5: Jungkook
Przerwa świąteczna skończyła się niesamowicie szybko. Zanim wróciłem do domu, to już prawie musiałem wrócić do Seulu. Siedząc w pociągu nałożyłem słuchawki na uszy i rozkoszowałem się piosenkami swojego ukochanego zespołu. Patrzyłem przez okno,podziwiając jak biała kołdra otuliła cały krajobraz. Uwielbiałem zimę, była śliczna i miała w sobie pewien urok, którego nie potrafiłem wytłumaczyć. Gdy akurat leciał spokojniejszy kawałek zacząłem cichutko śmiać się z samego siebie, bo poczułem się jakbym występował w jakimś teledysku gdzie z utęsknieniem patrzy się przez szybę.
Po ponad 3 godzinach jazdy byłem już na miejscu.Otulając swoją szyje szalikiem wyszedłem na peron, ściskając rączkę od niedużej walizki. Zmęczony podróżą nie zastanawiałem się zbyt długo i zadzwoniłem po taksówkę, która już po niecałych 10 minutach była na miejscu.
Będąc już w mieszkaniu odetchnąłem z ulgą, mogąc w końcu odpocząć. Odwiesiłem kurtkę na wieszak, a buty odłożyłem na swoje miejsce. Był dokładnie 30 grudnia, więc jutro miała być ta wielka impreza, o której Jin trąbił na prawo i lewo.
Nabierając ochoty na gorącą kąpiel, skierowałem się do łazienki i nalałem sporą ilość wody do wanny ówcześnie dodając jakiegoś płynu do kąpieli o kwiatowym zapachu. W międzyczasie zdjąłem z siebie ubrania, kładąc wszystkie na pralce i po chwili mogłem już cały zanurzyć się w ciepłej cieczy. Czułem jak wszystkie moje zmysły rozluźniają się,dając mi ten błogi czas wytchnienia. Siedząc tak zastanawiałem się nad swoim jutrzejszym wyglądem, musiałem przyznać, że chciałem wyglądać jak przysłowiowe milion dolarów. Potem też przemknęła mi wizja Jimina, gdzie zastanawiałem się w co on się ubierze. Tak zleciał mi cały dzień na rozmyślaniu i wszystkich pierdołach, które nawet nie były mi potrzebne do życia.
Następnego dnia już tak koło 17stej powoli się szykowałem.Impreza zaczynała się o 20, więc miałem sporo czasu by wszystko zapiąć na ostatni guzik. Co do ubrań to postawiłem granatową, satynową koszulę, która odsłaniała mi obojczyki, więc dodałem do tego krawatkę w tym samym kolorze z czarnym paskiem po środku. Do tego obowiązkowo czarne spodnie z dziurami, które idealnie podkreślały moje wyrzeźbione uda i chude łydki. Nie mogłem się też obejść bez moich ulubionych kolczyków, które zakładałem właśnie na takie imprezy. Potem zrobiłem lekki makijaż, by prezentować się idealnie pod każdym względem. Zostały mi tylko włosy, które skrupulatnie układałem, by niby wyglądały na roztrzepane. Gdy byłem gotowy, wybiła już 19.25, więc miałem jeszcze trochę czasu w zapasie.
- No tak perfumy - powiedziałem do siebie i skierowałem się do łazienki. Z szafeczki wyciągnąłem flakonik z moją ulubioną wodą kolońską, po czym od razu się nimi spryskałem. Teraz już byłem gotowy w 100%. Zamówiłem więc taksówkę, bo przecież nie będę jeździł taki wystrojony autobusem by całe moje starania poszły na marne przez puchową kurtkę czy czapkę.
Taksówka podjechała niedługo po tym, więc wyszedłem szybko zamykając drzwi. Do domu Jina nie miałem daleko,więc po chyba 15 minutach byłem już na miejscu. Gdy wysiadłem podziwiałem sporego rozmiaru dom, który mieścił się w bogatej dzielnicy. Uważając na lód jaki zebrał się na chodniku podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili otworzył mi czarnowłosy chłopak, który przywitał mnie jak zwykle z uśmiechem na ustach i zaprosił do środka. Nie było wtedy dużo osób, choć mogło tak się tylko wydawać, zważywszy na rozmiar domu. Przywitałem się z Yoongim, który siedział z JHope'm na sofie w salonie. Konwersacja szła w najlepsze gdy co chwilę było słychać dzwonek do drzwi, a coraz więcej osób zalewały dom Jina niczym fale.
W końcu przyszedł i Jimin, gdzie oczywiście musiałem przeanalizować cały jego strój. Miał na sobie luźny, biały T-shirt, a na to zarzuconą błękitną skórzaną kurtkę, która bardzo pasowała mu do włosów. I zamiast standardowych spodni z dziurami jak wszyscy miał białe garniturowe spodnie, a jego makijaż dodawał mu wyrazistego, nieco dzikiego spojrzenia. Podszedł do nas gdy wybadał już wszystkich na imprezie.
- Cześć - odezwał się swoim anielskim głosem siadając obok mnie. Każdy z nas od razu mu odpowiedział z uśmiechem. Niedługo po tym poszedł alkohol w ruch, którego było pod dostatkiem w różnych kombinacjach smakowych czy też kolorystycznych. Każdy z nas pił, przez co każdy z nas śmiał się jak dziecko nawet z najgorszych żartów. Mimo wszystko każdy zachowywał jakąś część zdrowego rozsądku, by potem nie żałować swoich wybryków. Ale taniec, głośna muzyka,alkohol, a także zapach papierosów, które niektórzy palili,przyprawił mnie w pewnym momencie o zawrót głowy i gdyby nie Jimin,runąłbym na podłogę.
- Dobrze się czujesz? - zapytał mnie starszy. Ja kiwnąłem tylko głową by pokazać, że niezbyt jest ze mną dobrze.- Chodź, położysz się na chwilę - Blondyn zaprowadził mnie do jednego z pokojów, gdzie posadził mnie na łóżku. Gdy zamknął drzwi, muzyka przycichła, a przytłaczający moje nozdrza zapach zmniejszył się. Runąłem na pościel. Była tak miękka, że mógłbym w niej umrzeć.
Po chwili poczułem, jak koło mnie usiadł Jimin. Nie wiem czy na mnie patrzył, bo zamknąłem oczy, by uspokoić moje wszystkie zmysły. W sumie nie powinno nas tu być, bo to był czyiś prywatny pokój, a my mieliśmy bawić się ze wszystkimi na dole. Ale w tamtym momencie nie przejmowałem się tym za bardzo.
Po jakimś czasie usiadłem i przetarłem dłonią kark, dzięki czemu powoli wracałem do żywych. Nie wiem czy to przez alkohol, ale wzięło mnie na żarciki, więc spojrzałem na Jimina
- Nie wiem jak mogę być spokojny, skoro wszystkie komórki w mózgu są nerwowe? - Blondyn spojrzał na mnie niespodziewanie i po chwili mogłem usłyszeć jak śmieje się z mojego nieśmiesznego żartu. Więc poszedłem w jego ślady i również nie mogłem powstrzymać tej karuzeli śmiechu.
Nagle usłyszeliśmy kroki dobiegające zza drzwi, a gdy zobaczyliśmy powoli otwieraną klamkę, zamarliśmy. Czym prędzej schowaliśmy się w szafie, jak dzieci. Ale wtedy nic nie przychodziło nam lepszego do głowy. Lecz to, co zobaczyliśmy, przerosło nasze wszelkie oczekiwania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro