ROZDZIAŁ 8
Nie mam zielonego pojęcia czy można to nazwać szczęściem, czy też nie, aczkolwiek Oski zawiózł nas w nocy do jego domu, znaczy domu jego rodziców.
Jak zawsze wstałam od niego wcześniej i zamierzałam pójść na łazienki. Jednak ja, jak to ja, nigdy nie mogę w pełni zrobić tego co sobie zaplanuje i zawsze musi się coś wydarzyć na opak. Tak też było i tym razem, reasumując wstając nie zauważyłam stolika nocnego (który swoją drogą, powinien znajdować się bliżej łóżka) i na niego wpadłam. Cała chałupa obudzona na stówe, tak sobie myślę. A tu jednak nie.
Kiedy w końcu dałam sobie radę z tym jebanym stolikiem, postanowiłam w końcu udać się do tej łazienki. Wyszłam na korytarz i dotarło do mnie, że przecież ja nie znam tego domu i nie wiem gdzie się znajduje nawet toaleta.
Pozostało mi wrócić do mojego kochanka, położyłam się dyskretnie i zaczęłam rozmyślać. Zastanawiało mnie kilka faktów, co teraz na przykład robi Łukanio, albo czy Daria jest nadal na mnie obrażona. Jednak to Łuki finalnie zgarnął moją głowę i to o nim myślałam, co teraz robi, czy pamięta o wczorajszym pocałunku, czy tak samo jak ja uważa, że nasza relacja zaszła o kilka kroków za daleko.
Pov Łukasz
Dziś raczył obudzić mnie głupi kot Kruszela, który łaził po kołdrze i nie chciał przestać. Pierwsze co w kolejności zrobiłem, to zobaczyłem godzinę na telefonie.
- 8;30 - świetnie.
Ciekawe co teraz robi Karina, pewnie śpi, spioszek mały. A Lena? Mam nadzieję, że cała i zdrowa wróciła z Oskarem. Wciąż nie mogę zapomnieć o wczorajszym pocałunku, po prostu ta dziewczyna kompletnie zaplątała mi w głowie.
Pov Lena & Oskar
W pewnym momencie poczułam jego ręce na moim brzuchu, przyjemne uczucie, nie powiem, że nie.
- Moja księżniczka buszuje od dobrej godziny - powiedział nieco ospałym głosem.
- Chciałam do toalety, aczkolwiek nie wiem gdzie się znajduje i nawet nie wiesz jak mnie ciśnie - myślałam, że się że wstydu zburacze.
- Mogłaś mnie obudzić - wstał i podał mi swoją dłoń.
- Co ty, nie spróbowała bym - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju, w towarzystwie Oskiego, a kogo by innego.
- Nie, nie, cała Lena - uśmiechnął się przyjaźnie w moim kierunku i otworzył drzwi do łazienki - widzimy się na dole - wskazał palcem schody i zamknął drzwi.
Zrobiłam co miałam, następnie poprawił włosy i makijaż. Muszę przyznać, że nawet mi wyszło. Coś nowego. Trochę się cykałam schodzić, ale nie miałam innego wyboru, w końcu to tylko rodzice Oskiego, co nie?
Za nim zeszłam, zajrzałam na swojego instagrama. Pierwszą rzeczą, jaką sprawdzałam to oczywiście story Oskiego, a jakże inaczej. Kilka zdj ze mną, na szczęście tam gdzie mam twarz dał jakąś emotkę i bardzo dobrze, bo nie chcę dostawać tysięcy wiadomości itp.
Tak, to by było złe, bardzo złe.
- Lena idziesz ty? - krzyknął do mnie ten wieśniak Oski.
- No już - nie mogłam go pozostawić bez odpowiedzi z mojej strony, a jakże.
Gdy zeszłam, przywitał mnie nakryty stół, a obok niego Oskar i jego rodzice.
- Siadaj, nie krępuj się nas - uśmiechnęła się szeroko kobieta.
Oczywiście śniadanie by nie obyło się bez pytań typu: ile masz lat, czym się zajmujesz, jaką szkołę skończyłaś itd... Przez ostatnie dni, opowiedziałam całą moją biografię około pięciu osobom, a przypominam, że ja nie lubię opowiadać o swoim życiu prywatnym i zawodowym. Ogólnie dziwna jestem.
Po skończonym śniadaniu, dostałam wiadomość od Łukasza, że Marek ma dla mnie jakaś propozycję i czy będę wolna za godzinę. Musiałam ściemniać Oskiemu, że pilnie musi mnie zawieźć do mojego mieszkania, ponieważ pękła rura w mieszkaniu nade mną.
--------------------------------------------------------------
Na szczęście bohaterki Oskar zawiózł ją i nie zadawał zbędnych pytań...
Ogólnie życzę miłego dnia/wieczoru/nocy osobie która to czyta, bez Ciebie ta książka nie byłaby taka sama.
Tomeqq
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro