ROZDZIAŁ 28
Pov Lena
Kolejnego dnia po dość upojnej nocy z Karina poszłyśmy do najbliższego sklepu z bronią (wszystko na czarnym rynku). Zadzwoniłam do mojego bardzo dobrego znajonego z czasów szkoły, który się obraca w przemytach broni itd..
Głowa mnie bolała niemiłosiernie, nawet nie miałam pojęcia, że miałam tyle alko w moim mieszkaniu, poza tym ku mojemu zdziwieniu wiele mnie oraz brunetke łączy, chyba nawet więcej niż mnie i Dominike (którą nazywam też Darią), na samą myśl o Domie krew wrze mi w żyłach. Nikt, ale to nikt nie ma prawa na przetrzymywane moich przyjaciół i najważniejsze - mojego ukochanego.
- Dobra chodź Kari, to tu - rozejrzałam się po blokach i obleciał mnie dreszcz, powiedziałam sobie "Lena dasz radę" i weszłam do środka jednego z kilku bloków, gdzie miał się znajdować owy "sklep".
- To chyba tu, spójrz wszytsko się zgadza - dostałyśmy instruktaż gdzie i jak będzie odznaczone miejsce w którym jest składowana broń.
Powoli otworzyłam drzwi, nie należały one do lekkich, ale ledwo ledwo dałam radę. W środku jakby nigdy nic znajdował się zwykły monopolowy, spojrzałyśmy na siebie z dziewczyną, czy aby nie pomyliłyśmy czegoś, ale nie wszytsko sie zgadzało.
- Lenka! - usłyszałam jakiś głos i spojrzałam na miejsce z którego on pochodził, zobaczyłam upragnioną osobę.
- Kubuś! - pobiegłam do chłopaka i natychmiast się do niego przytuliłam - jejku jak długo Cię nie widziałam - w końcu od dłuższego czasu czułam się przy kimś bezpiecznie.
- Dalej piękna - odsunęliśmy się od siebie i patrzeliśmy na siebie z zaciekawieniem jak dzieci odpakowujące prezenty na gwiazdkę.
- Ty też niczego sobie - w szkole średniej Kuba był we mnie zakochany, ale nasze drogi po szkole jakoś się rozeszły i nie mieliśmy ze sobą za dużego kontaku, jednak z tego co się orientuje to od niedawna tworzy szczęśliwy związek.
- Karina - dziewczyna podała dłoń w ramach przedstawienia się, na co ten odwzajemnił uścisk i również się przywitał.
- Dobra dobra, a teraz co z bronią - zrobiłam poważną minę i spojrzałam na Kubę.
- Mamy czas, spokojnie - szatyn cicho się zaśmiał.
- Słuchaj - Karina chwyciła go za koszulkę - nam nie jest do śmiechu, doskonale wiesz jak wygląda sytuacja, więc kurwa przestań pierdolić farmazony i pokazuj nam tą broń - na koniec uśmiechnęła się szeroko, sarkastycznie.
To zadziałało, jestem naprawdę dumna z dziewczyny, wydaje mi się, że obie się wspieramy w tej sytuacji i to pomoga nam przetrwać ten trudny czas.
Poszłyśmy do jeszcze innego pomieszczenia z chłopakiem. Gdy weszliśmy o mało nie zbierałyśmy szczęk z podłóg. Wszędzie było ful broni, walała się po podłodze, zaczynając od granatów kończąc na wyrzutniach rakiet.
- Daj nam coś, z czym obie ich uwolnimy - zwróciłam się do Kuby, a ten spojrzał na mnie z rozbawieniem - no co - kobiety w ciąży nie należy denerwować.
- Wy dwie plus moi ludzie w tym ja pokonamy tą bandę oraz uwolnimy przyjaciół - wiedziałam że zbędne będzie klócenie się więc przystałam na jego propozycje i nawet się ucieszyłam, wiedziałem że Karina też była uradowana.
- Więc plan wygląda tak - chłopak zaczął nam wszystko opowiadać ze szczegółami, nawet pomyślałam, że wszystko może się udać, bez żadnych ofiar, w jego planie nawet uwzględnił jego dziewczynę (nie żebym była zazdrosna).
Marzyłam by zobaczyć mojego ukochanego - Łukasz nadchodzę!
-------------------------------------------------------
Siemka!
Taaak wiem długo mnie nie było, ale wracam z nowym rozdziałem dla was. Jak wam się podoba? (Pisze go o północy więc sorki za błędy).
Pomimo wielu minusach koronawirusa są plusy - jest rozdział.
Mam nadzieję, że jeszcze jesteście <3
Tęskniliście? Bo ja za wami BARDZO xx
Pamiętajcie #zostańwdomu
Tomeqq
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro