Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.2.2 §

Instynkt podpowiadał ci, aby jak najszybciej stąd czmychać. Ruszyłeś w przeciwną stronę, ile sił w nogach. Z dala dochodziły głośne skrzeki, przywodzące na myśl odgłosy puchaczy. Słyszałeś je tuż za sobą, zbliżały się w zastraszającym tempie. Twe przeczucia zaczęły się sprawdzać. Uciekałeś przed czymś znacznie większym i groźniejszym, niż gromada sów. Spojrzałeś za siebie i natychmiast pożałowałeś tej decyzji. Przerażony, kątem oka dostrzegłeś nad sobą bladą, trupią twarz. Zapadnięte kości policzkowe i oczodoły złudnie próbowały przypominać ludzkie oblicze. Z czoła wielkiej, łysej czaszki wyrastała para zwierzęcych rogów. Serce podeszło ci do gardła. Goniła cię banda strzyg.

Wiedziałeś, że nie masz szans uciec im w tej postaci. Jeśli chciałeś przeżyć, musiałeś teraz wykorzystać swój dar. To przekonanie całkowicie ogarnęło twój umysł. Rzeczywistość zeszła na drugi plan, hałasy nikły w oddali, jakby oddzielone niewidzialnym murem. Słyszałeś już tylko głuche brzęczenie amuletu ciążącego ci na szyi, które nasilało się coraz bardziej. Zacisnąłeś zęby i przyłożyłeś naszyjnik do piersi.

Twoje ciało natychmiast przeszedł paraliżujący ból, mimo to nie wydałeś z siebie żadnego dźwięku. Nie byłeś w stanie. Poczułeś, jak prędko obrastasz piórami. Robiłeś się coraz lżejszy i już po krótkiej chwili pomyślałeś, że mógłbyś oderwać nogi od ziemi i odlecieć. Kiedy silny podmuch wiatru uderzył w twoje plecy, doznałeś wrażenia, że to nareszcie możliwe. Wyprostowałeś swoje smukłe, bure skrzydła i wzbiłeś się w powietrze.

(Przechodzisz do 3.0 §) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro