Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niespodziewana bitwa i ......

(Tauriel)

Obudzilam się nad ranem z zewnątrz wydobywały się dziwne dźwięki ,zaniepokojona zerwałam się z łóżka , poczulam dziwny zapach jakby krew ale strasznie cuchnącą. Orkowie pomyslałam i szybko wyjelam ze skrzyni swoje uzbrojenie.
Gdy byłam juz gotowa szybko wyszlam przed mój namiot i stanelam jak wryta. Naokoło mnóstwo ciał zabitych orków jak i elfów , a tych pierwszych przybywało coraz to więcej .
Nagle podbiegł do mnie jeden z lepszych elfów z oddziału i powiedzial:

- Taurielo ( bo on akurat mógł do mnie się tak zwracać , tak jak niektórzy inni) orkowie plądrując wszystko , nie wiemy co mamy robić !

- Kiedy zaatakowali?- spytalam pospiesznie.

- Przed chwila , kompletnie się tago nie spodziewalismy dlatego odbywa się tutaj taka heroiczna walka!- odpowiedział mi.

- Dobrze kaz formować szyki , mam nadzieje ze nie ma juz tych ścierw  tak dużo. - powiedziałam.

Kiwnal głową na znak zrozumienia i pobiegł między innych walczących elfów wykrzykując moje rozkazy.

( Legolas)

Kiedy dowiedzialem się ze Tauriel wzywa pomoc , bez wahania zebralem oddział i wyruszylem nawet nie pytając o zdanie ojca .Pewnie będzie na mnie wściekły pomyślałem po krótce ale chwile później odzpedzilem od siebie te myśli teraz liczyło się tylko to czy mojej Tauriel nic nie jest , tak wiem jest jedna z najlepszych wojowniczek ale juz od dziecka się nią opiekowalem i ta troska nigdy nie minie.

( Tauriel)

Walczylismy juz dłuższy czas bez chwili wytchnienia , niewiele nas zostało lecz nie mieliśmy zamiaru się poddać jesteśmy odważni i chonorowi nam nie wypada się poddawać.
Wymachwalam swoimi ostrzami w jedna i druga stronę niosąc tym samym śmierć swoich przeciwników, nie miałam dla nich litości. Nagle przypomnoalam sobie o Legolasie , o tym jak mówił ze chce być ze mną do końca swojego zycia , na samą myśl zrobiło mi się ciepło na sercu , przypomnoalam sobie wszystkie chwile z nim spędzone tak MO tego brakowało , zawsze czulam się przy nim dobrze nie wyobrażał sobie co ja miałam w głowie żeby mieć czelnosc go tak skrzywdzić . Ale teraz moja kolej nie zamierzam sie poddać chce walczyć o niego , o nasza miłość . Poczulam w sobie złość połączona ze smutkiem , jeśli przerzyje to nie mam zamiaru bezczynnie siedzieć będę walczyć z Tranduilem , pomyslalam z satysfakcja , która przerodziła się w wielka determinację , zaczęłam wykonywac mój brutalny taniec śmierci , przy którym nikt mi nie podskoczy . Mam tylko nadzieje ze król był na tyle litosciwy żeby wysłać oddział na pomoc , pomyślałem nie przerywając wykonywanej dotychczas czynności . Nagle uslyszalam donosne krzyki i lecące elfickie strzały a jednak przybyli , pomyślałem z uśmiechem na twarzy który momentalnie na niej zamarł gdyrz poczulam niewyobrażalnie silny ból w okolicach klatki piersiowej , z przerażeniem na twarzy opuściłam wzrok i przerazilam się , bo byłam przebita na wylot orczym mieczem , lecz nie w tym był problem a mianowicie miecz musiał być masakrycznie mocno nasączony trucizna, dlatego natychmiast zaczelam opadać z sił , nogi zaczęły się pode mną uginac a ja upadlam z bólem na twarda ziemie. Kiedy juz myslalam ze to koniec nagle ujzalam nad sobą przerażone wpatrzone we mnie z troską błękitne jak morze oczy .

- Tauriel ... - powiedział lekko załamanym głosem. A ja spojzalam z ostatkiem sił ,na w te piękne niebieskie oczy i lekko się usmiechnelam , potem juz nic bol zniknął a z nim wszystkie odgłosy z zewnątrz była juz tylko ciemność. Czy to tak miało się dla mnie skończyć ?..........

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka!
Mam nadzieje ze rozdział się podoba , dość długo się nad nim meczylam bo miałam pomysł lecz Nie umialam go ubrać w słowa.

Tak wgl to mam kontynuować ta książkę bo jakoś male zinteresowanie jest i nie wiem czy ma sens ..... Ale zobaczymy ;)
Piszcie co myślicie i czy chcecie continua .!.

Pozdro
Papugai13

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro