15: Hoseok
~~JHOPE POV~~
Stałem przed wejściem na uczelnie czekając na swojego przyjaciela Jungkooka. By jakoś zabić dłużący mi się czas sięgnąłem do kieszeni wyjmując telefon. Przeglądając różne media społecznościowe, poczułem jak ktoś mocno szarpie mnie za ramię. Niczego nie świadomy odwróciłem się w stronę osobnika by zaraz dostać solidnego liścia w policzek. Naprawdę się tego nie spodziewałem, złapałem się, więc za obolałe miejsce i spojrzałem na wkurzoną Jennie.
- To twoja wina! - zaczęła tak głośno krzyczeć, że mogłem pokusić się o stwierdzenie, że jeszcze chwila, a ogłuchnąłbym na dobre.
- P-Przepraszam, ale nie rozumiem - rzuciłem naprawdę zdziwiony, bo o co mogło chodzić tej kobiecie? Przecież każda nasza wspólna rozmowa kończyła się na zwykłym "cześć", więc jak widzicie nie znałem jej za dobrze.
- Przez Ciebie Yoongi mnie rzucił! To wszystko twoja wina! - dalej krzyczała, a po chwili po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Czekaj, co?... Jak to z nią zerwał? I czemu ja byłem niby winien co? No okey spędzał ze mną sporo czasu, ale jesteśmy kuzynami i mamy razem pokój w akademiku, więc to chyba zrozumiałe prawda?
- Hej hej... Nie płacz Jennie - próbowałem ją uspokoić, ale nawet nie odważyłem się pogłaskać jej po głowie czy plecach, bo kolejnego tak bolesnego uderzenia chyba nie zniosę. Miałem tylko nadzieję, że nie zostanie po tym żaden ślad... - Musiałaś go źle zrozumieć... Wiesz, że on ma... trudny charakter... - uśmiechnąłem się chcąc dodać jej jakoś otuchy. Lecz ta nadal płakała, a przechodzący obok nas ludzie patrzyli na mnie jakbym to ja ją skrzywdził. Nie dość, że sam byłem ofiarą to jeszcze mi dokleją łatkę jakiegoś zwyrola, który doprowadza dziewczyny do płaczu. Po prostu lepiej być nie może... - Porozmawiam z nim i wszystko wróci do normy... - Złapałem się ostatniej deski ratunku, bo już nie wiedziałem jak mam wybrnąć z tej dziwnej sytuacji.
Ta po chwili spojrzała na mnie wycierając swoje już opuchnięte oczy.
- Obiecujesz, że on do mnie wróci? - A czy ja Ci wyglądam na wróżkę?
- Spróbuje coś zaradzić na to - podałem jej wymijającą odpowiedź, bo nie jestem cudotwórcą by zmusić Yoongiego do takich rzeczy. Poza tym nawet nie wiem czemu tak naprawdę zerwali. Ehh, ale no cóż skoro ona mi nie powie to będę musiał wypytać miętowłosego o to wszystko.
- Dziękuję - Uśmiechnęła się lecz wyczuwałem tą nutkę cwaniactwa w niej. Skoro sama nic nie wskórała to jego kuzyn już tak?
Po chwili już dosłownie zostawiła mnie samego z nadal bolącym policzkiem. Serio byłem idiotą... Nie dość, że mnie "napadła" to jeszcze będę jej pomagał. Strzeliłem mentalnego facepalma dla swojej głupoty, ale dobra pogadam z nim.
Dalej czekałem w końcu na swojego przyjaciela, który pojawił się dosłownie 2 minuty później.
- Nie mogłeś wcześniej przyjść? - rzuciłem odrobinę zły wchodząc do budynku.
~~
Przez cały dzień rozmyślałem o tym jak mam porozmawiać z Yoongim, bo właściwie na dobrą sprawę co mam mu powiedzieć? "Ej stary wróć do Jennie, bo inaczej urwie mi łeb przy samej d*pie"... No to by był najzajebistrzy tekst roku, na pewno dostałbym za niego Nobla.
Westchnąłem ciężko całkowicie olewając wykład, który trwał w najlepsze. Choć w sumie żadna nowość, że nie słuchałem. W końcu to mój "wymarzony" kierunek studiów. Ale dobra Hobiacz wróć do poważniejszej rzeczy, a nie myślisz o głupotach.
Przetarłem zmęczony twarz i już tylko czekałem, aż moja dzisiejsza męka się skończy. Nawet już stwierdziłem, że nie ma sensu dalej się tutaj kisić i zerwę się z ostatniego wykładu. Yoongi miał dzisiaj wolne, więc wiedziałem, że pewnie leży na łóżku i dosłownie nic nie robi. Ewentualnie siedzi w barze pijąc piwo z kolegami z grupy.
Skupiłem swoją uwagę na zegar wiszący na ścianie, który odliczał sekundy do zakończenia zajęć. Jeszcze 10 minut... Odliczając każdą sekundę czułem się jakbym bardziej się cofał w czasie, a nie szedł z nim na przód. Cholernie wkurzające! Lecz w końcu moje modły zostały wysłuchane, co prawda 6 minut po czasie, ale jednak! Pakując swoje rzeczy podzieliłem się swoim planem z Jungkookiem. On spojrzał na mnie zdziwiony, ale nie mówił za dużo na ten temat, a wręcz widziałem, że on też chętnie by wrócił do domu. Dlatego wyszło na to, że oboje opuściliśmy mury naszej uczelni. Zanim każdy z nas poszedł w swoją stronę to rozmawialiśmy o nic nie znaczących rzeczach, a wręcz wygłupialiśmy co mnie rozluźniło. A nawet w jakimś sposób przygotowało na poważną rozmowę z hyungiem.
Gdy dotarłem do akademika zrobiłem się odrobinę głodny. Trudno rozmowa o Jennie może poczekać, bo mój brzuch jest ważniejszy od jej osoby. Doczłapałem się do kuchni, która znajdowała się na łączniku kilku pokoi i zerknąłem do lodówki. No cóż dużo wymyślić nie mogę, więc pochwyciłem pierwszą lepszą rzecz, która leżała na półeczce, którą zajmowałem razem z kuzynem. Jogurt? Nic innego nie ma, więc musi mi na razie wystarczyć... Najwyżej później pójdę do sklepu kupić coś bardziej pożywnego.
Pochłonąłem go niemalże od razu, bo też nie mogę odwlekać tej rozmowy w nieskończoność. Nawet już chce mieć to z głowy, ponieważ naprawdę nie miałem ochoty robić za jakąś przyzwoitkę. Skierowałem się do naszego pokoju i co? I miałem rację. Yoongi leżał na łóżku patrząc w sufit, nie powiem niezwykle przejmujące zajęcie. Podszedłem do jego łóżka, ówcześnie rzucając plecak na podłogę.
-Yoongi...
- Czego? - powiedział cicho i co mnie zdziwiło nawet nie oschle
- Czemu zerwałeś z Jennie? - a co się będę~ walnąłem prosto z mostu.
- Po prostu - urwał na chwilę i wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał - nie dogadywałem się z nią... Wywierała na mnie zbyt dużą presję, przy niej nie mogłem być sobą... - oh no cóż... czyżby moja misja została zakończona? No brawo Hobiacz szybki jesteś i w sumie nawet nie pomogłeś. No, ale powiedzcie sami... jak niby mam mu powiedzieć, że ma do niej wrócić skoro widać, że był nieszczęśliwy? Aż mi się głupio zrobiło, że przyszedłem tutaj już mając go prosić o coś co sprawiłoby mu więcej bólu. Nie pomyślałem o jego uczuciach, a on był dla mnie ważniejszy niż Jennie. Teraz mi wstyd za samego siebie.
- Nie martw się - powiedziałem cicho - może mógłbym coś zrobić by jakoś Ci pomóc? No wiesz zrobić coś dobrego na obiad~~ albo kupić Ci coś słodkiego? - wyliczałem, a chłopak leżał w bezruchu jeszcze przez chwilę po czym spojrzał na mnie.
- W sumie byłaby jedna taka rzeczy - zaczął, ale chyba po chwili się rozmyślił, bo uciekał wzrokiem - Nie... jednak nie ważne - powiedział cicho i obrócił się do mnie plecami
- Yoongi~ ważne ważne - oparłem głowę o jego ramie - mów o co chodzi - widziałem jak chłopak się waha, by mi to wyznać. Aż takie to miało być straszne? Po chwili westchnął
- Mógłbyś... rozładować mój stres?
- Jeśli mam być workiem treningowym to wybij sobie to z głowy... Już wystarczy, że Jennie mnie uderzyła - na te słowa podniósł się zrzucając moją głowę na pościel.
- Jak to Cię uderzyła?! - Chyba się wkurzył
- No tak przez przypadek... no ten... dostałem od niej z liścia
- No to chyba nie przez przypadek... - powiedział zaciskając zęby
- Jest okey... ale powracając jak mam niby rozładować twój stres? - spojrzałem na niego opierając się na łóżku. Wtedy chłopak znowu się spiął
- W sensie... jakbyśmy... zrobili sobie nawzajem dobrze... - mówił bardzo cicho, a ja rozszerzyłem oczy do maksimum. Czy on właśnie chce byśmy sobie fapali nawzajem?! No tego się nie spodziewałem. Ale... chyba to nie jest nic złego co nie? W sumie oboje jesteśmy facetami i mamy to samo w spodniach. A skoro mamy to interpretować jako pomoc w rozładowaniu stresu, to tym bardziej nie powinien odmówić, prawda?
- No dobrze... - powiedziałem po dłuższej chwili, nie ma co dłużej czekać. Kazałem mu usiąść na łóżku, a sam na podłodze usadowiłem się między jego nogami. Co prawda mówił o wspólnym fapaniu, ale to on miał nie miłą sytuacje i potrzebował rozluźnienia, a nie ja.
Po chwili chwyciłem za gumkę od jego dresów i delikatnie z jego pomocą ściągnąłem je wraz z bokserkami do połowy ud. No cóż musiałem przyznać, że mój kuzyn miał się czym pochwalić. Ale dobra nie robię tego by oglądać jego penisa tylko by go rozluźnić. Chwyciłem, więc delikatnie jego męskość i bardzo powoli zacząłem poruszać ręką w górę i w dół. Chyba mu się spodobało, bo odchylił głowę do tyłu, a już po dosłownie kilku ruchach stał się o wiele twardszy. Z każdym moim posunięciem zostawałem obdarowywany cichymi pomrukami i westchnieniami. Dlatego też powoli zacząłem przyśpieszać swoje poczynania. Przez całą "zabawę" używałem jedynie rąk, jedną oczywiście stymulując nabrzmiałą męskość zaś drugą bawiąc się jądrami.
Wiedziałem, że niedługo dojdzie, bo jego oddech stał się bardziej płytki, a jego dłonie niespokojnie zaciskały się na pościeli. Więc gdy doszło do punktu kulminacyjnego z jego ust padło jedno słowo, które całkowicie zmieniło wszystko co było do tej pory,
- Hoseok - wyjęczał dochodząc, a ja będąc w szoku patrzyłem na niego. Ten zaś łapiąc za moją koszulę, przyciągnął mnie do namiętnego pocałunku. Kompletnie zaskoczony nie wiedziałem co robić. Właśnie mój kuzyn, któremu zrobiłem dobrze całował mnie bez żadnych wyrzutów sumienia. A najgorsze było to, że przez chwilę nawet oddałem mu tą pieszczotę. Lecz gdy zdrowy rozsądek tylko się obudził, odepchnąłem go. Patrzyłem na niego próbując wyrównać swój oddech i zanim zdążył jakkolwiek zareagować, po prostu uciekłem.
To był dla mnie zbyt duży szok, bym mógł inaczej zareagować. To była dla mnie totalna abstrakcja. Musiałem się uspokoić... Tylko pytanie jak?!
Wiedziałem, że już nie wrócę dzisiaj na noc do akademika, więc pośpiesznie wyciągnąłem telefon i drżącymi dłońmi wystukałem krótkiego sms do Jungkooka czy mógłby mnie przenocować. Na szczęście ten zgodził się i nawet nie drążył dlaczego tak znienacka błagam go wręcz o to. Musiałem pomyśleć na spokojnie, poukładać to wszystko w swojej głowie.
Skierowałem się wolnym krokiem do mieszkania przyjaciela oddając się przemyśleniom. Pierwsza myśl jaka przyszła mi na myśl to może faktycznie tęskni za Jennie dlatego to zrobił, ale po chwili odrzuciłem tą idiotyczną tezę. W końcu wyjęczał moje imię, a nie jej i to na mnie patrzył z tym pożądaniem zanim nasze usta złączyły się.
Dotknąłem swoich warg gdzie jeszcze czułem ten nacisk ust Yoongiego. Przecież jesteśmy kuzynami! Byliśmy jak bracia do cholery! Nie mógł się we mnie zakochać...
Szedłem tak, aż w końcu nie zatrzymałem się przed drzwiami, które prowadziły do mieszkania mojego przyjaciela. Telefon zaś w mojej kieszeni cały czas dawał o sobie znać w postaci wibracji. Wiedziałem kto przecież dzwoni, ale teraz nie byłem na siłach by mu odpowiedzieć. To wszystko był jak sen, ale... czy na pewno zły?
Zapukałem cicho w drewnianą powłokę, a po chwili zza nich wyłoniła się postać.
- Hej - powiedział wpuszczając mnie do środka.
- Hej... przepraszam, że tak nagle z tym wyskoczyłem... ale naprawdę
- Nie no spoko~ jesteśmy przyjaciółmi~ więc jesteś u mnie mile widziany o każdej porze - uśmiechnął się, a mi ulżyło. Bo nie byłem nawet gotowy by jemu powiedzieć o czymś takim. Gdy wszedłem w głąb mieszkania zauważyłem, że przyszykował mi już rzeczy do spania, czyli poduszkę i gruby, puszysty koc. Taki przyjaciel to serio skarb - Wiesz pozwól, że już pójdę spać, bo jestem padnięty. Jak coś to wiesz gdzie jest łazienka czy też kuchnia - zaśmiał się
- Jasne~~ Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję i przepraszam - ten zaś machnął ręką
- Nie wygłupiaj się, bo serio Cię wyrzucę - na jego twarzy cały czas gościł uśmiech i po chwili skierował się do swojego pokoju - dobranoc
- Dobranoc~ - rzuciłem zanim zniknął za ścianą. Cóż mi został tylko prysznic, choć już miałem ochotę się położyć. Lecz jak to mówią najpierw obowiązki potem przyjemności.
Po kąpieli ułożyłem się w samej podkoszulce i bokserkach na sofie. Mimo, że byłem śpiący dalej nie mogłem przestać myśleć o tej całej sytuacji. Parę razy zadawałem sobie pytanie co ja mam z tym wszystkim zrobić?
Przyznałem się już w końcu przed samym sobą, że ten pocałunek nie był dla mnie niczym. Skoro go oddałem to oznaczało tylko jedno, podobało mi się. A na samą myśl o jego ustach, które tak czule mnie całowały, na mojej twarzy pojawiły się palące moją skórę wypieki. Jednak to, że byliśmy rodziną zmieniało wszystko. Nie moglibyśmy być razem nawet gdybym tego chciał. Właśnie... Czy chciałbym być z Yoongim?
Zanim zdążyłem odpowiedzieć sobie na to pytanie, zostałem pochłonięty przez krainę snów.
~~
Następnego dnia wstałem obudzony przez przemiły zapach dochodzący z kuchni. Przetarłem oczy i pierwsze co zrobiłem to sięgnąłem po telefon, który razem z moimi spodniami leżał na stole.
"34 nieodebrane połączenia"
Westchnąłem, mogłem chociaż napisać kuzynowi, żeby się nie martwił. Pewnie umiera ze strachu, bo w końcu nie wróciłem na noc i nie powiedziałem ani słowa. Choć też nie ma mi się co dziwić skoro dzięki niemu przechodziłem w pewnym sensie rozterkową masakrę.
Ubrałem spodnie i wpadając do kuchni wyjaśniłem Jungkookowi, że już uciekam. Chłopak próbował zatrzymać mnie chociaż na śniadaniu, ale podziękowałem. Musiałem porozmawiać z miętowowłosym, bo jednak jest o czym rozmawiać. Przemyślałem to wszystko i chcąc nie chcąc musimy to sobie wyjaśnić. To co się zdarzyło nie pójdzie tak po prostu w zapomnienie... To nie jest takie proste.
Po spacerze, który pokonałem do akademika, wszedłem bez żadnych ceregieli do pokoju. Yoongi stał przy oknie i gdy usłyszał otwierane drzwi zwrócił się w moją stronę.
- Boże Hobi... Tak bardzo się martwiłem... - podszedł do mnie bliżej, ale mnie nie dotknął. Stanął nawet z 2/3 kroki ode mnie by nie naruszać mojej przestrzeni osobistej - Ja... Ja przepraszam... - czułem w jego głosie ból. Teraz zauważyłem te worki pod oczami, które prawdopodobnie były efektem nieprzespanej nocy.
- M-Musimy coś sobie wyjaśnić... - chciałem zabrzmieć stanowczo, ale oczywiście musiałem się zająknąć... Dobra teraz to nie ważne - Yoongi... jesteśmy kuzynami... nie możesz mnie całować... Rodzina tak nie robi... nie tak - chłopak patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, którego nie potrafiłem zinterpretować.
- Naprawdę o to chodzi, że jesteśmy kuzynami? Inaczej byś zaakceptował to, że kocham Cię jako mężczyznę, a nie jako rodzinę? - patrzył na mnie oczekując odpowiedzi, ale nic nie powiedziałem. Nie potrafiłem wydukać nawet jednego słowa. Odwzajemniałbym wtedy te uczucia? Jednak po chwili odważył się i podszedł do mnie bliżej, a ja delikatnie wycofałem się po czym moje plecy zetknęły się ze ścianą. - A jakbym Ci powiedział, że tak naprawdę nie jesteśmy rodziną?
- Nie wygaduj bzdur...
- Nie wygaduje... Nie jesteśmy spokrewnieni Hobi
- Co?! O czym ty mówisz?!
- Nie wiem czy mogę Ci to powiedzieć, bo nie ode mnie powinieneś się dowiedzieć...
- Jak zacząłeś to mów - warknąłem. To już dosłownie podchodziło wszystko pod jakiś cyrk.
Yoongi westchnął i spojrzał na mnie z troską
- Jesteś adoptowany - powiedział cicho, a mi zabrakło języka w gębie. Jak to adoptowany? Przecież...
- A-Ale jak...
- Twoi "rodzice" - zrobił cudzysłów z palców - to tak naprawdę przyjaciele twoich prawdziwych rodziców. Ale... - zatrzymał na chwilę swoją wypowiedź - ale... oni nie żyją - spojrzał na mnie, a ja mimo, że byłem już dorosłym facetem miałem ochotę płakać. Rodzina, którą kochałem okazała się dla mnie obca. Fakt faktem obdarzała mnie ona ogromnym uczuciem troski i miłości, a także dbała o mnie i o to by mi nic nie zabrakło. Jednak to było dla mnie za dużo, a oznaką tego była spływająca po moim policzku samotna łza. Chłopak od razu zareagował i przyciągnął mnie w swoje ramiona, a ja zaś nawet nie miałem siły by się szarpać czy wyrywać. Czułem ciepło jego ciała i w tym momencie nie chciałem by mnie teraz puszczał. Zacisnąłem dłonie na jego koszuli, tym bardziej umacniając nasz uścisk. - Nie chciałem Ci tego mówić - powiedział cicho i pogłaskał mnie po głowie.
Mimo tego, że to było tak bardzo bolesne, musiałem przyznać... ulżyło mi. Gdy mnie tak przytulał czułem się bezpieczny, a przede wszystkim kochany. Zawsze zdawało mi się, że Yoongi nigdy nie okazywał swoich uczuć, rzadko się uśmiechał i był skryty. Ale teraz w jego ramionach zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę on zawsze je okazywał, ale tylko wobec mnie. Małymi gestami tak jak zwykła troska, którą brałem jako troska o członka rodziny, czy kupowanie albo też oddawanie mi swojego jedzenia bym tylko nie chodził głodny. Wiedziałem wtedy, że mu na mnie zależało, a ja czasami to wykorzystywałem grając na jego uczuciach.
Yoongi przepraszam, że byłem egoistą... że nigdy nie zauważyłem, że to mnie obdarzyłeś tymi pięknymi uczuciami, zwanych miłością. Teraz to wiem i pozwól, że i ja oddam Ci część siebie taką samą jaką ty obdarowałeś mnie.
- Yoongi... - chłopak delikatnie odsunął się ode mnie by spojrzeć na moją twarz, ale nic nie mówiąc złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.
////
Ah... Dawno nie dodawałam żadnego rozdziału... Brak weny mnie zjadł i nie byłam w stanie nic napisać... Ale powracam (mam nadzieję, że już regularnie) i tym razem ten rozdział jest dłuższy niż standardowo *^*
A tak na marginesie mam nadzieję, że w wigilię uda mi się opublikować one-shota, nad którym właśnie pracuje ... Mogę zdradzić, że paring jaki tam będzie to Vkook <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro