Ostateczne starcie w Śródziemiu 6
POV Aragorn
Pokonaliśmy Saurona. Miał być to nasz szczęśliwy czas. Miałem zostać królem Gondoru i rządzić u boku przyjaciół. Niedługo odbędzie się moja koronacja, jednak nie cieszy mnie to. Jak mógłbym się z czegokolwiek cieszyć, skoro mój przyjaciel nie żyje. Gdy spostrzegłem, że jest ranny, czułem, jakby świat się zatrzymał. Legolas- elf niepokonany w walce, umiera. Było mi jeszcze gorzej, widząc załamanie Miriel. Dowiedziałem się, że jest w ciąży. Dlaczego los nie był dla nich łaskawy? Dlaczego moi przyjaciele nie mogą być w końcu szczęśliwi? Minęły cztery dni, dzisiaj miał odbyć się pogrzeb. Do Białego Miasta zjeżdżały elfy i krasnoludy z całego Śródziemia. Przede wszystkim przybył zrozpaczony po stracie syna, król Thranduil, Thorin- władca wszystkich krasnoludów, oraz lady Galadriela z mężem. Każdy od razu, po dotarciu chciał zobaczyć się z Miriel. Moja przyjaciółka jednak nie zwracała na nich uwagi. Nic się dla niej nie liczyło. Dzielna elfka nie mogła sobie poradzić ze stratą. Od czasu śmierci ukochanego nie wypowiedziała ani słowa. Próbowaliśmy z nią rozmawiać, jednak na nic się to nie zdawało. Jak można kogoś pocieszyć, jeśli samemu jest się załamanym? Uroczystość zaraz miała się zacząć. Poszedłem na główny dziedziniec, gdzie czekali już prawie wszyscy. Kilka tysięcy osób przyszło tu, aby pożegnać księcia Mrocznej Puszczy. Na środku podwórza w szklanej, otwartej jeszcze trumnie, spoczywał mój przyjaciel. Miał uśmiech na twarzy. Wiedziałem, że nie żałował swej decyzji. Ukochana była dla niego najważniejsza.
POV Miriel
Byłam słaba. Nie wiedziałam, czy to przez emocje, czy jeden z objawów ciąży. Za jedną rękę przytrzymywał mnie tata, a za drugą król Thran... nie! On też jest moim tatą. Dziadkiem, mojego nienarodzonego jeszcze dziecka, ojcem mego ukochanego. Legolas... Z jednej strony nie mogłam na niego patrzeć, a z drugiej nie chciałam oderwać wzroku. Wyglądał tak spokojnie, jakby spał. Chciało mi się płakać, jednak nie miałam już czym. Łzy się skończyły. Uroczystość się rozpoczęła, Gandalf stanął na podium.
-Przyjaciele- zaczął ze smutkiem- zebraliśmy się to, aby pożegnać ważną dla nas osobę- przerwał na chwilę- Legolasie Greenleaf! Nie sposób podziękować ci za czas, który razem spędziliśmy. Byłeś wielkim wojownikiem, zdolnym do wszystkiego w imię miłości i przyjaźni. Jestem szczęśliwy, mogąc nazywać cię przyjacielem!- zakończył swe przemówienie. Zdałam sobie sprawę, że jego oczy były wilgotne. Zszedł do nas, a jego miejsce zajął Aragorn.
-Gandalf powiedział dokładnie to, co ja czuję- rzekł- nie wiem, jak mogę wyrazić swój żal. Naprawdę nie wiem. Mogę tylko powiedzieć tyle. Legolas, przyjacielu! Twoja strata jest dla mnie jedną z najgorszych rzeczy, jakie mnie spotkały. To, że cię nie ma, jest wciąż takie nierealne. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, jakby to było wczoraj. Na początku trzymaliśmy się na dystans, jednak po czasie między nami pojawiła się przyjaźń. Byłeś dla mnie pomocny, w każdej chwili, gdy tego potrzebowałem. Chcę ci teraz podziękować, przyjacielu, za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Za to, że w czasie każdej z bitew, chroniłeś mych pleców. Za każdą przygodę, którą spędziliśmy razem, za to, że po prostu byłeś i na zawsze pozostaniesz mym przyjacielem. Każde wspomnienie związane z tobą, będzie na zawsze w mym sercu. Żegnaj!- widziałam, że łzy napłynęły mu do oczu. To był pierwszy raz, gdy widziałam go płaczącego. Nadeszła kolej na Gimliego, który wyciągnął z kieszeni kartkę. Była strasznie pognieciona.
-Dzień dobry- zaczął zdenerwowany- chyba nie jest to najlepszy początek mowy pogrzebowej- rozłożył notatkę- nie wiem, jak zacząć. Takie rzeczy nie są dla mnie- otarł łzę z oka- um... tak. Ja... um... Legolas. Najlepiej będzie, jeśli zwrócę się bezpośrednio do ciebie. Jestem bardzo dumny, że cię poznałem. Miałeś bardzo odporne uszy, na moje ciągłe docinki, którymi traktowałem cię przez ostatnie miesiące. W czasie narady w Rivendell zgłosiłem się, w zasadzie tylko, po to, żeby konkurować z tobą. Byliśmy dla siebie wredni, ale tylko na początku. Potem następowały nasze konkursy i polubiłem cię. Dawałeś mi w tym mrocznym czasie bardzo wiele siły. Gdy stanęliśmy przed czarną bramą, powiedziałem: Nigdy nie myślałem, że umrę u boku elfów. Ty odpowiedziałeś mi: Może ramie w ramie z przyjaciółmi. Tak! i dzisiaj mogę powiedzieć, że byłbym dumny, gdybyśmy zginęli tam razem. Byłoby to dla mnie zaszczytem. Chcę ci podziękować za wszystko, bo jesteś i będziesz moim najlepszym przyjacielem. Na zawsze!- wytarł hałaśliwie noc- przepraszam!- szepnął i uciekł z podium. Myślałam, że już nie mam łez? To nie była prawda. Teraz płakałam znowu, a razem ze mną wszyscy wokół. Władca Mrocznej Puszczy, moi rodzice, Gandalf, hobbici, Aragorn, krasnoludy, Erlond i wielu innych. Swą mowę pożegnalną rozpoczął król Thranduil.
-Pamiętam, jak się urodziłeś. Jak wyrywałeś mi włosy, wstawałeś z samego rana i chciałeś iść na spacer po lesie- powiedział ze smutnym uśmiechem- mały, blond włosy elf, którego wszędzie pełno, a jednocześnie nigdy go nie można było znaleźć. Potem zacząłeś dorastać. Stałeś się odważnym i uzdolnionym wojownikiem. Byłem z ciebie taki dumny... i dalej jestem. Choć wiedziałem, że nie jesteś już dzieckiem, to do mnie nie dochodziło, dopiero gdy poznałeś Miriel- spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się przez łzy- dotarło to do mnie. Moje synek był dorosłym mężczyzną. Cieszyłem się, że znalazłeś kogoś, dzięki komu twoje życie będzie lepsze. Moje serce rozpadało się na kawałki, widząc, jak cierpisz- przerwał na chwilę- najbardziej na świecie, żałuję jednej rzeczy. Tego, że nie zdołałem się z tobą pożegnać. Gdy widzieliśmy się, po raz ostatni powiedziałem, byś na siebie uważał, bo nie chcę patrzeć na twoja śmierć. Odpowiedziałeś, że zawsze uważasz. To prawda. Przez całe swoje życie byłeś dużo odważniejszy i lepszy niż ja. Byłbyś dużo lepszym królem, niż ja- zakończył szeptem- dziękuję Valarowie, za obdarzenie mnie najlepszym synem, jakiego mogłem sobie wyobrazić- wrócił do mnie. Do trumny podeszło kilku strażników. Chcieli ją zamknąć. Nie mogłam na to pozwolić, jeszcze nie.
-Czekajcie- rzekłam- jeszcze ja!- ruszyłam w stronę podium. Mijając ciało ukochanego, pogłaskałam go po policzku. Odwróciłam się do publiczności- ja... naprawdę nie wiem, co powiedzieć- zaczęłam, wzdychając głęboko- przez długi czas, zastanawiałam się, lecz dalej niczego nie wymyśliłam. Więc postanowiłam mówić od serca. Dla was wszystkich tutaj, Legolas był ważną osobą. Ale dla mnie to coś innego. Dla mnie był on najważniejszą osoba, na całym świecie. Pokazał mi, co to w ogóle znaczy życie. Dzięki niemu dowiedziałam się, co to znaczy kochać i być kochanym- uśmiechnęłam się- wybrałeś mnie, spośród wielu innych, za wszystkie moje wady i zalety. Przy tobie czułam się wyjątkowo. Pokazałeś mi, jak piękny może być świat. Zanim cię poznałam, moje życie było, po prostu smutne. A potem przyszedł ten dzień i... już wszystko nie było takie same. Gdy więził mnie Sauron- zamknęłam oczy- to ty dawałeś mi siły. Dzięki tobie nie poddawałam się, walczyłam dalej, z nadzieją naszą wspólną przyszłość. Nie była ona długa, ale te kilka miesięcy, to najlepszy czas, w całym moim życiu. Będę cię kochać do czasu, aż drzewa będą rosły na ziemi, słońce świeciło na niebie, a gwiazdy nie znikną. Legolasie Thranduillion, książę Mrocznej Puszczy i królu w moim sercu. Na zawsze- od jakiegoś czasu, z moich oczu lały się strumienie łez, teraz leciało ich jeszcze więcej. Klęknęłam przy trumnie. Wzięłam jego dłoń do rąk i pocałowałam ją delikatnie. Jak ja sobie bez niego poradzę? W głowie pojawiły mi się nasze wspólne chwile. Poznanie w leśnym królestwie. Uczta, jego śmiech, nasz taniec. Wspólna walka nad rzeką, moje odejście. Wpatrzone we mnie piękne, niebieskie oczy. Nasze wyznanie miłości, wszystkie pocałunki, uściski. Radość, gdy zobaczyłam go, po sześćdziesięciu latach. Nasza pierwsza wspólna noc. To było dla mnie tak żywe, prawdziwe, a jednak odległe. Czy to naprawdę koniec?
-Miriel- głos matki przywrócił mnie do rzeczywistości- wszystko w porządku, kochanie?
-Nie- odparłam, wstając- nie jest i już nigdy nie będzie- spojrzałam na nią- dlaczego to boli tak bardzo?
-Ponieważ było prawdziwe- powiedziała smutno. Przytuliłam ją, po chwili dołączył do nas ada (tata). Nadszedł ten czas. Mieliśmy się pożegnać i pozwolić, aby zamknięto trumnę. Pocałowałam ukochanego w usta, po raz ostatni. Na jego twarz spłynęła jedna z moich łez. Wytarłam ją.
-Le mellin (kocham cię)- szepnęłam. Nagle usłyszałam, że wszyscy zgromadzeni zaczęli klękać. Obejrzałam się- Manwe!- krzyknęłam, podbiegając do niego- powiedziałeś, że spełnicie moją jedną prośbę. Obiecałeś!- płakałam.
-Spokojnie, moja droga- odparł elf z uśmiechem- Valarowie nie łamią przyrzeczeń- spojrzał na ciało mojego ukochanego- wstań Legolasie Thranduillion. Wróć do przyjaciół i ciesz się życiem!- król zniknął. Ujrzałam coś, co przekręciło moje serce o sto osiemdziesiąt stopni. Książę Mrocznej Puszczy wciągnął gwałtownie powietrze i podniósł głowę. Nie mogłam w to uwierzyć. Szybko podbiegłam do niego, padliśmy sobie w ramiona. Uśmiechnął się do mnie. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam płakać, jednak teraz były to łzy szczęścia.
-Jak mogłeś mi to zrobić?- wyjąkałam.
-Cśś, kochanie- szepnął. Boże, jego głos brzmiał tak pięknie, spokojnie. Zaczęliśmy się całować, ludzie wokół bili brawo. To była najszczęśliwsza chwila w moim życiu. Do Legolasa zaczęli podchodzić przyjaciele, rodzina. Witał się z każdym, jednak przez cały czas mocno mnie trzymał.
**********************************
POV Legolas
Powróciłem do świata żywych. Byłem szczęśliwy, że ja i Miriel mamy jeszcze jedną szansę. Tym razem w pełni ją wykorzystamy, nic nie zdoła nas rozdzielić. Chodziliśmy po ogromnych ogrodach Białego Miasta. Zachodziło słońce, było pięknie, jednak moja ukochana była piękniejsza. Wyglądała jak bogini cudowna i odważna. Wyjątkowa. Uśmiechnąłem się i zrobiłem coś, co chciałem zrobić już od dawna. Klęknąłem przed nią na jedno kolano.
-Miriel- zacząłem. Patrzyła na mnie zdziwiona- kocham cię tak, jak nikogo na świecie. Moje życie bez ciebie nie ma sensu- wyciągnąłem pierścionek- zostaniesz moją żoną?
-O boże- szepnęła- ja... muszę ci najpierw coś powiedzieć- zaczęła i spojrzała na mnie uważnie- Legolas... jestem w ciąży!- słysząc to, zatkało mnie, jednak po chwili do mego serca wpłynęła taka fala szczęścia, jakiej nigdy nie czułem. Szybko wstałem, po czym podniosłem ukochaną i okręciłem ją w powietrzu. Zaczęła się śmiać, jednak po chwili spoważniała- cieszysz się?
-Najdroższa, jak mógłbym się nie cieszyć?- powiedziałem radośnie, następnie wciąż trzymając ją w powietrzu, ponowiłem moje pytanie- zostaniesz moją żoną?
-Tak!- szepnęła, całując mnie delikatnie- kocham cię!
-Ja ciebie też!- odparłem. Założyłem ukochanej pierścionek na palec- należał do mojej matki- rzekłem cicho- dała mi go, gdy umierała. Powiedziała, żebym podarował go tej, którą będę kochał nad życie. Tak cię kocham, Miriel. Nad życie.
-Na zawsze!- wyszeptała, przytulając się do mnie.
-Na zawsze!- powtórzyłem z delikatnym uśmiechem, po czym pocałowałem ja w czoło. Zamknęła oczy. Niedużo później poczułem, że śpi. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej sypialni. Nie kładłem się spać. Wolałem patrzeć na moją najpiękniejszą na świecie narzeczoną.
Przepraszam, że przeze mnie się tak po wkurzaliście, ale ta historia miała tak wyglądać od początku :) Jestem strasznie, strasznie smutna :'( nie wyobrażam sobie, że to już prawie koniec :( jeszcze tylko jeden rozdział i epilog... najpierw płakałam, jak pisałam mowy pogrzebowe, a potem zaczęłam ryczeć, jak do mnie to wszysko dotarło. Boże, kiedy ja napisałam te wszystkie części? *ciąga nosem* ale wszystko musi mieć kiedyś swój koniec :/
Dziękuję Wam za 5 tysięcy wyświetleń :* Kocham Wasz <3
Ps: Życzę wam smaczego jajka, mokrego dyngusa i wszystkiego, co tam chcecie :*
I jeszcze nie mogę się powstrzymać, żeby nie wcisnąć tu mojego, kochanego wierszyka: Kwiecień plecień, bo przeplata, jebnął zimę zamiast lata :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro