Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 5

Pov Łukasz

- I co sądzisz o tej ślicznej? - powiedział Kruszwil, zaraz potem jak dom opuściła Lenka z Oskarem.

- Wydaje się spoko - tak naprawdę, nie potrafię niczego konkretnego o niej powiedzieć.

- Nie pierdol, jest zajebista! - zaśmiałem się w środku, ponieważ tego typu przekleństwa z ust Kruszela, to muzyka dla moich uszu.

- Spokojnie mój drogi, to nie twoje progi - poklepałem go po ramieniu.

- A spierdalaj - odrzekł i zaczął coś tam szperać w telefonie - Idź sobie do tej Twojej Karinki - czy on ma jakiś problem do Kariny?

- Masz coś do Karyny, masz coś do mnie! - specjalnie zmieniłem ton głosu, jak jakiś kibol.

- Karyny? - głos Kruszwila plus pozostałości po mutacji równa się ubaw po pachy. Spokojnie mojego śmiechu i tak nie przebije.

- Tak Karyny, a swoją drogą - poczekałem chwilę, aby Mareczek przestał się śmiać i zaczął mnie słuchać. - Nie mogę uwierzyć, że taka laska jak Lena, poleciała na kogoś takiego jak Oskar, to jest jakiś paradoks - nawet Karina jej nie dorasta do pięt, a ona sobie wybiera jakiegoś Oskara, pfff.

- Też się nad tym zastanawiam, ale teraz najważniejsze dla mnie jest, aby to na mnie poleciała - rozmażył się Maruś, o chyba się zakochał, żartowałem.

- Nie martw się i tak jej nie wyruchasz - poinformowałem go ze stoickim spokojem.

- Nawet jeżeli nie jest dziewicą, to i tak ją chcę! - czasami zachowuje się gorzej niż dziecko - zobaczysz, że jeszcze ją zdobędę! - krzyknął na cały dom.

- Prędzej zrobię to ja...

Pov Oskar (następnego dnia)

- Dzień dobry, po proszę buket pięknych czerwonych róż - od rana jestem tak szczęśliwy, że mógłbym nosić ludzi na rękach, dobra trochę przesadziłem z tymi ludźmi...

- To znowu Pan? - dopiero teraz przyjrzałem się twarzy kobiety - Szczęściara z niej - tak, to ta sama osoba, która wczoraj przygotowywała bukiet dla mojej Lenki.

- Mam nadzieję - zapewne teraz, moja mała dziewczynka śpi, na samą myśl uśmiechnąłem się w duchu.

- Proszę bardzo o to pański bukiet, specjalnie wybrałam te najpiękniejsze róże - mało jest takich osób, które są aż tak miłe i chcące dobra, dla drugiej osoby - a mógłby Pan napisać dedykację dla mojej córki? - chyba jednak się pomyliłem w dzisiejszym świecie nie ma nic za darmo.

- No dobrze, ma Pani jakąś kartkę? - pomimo tego, poczułem się lepiej. Pierwszy raz dałem komuś dedykację, jest to cholernie zajebiste uczucie.

Pov Lena

Obudził mnie łomot do drzwi. Cała zaspana wstałam i udałam się do powodu, który mnie obudził.

- Serio Oski, ja jeszcze śpię - rozumiem, że niektórzy może już nie śpią o jedenastej godzinie, ale sorry ja to nie inni.

- Oj tam, mam coś dla Ciebie - zza pleców wyciągnął kolejny bukiet róż - Tak piękny jak ty - złożył na moich ustach krótki pocałunek.

- Ostatni, bo nie mam więcej wazonów - poza tym, patrząc na bieg wydarzeń, od czasu poznania z Oskarem, bardzo mało czasu spędzam w domu.

- To zacznę kupować Tobie inne tego typu rzeczy - odrzekł chłopak.

- Oski, proszę nie - przybliżyłam się do niego, aby dać mu buziaczka w policzek, ale on mniał szybszy refleks i zdążył się odwrócić, w ten sposób pocałowaliśmy się. Świetnie.

- Czy to oznacza, że jesteśmy razem? - tym pytaniem mnie zaskoczył. Serio.

- Można to tak nazwać, chyba - zawahałam się chwilę, ale niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.

--------------------------------------------------------------
Zachęcam was do wpadnięcia na profil KrwawyAniol, która pisze bardzo, ale to bardzo fajne one shoty (kxk!), ciekawe, śmieszne i pełne dobrej zabawy. Serdecznie polecam. Najbliższy rozdział już niedługo, wyczekujcie.
Tomeqq

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro