Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#15

Gigi pov.

Otworzyłam oczy, gdy poczułam czyjegoś kutasa w mojej cipce. Spojrzałam na..... Gabe'a?! Co tu się odwala!? Ale muszę przyznać jedno.... On jest gorszy od Trevora.

- Co... Ty odpierdalasz?! - krzyknęłam i próbowałam nie jęczeć

- Cicho skarbie.... Musiałem to zrobić

- Co?! Musiałeś mnie gwałcić z samego rana!? - patrzyłam na niego niedowierzając

- Jest 12.37.... a tak swoją drogą to za dużo gadasz

Włożył swojego kutasa głębiej, że aż poczułam rozpływającą się przeze mnie rozkosz. Wplątałam palce w jego włosy i zaczęłam ciągnąć za jego końcówki.

- Och.... Gabe.... - zaczęłam jęczeć

- Wiedziałem, że ci się to spodoba

- Kurwa.... Nie wiedziałam.... Że... To....  Woooo!!

Doznałam orgazmu, a Gabe zszedł ze mnie i już nie czułam rozkoszy. Moja cipka chciała więcej. Co ci ludzie ze mną zrobili?! Co ja ze sobą robię!?

Gabe na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Kucnął przy mojej przyjaciółce i rozchylił moje nogi. Zaczął językiem pieścić moją przyjaciółkę. Uśmiechnęłam się i znów z moich ust wydobywały się jęki. Gabe nie przestawał.

- Chyba Wystarczy tych "czułości"

Gabe się ode mnie odsunął, a ja spojrzałam na wkurzonego Trevora, a on nie miał przyjść wieczorem? A chuj z tym! Powinnam przestać się im oddawać! A ja zamiast tego pieprzę się z nimi. Mój mózg oszalał, ale spokojnie.... Po prostu odmówisz, a oni to zrozumieją.... Chyba.

- Trevor? Co ty tu robisz!? - spytał wkurzony Gabe

- Przyszłem dać jej śniadanie, więc znikaj!

Gabe westchnął i wyszedł. Ja szybko ubrałam spodnie i spojrzałam na Trevora. On miał w ręku talerz z goframi i kubek z kakao. Uśmiechnęłam się.

- Dziękuję - podziękowałam, a Trevor na mnie spojrzał zdziwiony

- Coś się stało, że taki zdziwiony jesteś? - spytałam

- Podziękowałaś mi

- To aż tak dziwne? - podniosłam jedną brew do góry

- Tak

No rozumiem, że nie należę do tego rodzaju osób, które są milutkie i grzeczne. Ja jestem niegrzeczna i podła i nie cierpię słuchać rozkazów, ale to nie znaczy, że nie potrafię przepraszać i dziękować. Aż taka zła nie jestem... Bez przesady, okej?

- Z resztą..... - westchnęłam

Zaczęłam jeść. To było pyszne! Kochałam gofry, ale Trevor robił najlepsze. Delektowałam się smakiem gofrów, które były wyborne. Od dzisiaj Trevor zostaje moim kocharzem!

- Były pyszne! - powiedziałam, gdy skończyłam jeść

- Dzięki

- Powinieneś zostać kucharzem! - powiedziałam uradowana

Widziałam, jak na jego twarzy był wielki szok. Czy to aż tak dziwne, że mówię żeby został kucharzem? On się nadaje do tej roboty! Ma talent do gotowania i nie może tego zmarnować!

- Nie....

Wybacz Trevor, ale Gigi nie przyjmuje takiego słowa.

- Masz talent! Nie możesz go zmarnować! - powiedziałam

- Gofry to każdy potrafi robić

- Ale ty robisz jedyne w swoim rodzaju! - powiedziałam

- Robię tak, jak każdy...

- Masz talent! Ja ci mówię... Nie zmarnuj tego

- Dobrze.... Spróbuję

- Musisz to zrobić! - uśmiechnęłam się

- Możesz wyjść i zwiedzać dom, ale wszystkie drzwi na dwór są pozamykane

- Jej! - Uśmiechnęłam się

Szybko wstałam i wyszłam z pokoju. Zaczęłam się rozglądać po pokojach. Było sześć pokoi. Salon, który był w kolorach bieli i czerni. Wyglądał elegancko. Kuchnia tak samo oraz jadalnia. Łazienka była ogromna, a nawet mieściło się w niej jacuzzi!

- Cześć cipcio

Odwróciłam się w stronę Xaviera. Co to za przezwisko!? Nie mógł wymyśleć lepszego? On to ma chore pomysły. I jak wydać.... Jest zboczony.

- Hej..... Co to za przezwisko? - zapytałam

- Od dzisiaj jesteś moją cipcią

- Aha? Nie komentuje tego - powiedziałam

Xavier przycisnął mnie do ściany i Pocałował. Nie Odwzajemniłam, bo jak już mówiłam nie mogę im się tak łatwo oddawać. Teraz będę twardsza.
Patrzyłam na niego, był zdezorientowany i nie wiedziała o co mi chodziło. Pewnie myślał, że mnie do łóżka zaciągnie. O nie mój drogi... Nie z tą Gigi takie numery.

- Coś nie tak?

- Odejdź - powiedziałam spokojnie

- Nie będę cię słuchałem

Zaczął całować moją szyję, a ja go odepchnęłam. Jak powiedziałam, że na odejść to powinien to zrobić, a nie się do mnie dobierać. Mówiłam, że nie chce, a on miał to w dupie. Nie będę z nim Rozmawiała.

Pospiesznie weszłam do kuchni i nalałam do szklanki soku bananowego. Uwielbiam banany! Banany życiem! Wypiłam całą zawartość szklanki i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam patrzeć przez okno. Jestem ciekawa ile będę w tym domu siedzieć.

Zayn pov.

Żadnych poszlak! Nigdzie nie możemy jej znaleźć! To tak jakby zapadła się pod ziemię. Boże! Jak ja za nią tęsknię! Kocham ją i nie chce żeby stała jej się jakakolwiek krzywda....

- Zayn

Spojrzałem na Nikodema. Uśmiechnąłem się lekko na jego widok.

- Co jest? - spytałem

- Nie wiemy gdzie jest

Tego się obawiałem.... Nie możemy jej znaleźć. Boże! Czego ja jej kazałem iść na to głupie spotkanie!? Na następny raz nigdzie nie pojedzie tylko zostanie w domu! Wtedy będę wiedział, że jest bezpieczna...

- Wszystko będzie dobrze.... Znajdziemy ją

Nagle do mojego pokoju wparował zdyszany Aaron. Patrzyliśmy na niego, a on się szeroko uśmiechnął. Nie wiedziałem o co mu chodziło, ale jestem pewien, że zaraz się o tym przekonam. Tylko proszę... Niech to będzie coś dobrego.

- znaleźliśmy Gigi!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro