Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

 Dopiero po tym jak Theo został złapany przez Konie dotarło do niego jaki nędzny jest los przegranych. Siedział w klatce pośrodku obozu wojskowego i miał dość. Drażnił go każdy szczegół – błoto na którym siedział; niesmaczne jedzenie, którym go karmiono; czy w końcu komentarze jego oprawców. Kiedy poczuł uderzenie w bok, odwrócił się w stronę dwóch wysokich Klaczy, który przechodziły koło jego „celi" w ludzkiej postaci. Nie próbował się już nawet zasłaniać – tyle razy dostał już gównem w łeb, że nie mógł tego zliczyć. Czasami rzucali w niego zgniłymi owocami, innym razem błotem, parę razy oblali go fekaliami. On zaś siedział przykuty do pała i jedynie co mógł zrobić to patrzeć na nich spode łba.

Słońce zachodziło już za drzewami, gdy poczuł nagle coś dziwnego. Jego ręce rozluźniły się, a gdy spojrzał zaskoczony w dół, zobaczył, że są rozwiązane. To samo stało się z jego nogami. Sznur zniknął i nie pozostał po nim żaden ślad. Kiedy usłyszał kroki po drugiej stronie klatki, przybrał starą pozycję, starając się nie okazywać w żaden sposób tego, że jest wolny. Trójka Ogierów przeszła obok niego bez zaglądania do środka. Westchnął z ulgą. Powoli rozejrzał się w obie strony, by zobaczyć, kto może być jego wybawcą. Nie zauważył jednak nikogo podejrzanego. Może to i dobrze, pomyślał. Skoro go nie widzę, to inni go też nie zauważą.

Kiedy zrobiło się ciemno, na ścieżkach pomiędzy namiotami nie było już Koni. Chłopak poczuł zimny wiatr i zadrżał z chłodu. Był cały przemoczony, dygotał jak w gorączce, a zęby mu szczękały. Wiatr zawiał jeszcze mocniej i w tym momencie dwie pochodnie najbliżej niego zgasły. W tej samej chwili usłyszał szelest. Obrócił się w prawo i spojrzał na zakapturzoną postać. Nieznajomy dotknął krat, a te rozpadły się w pył.

– Jestem przyjacielem. – Usłyszał dziewczęcy głos. – Twój ojciec przysłał mnie bym cię uwolniła.

Nie zdążył zareagować w żaden sposób. Chwyciła jego ramię i oboje zniknęli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro