Rozdział 32
Kaszlnięcie. Jeszcze jedno. I jeszcze. Selena wbijała paznokcie w dłonie, patrząc jak na jej skórze pojawiły się ciemnoczerwone półksiężyce. Z jednego miejsca pociekła nawet krew. Drżącymi dłońmi wytarła czerwoną stróżkę i szybko oblizała ranę. Kiedy znów usłyszała napad kaszlu matki, mimowolnie spojrzała na klucz od pokoju. Trzy dni temu kazała jej wziąć zapas jedzenia, wody i ziół do jej sypialni. A to wszystko z powodu epidemii grypy, która wybuchła w miasteczku.
Jeszcze tydzień temu do ich domu schodziły się tłumy chorych, wszyscy spieszący do Avilli, mając nadzieję na pomoc. Owszem, jej matka pomogła zbić gorączkę paru dzieciom. Był jednak problem, sama zachorowała. Teraz nadal przyjmowała chorych, ale Selena musiała zamknąć się w pokoju, skąd docierały do niej jęki i kaszlnięcia przeróżnych osób.
Chciała napisać do ojca. Mówiła to matce, ale ona nie chciała jej słuchać. Damy radę, powiedziała. Nie narażajmy go na zachorowanie. Nie potrzebujemy jego pomocy.
Teraz jednak Selena coraz bardziej zaczynała w to wątpić.
* * *
Była pod wrażeniem tych wszystkich dekoracji.
Girlandy kwiatów mieniły się różnymi kolorami, a ich duszący zapach unosił się w sali. Dziewczyny z kuchni krzątały się w te i wewte, przynosząc tace pełne ciastek i innych słodyczy.
– Nie rozumiem dlaczego nie moglibyśmy po prostu wyczarować tych rzeczy – powiedziała Nadii. – Przecież poszłoby to o wiele szybciej!
– Owszem, ale jedzenie wyczarowane za pomocą Magii nie zaspokaja głodu. – Klacz podkradła dwa ciastka.
Tak jak wcześniej przy koronacji Nicolasa i Evelyn, tak teraz sala znów zapełniła się stołami. Pośrodku zostawiono miejsce do tańczenia, a obok tronów jej rodziców postawiono trzeci. Był trochę niższy, ale na jego oparciu wyryto symbol słońca.
– To z powodu twojego tytułu księżniczki Słońca. – powiedziała Nadia. – Oznacza on, że jesteś pierwsza w kolejce do tronu.
– Wow – mruknęła.
– Lenoro, tu jesteś. – Usłyszała głos Evelyn. – Chodź, Księżniczki już skończyły twoją suknię.
– Idź z Evelyn, ja zajmę się resztą.
Dziewczyna ruszyła za matką i zrównała z nią kroku.
– Przez większość czasu w tym Pałacu nic tylko się nudziłam. – Przyznała. – A teraz co chwila jakaś impreza.
– Kiedy żyła Adeline tak właśnie wyglądało życie w Kryształowym Pałacu. Co chwila wydawała bale, zapraszała dziesiątki gości. – powiedziała Evelyn. – Kiedyś zapytałam jej dlaczego wydaje tyle przyjęć z tak błahych powodów. Powiedziała mi wtedy, że lepiej by wysoko urodzeni nie zostawali zbyt długo bez nadzoru, bo jak zaczynają się nudzić życiem to wymyślają rebelie.
– Znałaś ją dobrze?
– Nie do końca. – Uśmiechnęła się. – To była dumna dziewczyna. Początkowo nasze życia i doświadczenia za bardzo się różniły byśmy mogły mieć wspólne tematy, ale później się polubiłyśmy na tyle, by porozmawiać ze sobą o czymś innym niż pogoda.
W końcu weszły do komnaty Lenory. Dziewczyna zamarła w miejscu, a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
Na środku komnaty stał manekin z jedną z najpiękniejszych sukien jakie kiedykolwiek widziała. Nigdy nie pomyślałaby, że czarny może być tak piękny – skrzący stan sukni miał srebrne zdobienia i kończył się przed obojczykami. Suknia nie miała rękawów, jedynie przeźroczystą siatkę na ramiączkach. Spódnica zaś była matowa, a dzięki sztywności materiału wydawała się być szersza.
– Mam nadzieję, że ci się podoba, Czarodziejko. – powiedziała jedna z Księżniczek. Dziewczyna nie pamiętała jej imienia.
– Jest piękna, dziękuję wam. – Uśmiechnęła się szeroko i pogładziła spódnicę palcem.
– To nic wielkiego – odparła druga. – Cieszymy się, że jesteś zadowolona.
– Ja też coś dla ciebie mam.
Lenora obróciła się w stronę matki i poczuła wibracje w sercu. Evelyn trzymała w rękach prawdziwy diadem.
– On nie jest wykonany z Magii, ale został zrobiony specjalnie dla ciebie, na twoje piętnaste urodziny – wyjaśniła. – Pięknie wyglądasz w złocie, ale ze względu na zdobienia w tej sukni zdecydowałam się na srebro.
– Ale się błyszczy – powiedziała, przypatrując się zdobieniom. Nad czołem diadem zawijał się do góry. Z jednego kawałka wystawała głowa konia, która płasko przylegała do drugiego.
– Tak jak twoja Magia. – Evelyn szybko dotknęła zimnymi ustami policzka Lenory. – Zostawię cię, byś mogła się w spokoju przyszykować. Anna i Felicanne pomogą ci.
Gdy kobieta zostawiła dziewczynę z Księżniczkami, Anna odezwała się.
– Lepiej zabierajmy się do pracy, Czarodziejko. Mamy naprawdę niewiele czasu.
Okazało się, że miała rację. Ledwo co Felicanne skończyła jej makijaż, a już większość gości dotarło na miejsce. Lenora spojrzała w lustro i oceniła swój wygląd. Wyglądała całkiem nieźle, ale brakowało jej małego dodatku.
– Czekajcie, już za chwilę zejdziemy. – powiedziała szybko do dziewczyn, które chciały już wyjść z komnaty. – Tylko pomaluję rzęsy.
– Jak?
Nastolatka ścisnęła pięść i pomyślała o jakiejś dobrej, wodoodpornej maskarze. Po chwili poczuła zimny plastik pod palcami. Z ciekawości obejrzała opakowanie ze wszystkich stron. Wyglądała najnormalniej w świecie. Szybko otwarła opakowanie, oczyściła szczoteczkę z nadmiaru tuszu i dokładnie wyczesała rzęsy. Jak się okazało już kolejny raz, jej Magia miała naprawdę dobry gust.
– Teraz możemy iść!
* * *
Nie spodziewała się, że na przyjęciu będzie tyle gości. Na koronacji Nicolasa i Evelyn było ich znacznie mniej, ale jak się okazało wielki powrót Czarodziejki był dla mieszkańców Equsses naprawdę niezwykłym wydarzeniem. Po kolei podchodziła do grupek gości, rozmawiała i śmiała się razem z nimi, a Nadia była u jej boku.
Teraz rozmawiała z młodym chłopakiem, może trochę starszym od niej. Nadia wskazała go jej już na początku.
– Widzisz tego bruneta stojącego przy lordzie Ridewolfie?
– Ten w jasnym stroju?
– Tak. Też podejdziemy z nim porozmawiać. To jest najstarszy syn króla Richarda, który rządzi Północą.
– Przecież Północ należy do królestwa ojca.
– Tak. Dynastia królów Północy nie rządzi swoim krajem już od pięćdziesięciu lat. Pięćdziesiąt lat temu siostra Richarda wyszła za mąż za Aleksandra, twojego pradziadka. Od tamtej pory to Duncanowie rządzą Północą, a przynajmniej podejmują za ród Hastel większość ważniejszych decyzji.
– Pewnie nie są z tego zadowoleni – skrzywiła się.
– Nie – Nadia uśmiechnęła się pod nosem. – Ale to nie będzie trwało wiecznie. Kiedy syn Richarda wstąpi na tron, wtedy Północ znów będzie niepodległa. Bo widzisz, Richard jest niestabilnym człowiekiem. Konflikty, kolejne skandale... Gdyby nie interwencja Aleksandra cała kraina pogrążyłaby się w chaosie. To tam żyje najwięcej Koni i gdyby Richard zajął kolejne tereny do nich należące z pewnością mogłaby wybuchnąć druga wielka wojna. A teraz tego problemu nie ma. Tak, to prawda, nazywa sam siebie królem Północy i podejmuje pojedyncze decyzje, ale faktyczną władzę i prawdziwych sojuszników ma twój ojciec. James może i ma w sobie coś z Richarda, ale zadbałam, by miał odpowiednich przyjaciół i nauczycieli. Chodźmy, porozmawiamy z nim.
– Eee, okej – powiedziała z wahaniem.
Kiedy podeszła do chłopaka, uśmiechnął się do niej i skinął głową.
– Moje uszanowanie, wasza wysokość.
– Witaj, James. – Uśmiechnęła się. – Mam nadzieję, że dobrze się bawisz na przyjęciu.
– Oczywiście, księżniczko. Ludzie mieli rację – Kryształowy Pałac jest niemal tak samo piękny jak ty.
Poczuła jak lekko się czerwieni. Poszerzyła uśmiech.
– Dziękuję za komplement. – Chwilę milczała. – Wybacz moją niewiedzę, ale ile lat temu wasz ród przysiągł wierność Duncanom?
– Z osiemset lat temu – powiedział. – Wcześniej też żyliśmy w nie najgorszych stosunkach, ale oczywiście zostało to zniszczone przez przeklętych Gesandor. Niewiarygodne, że potrzeba było aż dwustu lat na oczyszczenie naszego królestwa z tego plugastwa.
– Słyszałam o tym rodzie. To był ten, który wywołał wielką wojnę?
– Tak i ten który zabił Equus'i. – Miał twardy głos. – Moglibyśmy im wybaczyć wiele, w końcu minęło tyle lat, ale tego, że zabili Magię nie zapomnimy nigdy.
– Na Północy wyznają inną religię niż w Centrum – wyjaśniła Nadia. – O ile tutaj ludzie wierzą w siedem Equus, to tam wyznają między innymi waszego Boga.
– Jesteście chrześcijanami? – zapytała zaskoczona.
– Tak, choć nie do końca. Niechętnie to przyznaję, ale religia to jedna z niewielu dobrych rzeczy, które przyszły do nas z Drugiej Planety. Poza tym, idealnie uzupełnia się z wiarą w Magię. Wierzymy, że Magia przyjmuje trzy postacie – Jest jednocześnie młodą dziewczyną na początku dorosłości; dorosłą kobietą, która jest matką i żoną; i wreszcie dojrzałą matroną, opiekunką królów. Bóg dał nam ciało i duszę, a Magia moc, która początkowo należała i dla mężczyzny i dla kobiety, jednak po tym jak syn Gesandor podniósł ręce na Equus, odebrano pozostałym ludziom jego płci moc. Ale pozwoliło to na wyrównanie szans – my walczymy mieczem, a wy Magią.
– Szkoda tylko, że pojawia się wtedy taki ewenement jak ja.
Lenora obróciła się w stronę głosu i zamarła, podczas gdy Restandor dumnym krokiem wszedł do sali.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro