Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 3

Ranek wydał się inny od wszystkich pozostałych. Może to dlatego, że wczoraj zaczęłam znajomość ze znaną osobą? A może dlatego, że w całym moim życiu nie dałam żadnemu facetowi tyle czułości, co Oskarowi wczoraj?

Doma, czyli Dominika (ona ma pełno zdrobnień) dalej się nie do mnie nie odzywa. A niech spada. Łaski mi nie robi. Teraz liczy się moja nowa znajomość. Ja piernicze chodzę cała w skowronkach, jak ten chłopak na mnie działa.

Już od rana zasypuje mnie wiadomościami. Głupia nie jestem i dobrze wiem jakim typem chłopaka on jest. Po prostu bardzo dużo sobie wyobraża, po krótce też tak mam, ale csii.

Przed dwunastom, do drzwi mojego mieszkania ktoś zapukał.

- Ejj, skąd wiedziałeś gdzie mieszkam, zaczynam się Ciebie bać - zaśmiałam się i wpuściłam bruneta do środka.

- Ma się te znajomości - puścił mi oczko (Tak my lubimy sobie puszczać oczka).

- Ach te sąsiadki - już sobie wyobrażam co te stare ropuchy  będą o mnie rozpowiadać. Ach ta dzisiejsza babciność.

- Haha tak, ogólnie mam coś dla Ciebie - po chwili przed moimi oczami pojawił się piękny bukiet czerwonych róż.

- Dziękuję - przybliżyłam się do Oskara, aby złożyć mu krótkiego buziaka, jednak przerodziło się to w pocałunek. Krótki, ale pocałunek.

- Szaleje za Tobą od wczoraj - powiedział, kiedy się nareszcie odkleiliśmy i przyparł mnie do ściany.

- Ja też o Tobie myślę, ale też uważam, że powinniśmy lekko przystopować - to spojrzenie, o nie.

- Czyli coś zrobiłem? Powiedziałem nie tak? Przepraszam, naprawdę przepraszam Lenka - czy tylko mi jest głupio w takich sytuacjach, mogłam tego lepiej nie mówić.

-Absolutnie, po prostu tak sobie myślę, że za szybko działasz w niektórych kwestiach - ta rozmowa zmierza w złym kierunku, powinniśmy ją zakończyć i to jak najszybciej.

- Rozumiem, jeżeli następnym razem będziesz uważała, iż przekraczam granicę, to po prostu powiedz - obdarował mnie krótkim całusem w czoło.

- To co zbieramy się? - udało mi wyślizgnąc spod ściany.

- A no tak, jeszcze chwila i bym zapomniał po co tutaj przyszedłem - uśmiechnął się jak mysz do sera (to myszy się śmieją?)

- Może po drodze zdradzisz mi, gdzie mnie zabierasz co? - poruszyłam brwami, w ten egzystenty sposób.

- Może? - po chwili mieszkanie było puste.

A tymczasem w samochodzie...
- To zdradzisz mi gdzie mnie zabierasz? - nie pamiętam, który raz zdawałam to pytanie Oskiemu.

- Ohhh, nie myślałem, że aż tak jesteś zdesperowana, aby dowiedzieć się gdzie Ciebie porywam - położył rękę na moim kolanie, o nie.

- Spoko nie musisz mi nic mówić, sama się domyślam - dyskretnie zepchnęłam jego rękę z mojej nogi.

- No to skoro się domyślasz, to powiedz - ogólnie w tym czasie zaczęłam się zastanawiać, czy on w ogóle ma własny samochód.

- To proste, zabierasz mnie do Kruszwila, aby mi zaimponować tym, że jako nieliczny mogłeś go poznać bliżej, prawda? - dopiero zaczęłam się zastanawiać w jakiej teraz jesteśmy części Szczecina, nigdy tędy nie jechałam.

- W pewnym sensie masz rację, jak zawsze - puścił mi buziaczka w powietrzu.

- Nurtuje mnie jedno pytanie - tak chodzi mi o ten samochód.

- Śmiało - uśmiechnął się przyjaźnie.

- Masz swój samochód, bo teraz jeździsz JAGUAREM Kruszwila co nie? - dopiero jak to wypowiedziałam na głos, dotarło do mnie, że to zabrzmiało jakbym była blacharą.

- Jasne, że mam - zaśmiał się ze mnie - AUDI A4 - tak, na pewno wyszłam na blachare.

- Chyba już jesteśmy co? - na zewnątrz pojawił się dom, podobny do tego w którym mieszka Kruszel.

- Tak, wysiadamy - wyłączył silnik i wysiadł z samochodu, po chwili otworzył mi drzwi i razem udaliśmy się pod drzwi od mieszkania.

--------------------------------------------------------------
Jak tam u was? Mam nadzieję, że spoko.
Od poniedziałku znowu do szkoły...
Mam nadzieję, iż rozdział był spoko ;))
Do następnego.
Tomeqq

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro