𑁍 Ukai Keishin 𑁍
Warning: shot sprzed trzech lat ;__;
To długo wyczekiwany shot dla pani Zolza0004
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dobra, wezmę - powiedziałaś po czym nacisnęłaś czerwoną słuchawkę, rozłączając się.
Twoja współlokatorka poprosiła cię o kupienie kilku rzeczy. Gdyby było ich więcej, pojechałabyś do miasta, ale biąrac pod uwagę godzinę i niewielką ilość żywności do kupienia, postanowiłaś przejść się spacerkiem do 'podnóża góry'.
Gdy wyszłaś z domu w spodniach i dużej bluzie poczułaś przyjemnie chłodne powietrze. Niebo było coraz ciemniejsze i pojawiały się na nim gwiazdy. To zdecydowanie twoja ulubiona pora dnia.
Dwadzieścia minut spacerkiem i byłaś na miejscu. Otworzyłaś drzwi witając się odruchowo i weszłaś do sklepu, idąc do poszczególnych regałów.
Gdy miałaś już wszystko czego chciałaś, podeszłaś do lady kładąc na niej produkty i odruchowo zaczęłaś szukać portfela w torebce.
Gdy go wyjęłaś, zauważyłaś, że twoje jedzenie nadal nie jest skasowane. Spojrzałaś na gościa za ladą, który przyglądał ci się, jakby zobaczył swoją świętej pamięci babkę.
Miał farbowane, blond włosy, które były całkiem nieźle ułożone, co dodawało mu punktów do skali przystojności. Miał przebite ucho i fartuszek przewiązany przez pomarańczową bluzę. Cute.
W ręce trzymał jakiś magazyn, a na ladzie stała papierośnica z niedopalonym papierosem. Szkoda płuc.
- Em, dobrze się pan czuje? - spytałaś po jakimś czasie, wskazując na niego, gdy ten się w ciebie wpatrywał.
Sama nie wiedziałaś jak miałaś się do niego odezwać, bo nie wyglądał na starego, ale w sumie jest XXI wiek, więc on równie dobrze mógł być przebraną kobietą po 40-stce.
- Co? Ja? Tak, tak.. Przepraszam- Od razu zerwał się do pionu kasując twoje zakupy.
Ty tylko zaśmiałaś się pod nosem. Cute.
- Jestem aż tak brzydka, czy po prostu jest pan zbyt zmęczony?- Stałaś z portfelem w ręce rozglądając się po sklepie.
- Nie, jesteś strasznie.. Znaczy, strasznie piękna! Znaczy... Eh... Keishin Ukai - Spojrzał na ciebie zrezygnowany, myśląc, że przegrał życie. Nic dziwnego, nieco się wkopał.
- Bez przesady - zaśmiałaś się i podrapałaś po karku - [T.N] [T.I], ale może być po prostu [T.I] - przdstawiłaś się po czym lekko się ukłoniłaś.
- Jesteś u rodziny? Nigdy cię tu nie widziałem. - spojrzał na ciebie powolnie kasując produkty.
- Nie, przeprowadziłam się tu niedawno ze swoją przyjaciółkąbi czuję, że to był dobry wybór - Uśmiechnęłaś się i zaczęłaś wkładać skasowane jedzenie do materiałowej torby.
Chwilę później podczas waszej rozmowy, do sklepu wparowało kilku licealistów tutejszej szkoły.
Narobili trochę hałasu i zaśmiałaś się, gdy Ukai próbował ich uciszyć. Zabrałaś wszystkie kupione rzeczy i udałaś się do domu.
.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・
**przedpołudnie następnego dnia**
- [I.P]! Nie widziałaś nigdzie mojego portfela?! - krzyczałaś z salonu do swojej współlokatorki, szukając czerwonego portfela.
- Nie, a co? Znowu coś zgubiłaś?- Zaśmiała się [I.P], która wiedziała, że masz tendencję do zostawiania przedmiotów w losowych miejscach.
Piętnaście minut później twoja przyjaciółka wyszła, a ty usłyszałaś dzwonek do drzwi. Wstałaś z kanapy i podeszłaś do nich, otwierając je. Przed drzwiami stał Keishin. Zdziwiło cię to trochę, bo przecież nie mówiłaś mu gdzie mieszkasz.
- Co tu robisz? - Otworzyłaś bardziej drzwi, wpuszczając go do środka i mimo wszystko uśmiechając się.
- Zostawiłaś to u mnie. - powiedział po czym wyjął z kieszeni bluzy twoją zgubę.
- Ale ze mnie sierota, dziękuję!! - krzyknęłaś i z radości rzuciłaś mu się na szyję. W końcu miałaś tam pieniądze i dokumenty, które trudno byłoby odzyskać.
On tylko stał jak sparaliżowany i starał się nie rumienić, co średnio mu wychodziło. Chwilę później odeszłaś od niego i wzięłaś swój portfel przeglądając go, czy nic z niego nie zginęło. Upewniając się, że wszystko jest na swoim miejscu schowałaś go do torebki w przedpokoju, krzycząc do Ukai'a.
- Stawiam ci kawę i ciacho w cukierni! - wychyliłaś się zza ściany patrząc na niego z szerokim usmiechem.
- Co chcesz mi postawić? - zapytał Keishin nie słysząc twojej poprzedniej wypowiedzi.
- Co?
- Co? - Ponowił pytanie Ukai, rozumiejąc w czym popełnił błąd i nie chcąc się tłumaczyć szybko wyminął się od odpowiedzi - Ciacho? Genialnie! Chodźmy! - pośpiesznie pociągnął cię za rękę do pierwszej lepszej cukierni starając się ukryć zażenowanie zaistniałą sytuacją.
Gdy wróciliście zaczynało się ściemniać. Mieliście iść tylko na kawę i ciasto, ale zbyt dobrze się wam rozmawiało, więc cały dzień spędziliście ze sobą, gadając i włócząc się bez celu.
Ukai opowiadał ci o klubie siatkarskim, którego jest trenerem. Rozmawialiście też o tobie, a jak skończyły się wam tematy, to wymyślaliście byle co, aby tylko było o czym mówić. Nie było w tym problemu, dzięki czemu mi musieliście męczyć się krępującą ciszą.
Czułaś się przyjemnie w jego towarzystwie. On sam był miły i często coś paplał, wywołując tym twój śmiech.
Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy.
Wróciłaś do domu i położyłaś się na kanapie. Już zaczynałaś myśleć o waszym kolejnym spotkaniu w następna sobotę, na które się umówiliście.
Dziwnie nie mogłaś wyrzucić z głowy jego głosu i wyglądu, ale uznałaś, że to tylko chwilowe.
Wzięłaś długą kąpiel i położyłaś się do łóżka, chcąc zasnąć.
.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・
**tydzień później, sobota**
Czekałaś w swoim mieszkaniu na Ukaia. Fakt, do spotkania jeszcze pół godziny, ale byłaś już gotowa.
Trzydzieści minut później usłyszałaś dzwonek do drzwi. Podbiegłaś do nich otwierając, a w drzwiach stał Keishin jak zwykle w bluzie i jeansach.
Zgasiłaś światło w mieszkaniu i ruszyłaś za nim do samochodu.
Najpierw pojechaliście na film akcji do kina, potem poszliście na pizzę, a na końcu odstawiliście jego samochód przed domem i poszliście do parku.
Stanęliście na małym, czerwonym mostku. Opierałaś się o barierkę patrząc w jeziorko, które odbijało blask księżyca.
- Nie wiem, jak ty to robisz, ale masz - odezwał się po chwili Keishin podając ci twój telefon, który jak można się domyślić - zgubiłaś.
- Boże, przepraszam - zaśmiałaś się i wzięłaś zgubę, po czym włożyłaś ją do torebki - Nie mam pojęcia, to chyba wrodzona cecha - odpowiedziałaś, na co obydwoje się zaśmialiście.
Odwróciłaś się tyłem do jeziorka, opierając się łokciami o barierkę.
- A ja nie wiem, jak znosisz moją tendencję do gubienia wszystkiego. Chyba zostaniesz moim oficjalnym wybawicielem do takich sytuacji, bo [i.t.p] się do tego nie nadaje - zaśmiałaś się i spojrzałaś mu w oczy.
- Pewnie, że nim zostanę, ale łatwiej by ci było po prostu się ze mną związać - zaśmiał się Keishin chwytając cię za pas, przyciągając twoje biodra do siebie i jednocześnie patrząc ci w oczy. Przez cały tydzień myślał nad tym ruchem i miał nadzieję, że nic nie sknoci. Zależało mu, jak cholera.
- No nie powiem, ta propozycja jest równie kusząca - zaśmiałas się cicho, dalej patrząc w jego oczy.
On słysząc nutkę zgody w twoim głosie zaczął przybliżać swoją twarz do twojej, łącząc wasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Trzymał cię mocno w pasie, jakby ktoś miał mu cię odebrać, a tego nie chciał. Ty natomiast pełna radości owinęłaś swoje ręce na jego karku, jednocześnie oddawając pocałunek. Nie sądziłaś, że tak to się zakończy, ale.. Nie byłaś zła. Wręcz przeciwnie.
Od tamtej pory, Ukai Keishin - teraz twój narzeczony - przynosi ci każdą zgubioną rzecz, śmiejąc się przy tym, jaka to jesteś zapominalska. Ale chyba tą właśnie cechę kocha w tobie najbardziej.
.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・.・゜゜・
Skończyłam to pisać. Wiem, że trochę zabimbałam z zamówieniami za co bardzo mocno przepraszam... Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli.
Kocham was~~
Borys~~<3³
Update: okej, ten shot jest nawet spoko uwu, dalej bawi mnie akcja ze "stawianiem ciasta" XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro