#11
Zayn pov.
Minęło kilka dni odkąd pisałem z Gigi. Od tamtej pory się do siebie nie odzywaliśmy. Z tą małą, wredną dziewczyną nie da się dogadać. Cały czas mnie obwinia o śmierć Mitsey, a ja nie kazałem jej wpadać pod samochód. Teraz z resztą nie ważne. Wczoraj był pogrzeb Mitsey. Pewnie wszyscy tam byli, z wyjątkiem mnie.
- Zayn, przyszła dostawa
Spojrzałem na mojego kumpla Nikodema.
Nikodem miał 22 lata. Jest wysokim brunetem i zielonych oczach. Zawsze potrafi mi doradzić sprawach biznesowych i uczuciowych, ale on zna mnie na tyle dobrze, że wie, że się nie zakochuje. Ja się bawię dziewczynami, a potem je zostawiam. Jest lojalny, uczciwy i przede wszystkim pomocny. Zawsze mnie zastępuje w moich obowiązkach i jestem z niego dumny.
- Już idę - uśmiechnąłem się
Wstałem z krzesła i wyszłem z gabinetu. Poszłem na korytarz gdzie czekała już dostawa. Otworzyłem paczkę, a w niej znajdowały się pistolety, noże oraz narkotyki. Wszystko na swoim miejscu.
- Zwołaj ludzi - powiedziałem
- Po co?
- Pójdą po pewną dziewczynę i ją tu przyprowadzą - uśmiechnąłem się szyderczo
Gigi. Teraz się zabawimy po mojemu.
Gigi pov.
- Naprawdę Stiv? - zapytałam
Stiv siedział na podłodze i medytował.
- Wytężam swój umysł..... Ty też powinnaś
- Nie mam zamiaru - poszłam do kuchni
On ma nie dojebanie mózgowe. Zawsze musi być aż tak głupi?
Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie gofry na śniadanie. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Od rana czułam czyjąś obecność.... Rozglądnełam się po kuchni, ale nikogo nie było. Coś musi mi się zdawać, bo kto by tu był? Duch?
Zjadłam śniadanie i umyłam talerz. Wyszłam z kuchni i zakończyłam, że Stiv siedzi na kanapie i ogląda telewizję.
- Już wytężyłeś umysł? - spytałam
- Nie, bo ktoś za głośno je
- Ej! Wypraszam to sobie! - skrzyżowałam ręce
- Ja mówię świętą prawdę
- Święta krowa mówi, świętą prawdę - uśmiechnęłam się wrednie
- Ty to masz teksty - wywrócił oczami
- No wiem - Uśmiechnęłam się
Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Moje myśli wciąż krążyły wokół dziwnego uczucia.... Uczucia niepokoju. Ktoś mnie obserwuje... I tym razem Napewno mi się nie zdaje. Nagle poczułam, jak ktoś mnie obejmuje w talii i przykłada do nosa jakąś husteczkę. Szarpałam się, ale po chwili straciłam przytomność.
Zayn pov.
Siedziałem w moim gabinecie i bawiłem się nożem. Tak, mam fajne zajęcie. Myślałam o tym kiedy Gigi będzie w moim domu. Ona będzie moja. Już mam dość zgrywania tego, że ją nienawidzę. Coś mnie do niej ciągnie.... Nienawidzę, jak ktoś ją dotyka. Wtedy mam ochotę zamordować tą osobę. A jak mi kiedyś napisała, że poszła z kimś do łóżka to myślałem, że mnie szlak trafi.
- Zayn
Spojrzałem na Nikodema.
- Tak? - spytałem
- Gigi jest u ciebie w sypialni
Uśmiechnąłem się na tę wiadomość. Podziękowałem mu i wstałem. Skierowałem się w stronę mojej sypialni, gdy weszłem zobaczyłem nieprzytomną Gigi. Powiem jedno... Jest słodka gdy śpi. Teraz będziesz moja i nikogo innego, i tego dopilnuje.
Usiadłem na łóżku i odgarnąłem koszyki jej włosów, które opadły jej na czoło. Uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem ją w czoło, po czym wyszłem z sypialni zamykając przy tym drzwi na klucz.
Gigi pov.
Otworzyłam oczy. Spojrzałam w ścianę i usiadłam co było wielkim błędem, bo od razu rozbolała mnie głowa. Rozglądnełam się po jakieś sypialni. O mój boże! Gdzie ja jestem?! Nigdy nie byłam w tej sypialni.... Teraz do mnie dotarło, że zostałam porwana.
Wstałam, ale od razu upadłam na łóżku. Moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Nosz kurwa! Dlaczego to mnie spotkało?!
- Obudziłaś się
Spojrzałam na chłopaka o blond włosach, które były w nieładzie i błękitnych oczach niczym niebo. W jego dolnej wardze był srebrny kolczyk. Był umięśniony, a wywnioskowałam to po jego bicepsach. Miał wyraźne rysy twarzy. Był przystojny.
- Gdzie jestem? - spytałam
- W domu
No to akurat wiem.
- U kogo? - zapytałam
- Zobaczysz później.... Narazie szef musiał gdzieś pojechać, ale do ciebie wrócić
Jaki szef?! Kto jest tym szefem?!
- Rozumiem - siedziałam na łóżku
- Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć?! Zostałam porwana, a ty się mnie pytasz jak się czuje?!
- Spokojnie.... Przecież cię nie zabijemy
Nie jestem tego taka pewna, ale okej...
- Okej.... Powiedz mi jak się nazywasz - powiedziałam
- Jestem Aaron
- Miło mi cię poznać, ja jestem Gigi - powiedziałam
- Wiem o tym
Super. Czyli nie dość, że zostałam porwana to jeszcze przez jakiś prześladowców.
- Mogę wyjść? - spytałam
- Nie możesz
- Dlaczego?! - wkurzyłam się
- Bo jesteś własnością mojego szefa
- A kim jest twój szef, że się go tak słuchasz?! - spytałam wkurzona
- Sam ci kiedyś powie
Zayn pov.
Nie mogłem się doczekać kiedy zobaczę Gigi. Pewnie się zdziwi, że to przeze mnie została porwana, a raczej przez moich ludzi, ale to był mój rozkaz.
Stałem pod drzwiami do mojej sypialni, gdy usłyszałem Aaron'a, jak rozmawiał z Gigi.
- Mogę wyjść? - zapytała
- Nie możesz - Aaron powiedział to twardym głosem
- Dlaczego?! - uuu... Wkurzyła się
- Bo jesteś własnością mojego szefa - I dobrze mówi
- A kim jest twój szef, że się go tak słuchasz?!
- Sam ci kiedyś powie - uśmiechnąłem się do siebie
- Kim jest ten cholerny dupek?!!
Oj... Mnie nazywa dupkiem? Zaraz zobaczymy, kto tu jest dupkiem. Weszłem do pokoju, a oni na mnie spojrzeli. Gigi patrzyła na mnie jak z byka na rzeźnika.
- Witaj Skarbie
Gigi pov.
Dlaczego Aaron nie chce mi powiedzieć kto jest jego szefem?! Przecież to nie może być aż tak straszne! Chyba, że ten ktoś to dupek skończony, który chce jakąś zabawkę. Nagle drzwi od sypialni się otworzyły, a my spojrzeliśmy w ich stronę. Do pokoju wszedł Zayn. Patrzyłam na niego morderczym wzrokiem. Jak ten debil śmiał mnie porwać?! Jeszcze pożałuje tego co zrobił!
- Witaj Skarbie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro