Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*Miłość w Śródziemiu 3

-A może tak byś się przywitał ze starą przyjaciółką- powiedziała elfka, przez cały czas się uśmiechając.

-Przepraszam, droga Miriel, ale od chwili, gdy cię ujrzałem, jestem tak szczęśliwy, że mój mózg przestał normalnie funkcjonować- odrzekł Bilbo, następnie z szerokim uśmiechem zszedł z łóżka, i mocno- jak na jego małe rozmiary- ją przytulił- dawno cię nie było w Shire. Gandalf również rzadko się pojawia. Już prawie nie pamiętam tych szczęśliwych czasów, gdy jako dziecko ciągałem cię za włosy, podczas gdy nas odwiedzaliście.

-Za to ja dokładnie pamiętam!- odparła Miriel i szczerze się roześmiała, jednocześnie mierzwiąc jego czuprynę- przepraszam przyjacielu, przez ostatnie lata miałam dużo obowiązków, ale obiecuję poprawę!

-No mam nadzieję! Ale na razie mamy ważniejsze sprawy na głowie, trzeba uwolnić drużynę Thorina, a co do tego, jak to uczynić, nie ma żadnego pomysłu.

-Jest to trudne, ale nie niewykonalne, przyjacielu. Król Thranduil bardzo nam ułatwił to zadanie.

-Jak to ułatwił? Przecież to właśnie on trzyma całą kompanię w lochach, jak tu można mówić o ułatwieniu?- zapytał zdziwiony hobbit, unosząc brwi i otwierając szeroko oczy.

-Król Mrocznej Puszczy wydaję dzisiaj ucztę. Prawdopodobnie zjawi się na niej cały pałac, a lochów pilnował będzie tylko klucznik. Mam miksturę usypiającą od Elronda, trzeba tylko podać mu ją do wypicia, a wtedy ty uwolnisz krasnoludy i pobiegniecie do piwnic. Wiem od Gandalfa, iż jest tam w podłodze przejście, prowadzące bezpośrednio do rzeki. Wystarczy płynąć z prądem, a dostaniecie się do Esgaroth, a stamtąd do Ereboru już nie daleko- odpowiedziała szybko, po czym wciągnęła gwałtownie powietrze, albowiem zabrakło już jej tlenu.

-Tak, bo na pewno ten klucznik wypiję jakiś dziwny eliksir- rzekł Bilbo z sarkazmem, drapiąc się po głowie.

-Już moja w tym głowa, aby wypił- odparła Miriel z lekkim uśmiechem- a teraz idź, opowiedz drużynie plan.

-Dobrze- powiedział hobbit i ruszył w stronę drzwi, nagle zatrzymał się- zaraz! A co z tobą? Jak Thranduil dowie się, co zrobiłaś, każe cię zabić!

-O mnie się nie martw. Dołączę do was i razem dostaniemy się do Esgaroth- odparła, mrugając do niego lekko- no idź już! Muszę się przygotować na ucztę.

***

-O matko jako ona jest piękna!- pomyślał Legolas, wchodząc schodami na górę. Nigdy w życiu nie czuł czegoś takiego. To było jak przyciąganie, gdy poszedł do strażników, nie mógł choćby na chwilę przestać myśleć o złotych puklach jej kręconych włosów, o jej delikatnej śnieżnobiałej cerze i ustach. Wyobrażał sobie, jak to by było pocałować ją w te jej delikatne usteczka. Uśmiechnął się. Stał przed drzwiami jej komnaty. Ubrany był w strój odświętny, aczkolwiek wygodny i nadający się do walki (jak przystało na księcia i dowódcę straży w jednym). Wyciągnął rękę i delikatnie zapukał. Drzwi otworzyły się kilka sekund później. Legolasowi zaparło dech w piersiach. Stała przed nim elfka tak niezwykłej urody, jakiej nie można sobie wyobrazić. Miała na sobie idealnie podkreślającą jej kobiece walory, czerwoną suknię do ziemi, do tego złote sandały na niewielkim obcasie. Była po prostu piękna!

-Przepięknie wyglądasz, moja droga Miriel- powiedział cicho, wyrażając na głos swoje myśli.

-Ty również Legolasie- odpowiedziała tym swoim delikatnym jak dzwoneczki głosem.

-Czy zechcesz mi towarzyszyć na dzisiejszej uczcie?

-Z największą przyjemnością drogi książę- odparła, a Legolas podał jej ramie. Razem ruszyli w stronę sali balowej, mijani ciekawskimi spojrzeniami i życzliwymi uśmiechami. Gdy dotarli na miejsce, wszyscy zgromadzeni oniemieli. Nikt nie potrafił oderwać wzroku od Księcia Mrocznej Puszczy i jego pięknej towarzyszki. Pasowali do siebie idealnie.

Jednak nic, co dobre nie mogło trwać wiecznie. Tak było i tym razem. Miriel wiedziała, że już czas. Musiała iść podać klucznikowi miksturę, ale jak to zrobić, skoro Legolas nie odstępował jej ani na krok? Oczywiście nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie; bardzo cieszyło ją jego towarzystwo. Z każdą chwilą była nim coraz bardziej zafascynowana. Czuła jakby znała go od wieków, a nie dopiero od kilku godzin. Przez cały wieczór tańczyli, śmiali się i rozmawiali na każdy możliwy temat. Córka Galadrieli po raz pierwszy od dawna szczerze się bawiła. W końcu nie mając innego wyjścia, oznajmiła mu, iż jest zmęczona długą podróżą, oraz że chciałaby już udać się do swej komnaty na spoczynek. Książę odprowadził ją pod same drzwi i przytulił na dobranoc. Elfka weszła do pokoju z szerokim uśmiechem na ustach. Stanęła przy ścianie, wsłuchując się w jego ciche, oddalające się kroki. Gdy po chwili nastąpiła cisza, Miriel w zastraszającym tempie przebrała się, wzięła pucharek i buteleczkę z winem, po czym podeszła do okna. Otwarcie go i zejście w dół było dla niej drobnostką, uważała jednak, aby nikt jej nie spostrzegł. Gdy była już na dole, nie mogąc się powstrzymać, spojrzała w górę, podziwiając setki srebrzystych gwiazd. Lubiła podziwiać nocne niebo. Takie piękne i tajemnicze. Dzisiaj jednak nie miała na to czasu. Szybko pobiegła w stronę lochów, przy których- jak się spodziewała- stał klucznik. Kobieta uśmiechnęła się, przyjmując jeden ze swoich zniewalających wyrazów twarzy, który zawsze działał. Tym razem nie było inaczej. Omamienie mężczyzny było proste Niezbyt inteligenty jak na swoją rasę, uwierzył w troskę Miriel, o niego, samotnie stojącego tutaj, gdy wszyscy inni się bawią. Wypił wino, przyniesione przez elfkę i już po chwili upadł na ziemie, cicho pochrapując. Córka Galadrieli wyszeptała przeprosiny, po czym zaciągnęła go w pobliskie krzewy. Jej zadanie zostało wykonane. Szybko, ale bardzo cicho pognała do stajni i wsiadła na swą piękną klacz. Thorin Dębowa Tarcza wraz z kompanią byli wolni, ale trzeba działać szybko, bo w każdej chwili strażnicy mogą spostrzec ucieczkę więźniów, a wtedy koniec. Drugiej szansy nie będzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro