.
Pospiesznie weszłam do kuchni i nalałam do szklanki soku bananowego. Uwielbiam banany! Banany życiem! Wypiłam całą zawartość szklanki i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam patrzeć przez okno. Jestem ciekawa ile będę w tym domu siedzieć.
Zayn pov.
Żadnych poszlak! Nigdzie nie możemy jej znaleźć! To tak jakby zapadła się pod ziemię. Boże! Jak ja za nią tęsknię! Kocham ją i nie chce żeby stała jej się jakakolwiek krzywda....
- Zayn
Spojrzałem na Nikodema. Uśmiechnąłem się lekko na jego widok.
- Co jest? - spytałem
- Nie wiemy gdzie jest
Tego się obawiałem.... Nie możemy jej znaleźć. Boże! Czego ja jej kazałem iść na to głupie spotkanie!? Na następny raz nigdzie nie pojedzie tylko zostanie w domu! Wtedy będę wiedział, że jest bezpieczna...
- Wszystko będzie dobrze.... Znajdziemy ją
Nagle do mojego pokoju wparował zdyszany Aaron. Patrzyliśmy na niego, a on się szeroko uśmiechnął. Nie wiedziałem o co mu chodziło, ale jestem pewien, że zaraz się o tym przekonam. Tylko proszę... Niech to będzie coś dobrego.
- znaleźliśmy Gigi!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro