Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10: Jungkook

-Musimy porozmawiać...

- O czym? - Nie wiedziałem w tamtym momencie czy udawałem debila, czy naprawdę nim byłem.

-Słyszałem, że nie odzywasz się do Jina, a on strasznie się tym martwi... Powiesz mi co się takiego stało, że nie chcesz z nim gadać? - spojrzał na mnie swoim przenikliwym wzrokiem i coś czułem, że czytał ze mnie jak z otwartej księgi.

-Ostatnio... miałem trudny okres w życiu... - chciałem jakoś wybrnąć z sytuacji, bo co miałem mu powiedzieć? „Wstydzę się spojrzeć wam w oczy bo widziałem jak posuwasz Jina?" No niedoczekanie...

-  Obydwoje dobrze wiemy o co chodzi, więc nie rżnij głupa.- Okej, zacząłem się zastanawiać czy on nie czyta mi w myślach? - w sumie mi to wisi, ale Jin chodzi przygnębiony, a nie lubię kiedy mój narzeczony chodzi smutny. - Otworzyłem szerzej oczy, gdy usłyszałem to jedno słowo. Od kiedy oni byli zaręczeni? Teraz zdałem sobie sprawę, że niby znam ich wszystkich od kilku miesięcy, a tak naprawdę nie wiem o nich zupełnie nic.

-Przepraszam... Nagle ktoś wszedł do pokoju... więc spanikowaliśmy i schowaliśmy się w tej nieszczęsnej szafie... - Powiedziałem i z całych sił starałem się by mój głos się nie załamał.

- Ja nie mam Ci tego za złe, ale mam jedną prośbę, puść to po prostu w niepamięć... Bo Jin będzie się tylko niepotrzebnie denerwować, a nie potrzebuje dodatkowego stresu...

- Jeszcze raz przepraszam... głupio wyszło - przejechałem swoją dłonią po karku, po czym sam się napiłem. Po moim gardle rozlała się fala cierpkiego smaku, która drażniła moje kubki smakowe.

- No już, już. przecież się nie gniewam - zaśmiał się - Udawaj po prostu, że nic się nie stało. Dla dobra Jina. - w odpowiedzi kiwnąłem tylko głową, po czym zapchałem usta porcją chipsów.
Reszta wieczoru minęła całkiem spokojnie, a im więcej alkoholu piliśmy, tym lepiej się bawiliśmy.

To nie tak, że upiliśmy się w trzy dupy i nie kontaktowaliśmy ze światem zewnętrznym. Dalej utrzymywaliśmy trzeźwość umysłu, oczywiście na tyle ile było nas w tamtym momencie stać. Śmialiśmy się zgłupich żartów, które przypadkowo znaleźliśmy na internecie, przeważnie były to memy o ćmach. Nie wiem co nas w tym śmieszyło, ale nie mogliśmy nawet przeczytać do końca słów, bo wybuchaliśmy śmiechem.

Po imprezce jaką urządziliśmy, mieliśmy ochotę już tylko położyć się spać. JHope, który już dawno leżał na sofie, został przeze mnie okryty puchatym, szarym kocem. Namjoon też otrzymał ode mnie poduszkę i okrycie, a sam pokierowałem się do swojego pokoju. Prysznic w tym momencie sobie odpuściłem, po prostu zmęczenie ogarnęło nie tylko całe moje ciało, ale także umysł. Rzucając się na łóżko nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.

Następnego dnia zgodnie z moim planem wszedłem po cichu do łazienki, biorąc szybką odświeżającą kąpiel. Zrobiłem także dla całej naszej trójki śniadanie, nie byłem wykwintnym kucharzem, ale moje zdolności też nie ograniczały się dozagotowania wody. Jak mieszkasz samemu chcąc nie chcąc w końcu człowiek nauczy się chociażby podstaw gotowania. Zaparzyłem nam też aromatycznej kawy, której zapach uniósł się po całym domem oraz obudził moich gości. W lekko wymiętych ubraniach przyczłapali do kuchni, JHope stojąc w drzwiach przeciągnął się wręcz cicho jęcząc, a Namjoon, który usiadł przy stole w kuchni zacząłziewać. Zaserwowałem im pożywne śniadanie i wręczyłem im kubki z mocną kawą. Zjedliśmy, więc śniadanie na lekkim kacu, ale jednak w miłej atmosferze, gdzie na szczęście nikt nie miał przez wczorajszy alkohol je zwrócić.

Potem zebraliśmy się na zajęcia. Mieliśmy dzisiaj siedzieć od 10 do 16:15, więc jakoś musieliśmy wytrzymać. A raczej chować się na wykładach, by móc trochę odespać nieszczęsne skutki poprzedniej nocy. Lecz rozbudziliśmy się naprawdę szybko, kiedy na następnych zajęciach profesor Kim Taehyung rozdał nam karteczki. Spojrzeliśmy po sobie z rudowłosym i wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że to dzisiaj miało miejsce zapowiedziane wcześniej kolokwium. Wiedziałem, że byłem już w czarnej d*pie, bo w głowie miałem dosłowną pustkę. Przez ten czas zamiast zajmować się nauką, patrzyłem w sufit martwiąc się o przyjaciela. Moją jedyną nadzieją był siedzący koło mnie JHope, ale moja nadzieja została mi odebrana, gdy profesor kazał nam się wszystkim porozsiadać tak, że nawet nie miałem szansy na jakiekolwiek ściąganie. Jedynie co mogłem to albo strzelać, albo oddać pustą kartkę i przyjść na poprawkę.

Nastawiłem się na 1 opcje, ale gdy dostałem zestaw pytań wiedziałem, że nie zdam. Kto robi kolokwia składające się z 3 pytań?

Siedziałem jak kołek, mając ochotę już oddać kolokwium, bo nie chciałem jeszcze bardziej poniżać się przed samym sobą, po raz kolejny czytając zadania.

Dosłownie może minęło 20 minut, gdy prosefor wstał od swojego biurka i zaczął zbierać nasze prace. Mieliśmy z nim 2 godziny zajęć, więc stwierdził, że od razu je przejrzy i wystawi oceny. My zaś w tym czasie mieliśmy rozwiązać kilka zadań z książki.

Zamiast skupić się na zadaniach do wykonania, przyglądałem się jego minie. Wiedziałem, że jak tylko zobaczy moją kartkę będzie mi jeszcze bardziej wstyd. Przez cały semestr uważałem na zajęciach, prowadziłem wręcz idealne notatki, a wszystkie moje starania zostały przekreślone przez głupie kolokwium, no brawo Jungkook brawo.

Zmęczony, przetarłem twarz. Najchętniej wyszedłbym w tej chwili z sali i na razie nie pokazywał się wykładowcy na oczy. Wtedy przypomniała mi się akcja, kiedy Jimin złapał mnie na korytarzu. Widziałem jak profesor patrzył na naszą dwójkę spod przymrużonych oczu. Próbowałem znaleźć wytłumaczenie tamtej sytuacji. Nie byłem jakimś pupilkiem profesora, więc trochę to by było głupie jakby się gniewał za to, że opuściłem trochę zajęć.

Poza tym, nie patrzył tylko na mnie. A co jak co, ale Jimin na 100% nie opuszczał żadnego zajęcia.

Im bardziej analizowałem tą sytuacje, tym więcej pojawiało się pytań niż odpowiedzi. W końcu z moich intensywnych i wnikliwych analiz wyrwał mnie pisk odsuwanego krzesła.

Sprawdził.

Przełknąłem z trudem ślinę. Wiedziałem, że nie będzie to miłe patrząc na zawiedzioną minę swojego wykładowcy, ale naprawdę w tej chwili nie potrafiłem nic na to zaradzić. Podchodził do nas, podając każdemu jego kartkę. Po jego minie było widać, że jest dumny z niektórych studentów.

Aż w końcu podszedł do mnie. Spojrzał na mnie, a ja wręcz wyczułem w jego spojrzeniu lekką pogardę. Nie dziwiłem mu się, sam byłem na siebie zły za to, że zapomniałem o tak ważnej rzeczy. Podał mi pustą kartkę, a raczej niemalże rzucił mi ją na biurko.

- Zapraszam po zajęciach - po tych słowach przeszedł po moim kręgosłupie nieprzyjemny drzeszcz i mogłem odczuć powiew chłodu.

////
Rozdział dodaję wcześniej wooow

Jak tam żyjecie? Robicie coś ciekawego w długi weekend? ;w; Ja wkuwam, nie dają nam spokoju nawet teraz ; n ;

Trzymajcie się misiaki uwu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro