Philip Lombard X F!Reader (And Then There Were None)
Wszystkiego najlepszego Buckyskoala!!!
"Waniliowy zapach"
Zawiera: sub!Philip, dom!Reader, femdom, riding, vaginal sex, orgasm control (orgasm denial + overstimulation), bondage, body worship, corruption kink
Philip uśmiechnął się pod nosem, podczas gdy ty mierzyłaś go do uszycia garnituru. Byłaś niezwykle blisko, co powodowało u mężczyzny szybsze bicie serca. Jak zawsze, kiedy tu przychodził.
Mimo tego, że był od ciebie o wiele większy, twoje skupione spojrzenie sprawiało, że czuł się jak przy drapieżniku. Twoje dłonie powoli sunęły po jego ciele, ale nic nie wychodziło poza dotyk potrzebny do zmierzenia jego barków, bioder, wysokości...
Przy mierzeniu klatki piersiowej miał okazję przyjrzeć ci się bliżej. Widział niewielkie niedoskonałości na twojej twarzy. Normalnie nie dostrzegłby ich przez puder, ale teraz? Był w stanie policzyć twoje piegi.
Waniliowy zapach dotarł do jego nozdrzy, kiedy lekko pochylił się w twoją stronę. Oczywiście wiedziałaś, co chodzi Philipowi po głowie. Inaczej nie przychodziłby do twojego zakładu tak często. A to jakieś poprawki, a to rozdarty przez przypadek szew... Teraz wymówką był zbliżający się wyjazd na wyspę, na który potrzebował odświętnego stroju.
- Może da się pani zaprosić na herbatę, panno [Nazwisko]? - zapytał, kiedy wpisywałaś pomiary do notatnika. - Mogę też zaproponować papierosa.
- Dziękuję za zaproszenie, panie Lombard. Chętnie skorzystam- odpowiedziałaś, pakując swoje rzeczy do torebki. Philip jak zwykle zapisał się tak, żebyś po nim zamykała.
Papieros i herbata szybko zmieniły się w szampana oraz whisky. Promile alkoholu we krwi sprawiły, że wzrosła w was odwaga. W wyniku tego Philip pozbył się części samokontroli, zbliżając się do ciebie niebezpiecznie blisko.
Dzieliły was ledwie centymetry, kiedy zatrzymałaś mężczyznę. Ledwie położyłaś rękę na jego klatce piersiowej, ale to wystarczyło. Patrzył z pożądaniem na twoje usta, na twoje oczy, na całą ciebie, aż w końcu to ty zmniejszyłaś między wami odległość do zera.
Pocałunek nie należał do tych seksualnych, był raczej sensualny. Przerwałaś go równie szybko, w końcu byliście w miejscu publicznym.
Philip mruknął niezadowolony, na co delikatnie się uśmiechnęłaś. Był taki uprzejmy i posłuszny. Niejeden mężczyzna powinien się tego nauczyć.
- Nie tutaj, panie Lombard- szepnęłaś, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, odsłaniający wszystkie zęby.
- Wystarczy Philip, [Imię].
***
Sypialnia mężczyzny wyraźnie świadczyła o jego bogactwie. Wielkie łóżko, satynowa pościel, przepiękne lampy... Jednak czasu, by to wszystko oglądać, nie było - pożądanie między wami było silniejsze.
Niedokładny pocałunek, odbicie się o ścianę, aż w końcu trafienie na łóżko. Wciąż w swoich objęciach, zaczęliście się nawzajem rozbierać. Kiedy po raz kolejny przestaliście się całować, z waszych ust wydostał się ciężki oddech, a was, zamiast waszych warg, wciąż łączyła cienka stróżka śliny.
Siedziałaś Philipowi na biodrach, kiedy on leżał na łóżku, opierając się na przedramionach.
- Jesteś przepiękna - powiedział, łapiąc jeszcze oddech.
Pochyliłaś się nad nim, wciąż całując. Dłońmi przejechałaś po jego brzuchu, przez klatkę piersiową i do ramion. Ledwie twoje ręce zetknęły się z jego rozgrzanym ciałem, z gardła bruneta wydostał się bliżej nieokreślony dźwięk.
Zatracony w twoich ustach i twoim dotyku nie zauważył, kiedy jego ręce znalazły się nad jego głową. Jedną ręką przytrzymałaś mu nadgarstki, drugą sięgając do swoich włosów i rozplatując wstążkę.
Spod na wpół przymkniętych powiek Philip widział jak przez mgłę, jak odsuwasz się od niego i robisz coś przy ramie jego łóżka. Twoje piersi pojawiły się tuż przed jego twarzą i już przestał myśleć. Teraz chciał ich tylko dotknąć.
Ruszył jedną ręką i dopiero wtedy wróciła mu część zdrowego rozsądku. Spojrzał w górę, gdzie jego nadgarstki były przewiązane jakimś materiałem. Gdyby chciał, z łatwością by go rozerwał. Ale ciekawość, co planujesz z nim zrobić, zwyciężyła.
Rozsiadłaś się wygodniej na biodrach Philipa, ignorując jego bokserki, jak i nabrzmiałego penisa.
- Taki przystojny - szepnęłaś, głaszcząc go po twarzy. Brunet tylko mruknął z aprobatą, nie będąc w stanie wydusić ani słowa. - Powiedz, ilu paniom już namieszałeś tak w głowie?
Nie dałaś Lombardowi czasu na odpowiedź. Zaczęłaś całować go po szyi, gdzieniegdzie przygryzając jego skórę. Philip zagryzł zęby, żeby tylko żaden wstydliwy dźwięk się z niego nie wydostał. W końcu powinien zachowywać się męsko. Dlaczego więc póki co to ty zaspokajałaś jego, a nie na odwrót?
- Mogę cię dotknąć? - zapytał w końcu, a ty pokręciłaś głową. Dopiero teraz zauważył, że rozpuściłaś włosy. Na pewno nie mógł ci zniszczyć wstążki, którą przewiązałaś mu ręce - nie chciał sprawić ci przykrości. Ani, by ktokolwiek zobaczył, w jakim stanie wracasz do domu.
Twoje pocałunki schodziły coraz niżej. Barki, mostek, piersi, brzuch... Twoje usta tworzyły mokrą ścieżkę, aż zatrzymały się przy gumce bokserek. Philip wstrzymał oddech, kiedy twoje palce złapały jego bieliznę i zaczęłaś powoli ją ściągać.
Wargami kreśliłaś kolejne ślady, tym razem po podbrzuszu, biodrach i udach. Skutecznie omijałaś miejsce, gdzie Philip chciał cię najbardziej, czekając, aż się złamie.
- [Imię] - powiedział w końcu, próbując zamaskować drżenie swojego głosu. - Mogę prosić?
Uśmiechnęłaś się zwycięsko, w końcu zbliżając twarz do jego członka. Philip już nie mógł się dalej powstrzymywać, kiedy poczuł na wrażliwym miejscu twój ciepły oddech, i jęknął nisko. Preejakulat zaczął powoli wypływać z jego penisa, informując cię, że jest już blisko.
Złożyłaś delikatny pocałunek na główce prącia, a pod palcami poczułaś, jak Philip napiął mięśnie.
- O kurwa... - wydusił, zaciskając pięści. Ostatkami samokontroli powstrzymał się przed rozerwaniem wstążki. - Jestem blisko...
Dłonią ucisnęłaś podstawę penisa, czym zablokowałaś Philipowi możliwość orgazmu. Z gardła mężczyzny wydobył się niemy krzyk, co oglądałaś z wielkim zadowoleniem.
- Wyglądasz teraz bardzo pięknie - mruknęłaś, podnosząc się.
Oparłaś się dłońmi na klatce piersiowej bruneta i usiadłaś okrakiem na jego kroczu. Zaczęłaś delikatnie ruszać biodrami, ocierając się o jego nadwrażliwe przyrodzenie.
- W kieszeni mam prezerwatywę... - powiedział Philip przez zaciśnięte gardło.
- Jesteś pewien, że się przyda? - zapytałaś złośliwie, odgarniając włosy z twarzy.
Poczułaś po raz kolejny, że mężczyzna jest blisko. Zaprzestałaś wszystkich ruchów i uniosłaś się delikatnie. Obserwowałaś, jak w oczach Philipa zebrały się drobne łezki na kolejną utratę przyjemności.
Philip musiał przyznać, było to ekscytujące. Może trochę bolało, ale bycie pod twoją kontrolą było dziwnie przyjemne. Chociaż... W głowie pojawiła mu się dziwnie nieprzyjemna myśl. Gdzie jego męskość, za którą był wychwalany? To on powinien sprawiać, że czujesz się dobrze, powinien mieć kontrolę... W końcu byłaś kobietą.
Przy kolejnym razie, kiedy odebrałaś mu możliwość orgazmu, Philip nie był już w stanie myśleć. Wszystkie zmartwienia, kompleksy i problemy odeszły w niepamięć. Teraz tylko jedno chodziło mu po głowie. Potrzeba spełnienia.
W końcu po jego policzku popłynęła pierwsza, mała łezka. Od razu pocałowałaś go w miejsce, gdzie się zatrzymała. Odgarnęłaś mu mokre włosy z czoła i pogłaskałaś po twarzy.
- Wyglądasz przepięknie, Philip. I nie martw się, teraz dostaniesz to, czego chcesz.
Wstałaś powoli i zeszłaś z łóżka. Podniosłaś z podłogi swoją torebkę, gdzie, oprócz przyborów do szycia, były zapakowane prezerwatywy.
Wyciągnęłaś je i położyłaś na poduszce obok Philipa. Wyciągnęłaś jedną i powoli założyłaś ją na twardego, czerwonego już penisa.
Ostrożnie usiadłaś z powrotem na biodrach mężczyzny, tym razem wkładając w siebie jego członka. Kiedy tylko ciepło otoczyło jego penisa, Philip jęknął głośno. Nie był już w stanie hamować głosu, gdy zaczęłaś się ruszać.
Przez poprzednie powstrzymywanie go przed orgazmem, tym razem doszedł bardzo szybko. Poczuł wielką ulgę, kiedy sperma zebrana w jego jądrach w końcu je opuściła, przez co zapłakał głośno. Był taki piękny...
Zeszłaś z jego penisa, odbierając sobie przyjemność i zdjęłaś z niego prezerwatywę.
- A... A ty? - zapytał wtedy, patrząc na ciebie zamglonymi oczami.
- O mnie się nie martw - odpowiedziałaś tylko, biorąc do rąk kolejną prezerwatywę.
Tym razem, znowu poruszając się stabilnym tempem na penisie Philipa, zaczęłaś też palcami pocierać swoją łechtaczkę. Fala przyjemności zalała cię, przez co zacisnęłaś uda, zatrzymując się.
Od euforii, jaka ogarnęła twoje ciało, twoja wagina zacisnęła się na członku Philipa, powodując u niego drugi orgazm.
Oddychałaś ciężko, próbując uspokoić szybko bijące serce. Klatka piersiowa mężczyzny, na której się opierałaś, unosiła się w górę i w dół niejednostajnie.
- [Imię]... - wysapał, próbując zabrać ręce znad głowy, by móc cię objąć. Wiązanie jednak trzymało mocno, a on sam stracił wszelkie siły przez te kilka rund, które mu zaserwowałaś. - [Imię], już wystarczy... Więcej nie dam rady...
***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro