Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Miłość w Śródziemiu 10

POV trzecia osoba

-Masz zamiar ich wszystkich zabić?- zapytał Bard. Odkąd zabił smoka, ludzie zaczęli traktować go, jak władcę miasta.

-To od nich zależy- odpowiedział Thranduil- mają wybór.

-Przecież wiesz, że duma nie pozwoli Thorinowi się poddać.

-Więc zginie- powiedział król Mrocznej Puszczy. Bard nie mógł zrozumieć, jak można tak spokojnie mówić o czyjejś śmierci. Nagle usłyszeli konia, wyszli więc z namiotu. W nowo przybyłym człowieku rozpoznali Gandalfa Szarego.

-Mithrandir- rzekł Thranduil- co cię tu sprowadza?

-Wróciłem do kompanii, którą, z tego, co słyszałem, zamknąłeś w lochach- powiedział z wyrzutem czarodziej. Król gestem zaprosił go do namiotu. W środku podał mu kielich z winem, po czym powiedział:

-Weszli do mojego królestwa, nie chcąc zdradzić celu podróży. Poza tym obrazili mnie i mego syna.

-Sądzisz, że to wystarczający powód, by kogoś uwięzić?

-Tak. Tak, uważam- odparł elf- ale chyba nie mamy o czym rozmawiać. Jak zapewne wiesz, pewna elfka ich uwolniła.

-O tak, wiem. W końcu sam ją o to poprosiłem- rzekł z uśmiechem Mithrandir.

-To wiele wyjaśnia.

-Gratuluję zabicia Smauga- powiedział Szary Pielgrzym, do milczącego Barda.

-Dziękuję- opowiedział smokobujca. Gandalf potem długo kłócił się z leśnym królem, lecz ten pozostał nieugięty. Nie zamierzał tak łatwo zrezygnować, ze skarbu. W końcu pokonany i zły czarodziej wyszedł z namiotu. Usiadł na kamieniu, po czym zapalił fajkę. Po chwili stanęły przed nim dwie postacie. Jedna wysoka, o długich złotych włosach, natomiast druga tak mała, że mogłaby uchodzić za dziecko.

-Gandalf- krzyknęli, następnie po kolei go uściskali.

-Co was tu sprowadza przyjaciele?- zapytał Mithrandir.

-Chcemy porozmawiać z królem Mrocznej Puszczy- odpowiedziała Miriel- może uda nam się przekonać go by zaniechał wojny.

-Niestety, moja droga. Obawiam się, że nie dacie rady. Próbowałem, lecz Thranduil jest głuchy na moje słowa.

-Mam plan Gandalfie- powiedział Bilbo. Czarodziej spojrzał na niego uważnie, nie był już tym samym, bojaźliwym hobbitem, który mieszkał z Bag End. Teraz nawet w jego postawie, można było zauważyć zmianę.

-Chodźmy więc- powiedział pielgrzym- Thranduilu! Masz gości.

-Jak mniemam, to ty jesteś tym hobbitem, który uwolnił kompanię z moich lochów- rzekł chłodno król.

-Hmmm...Tak- odpowiedział Bilbo. Stojąca obok niego Miriel nie mogła powstrzymać uśmiechu, zauważyła, iż wszyscy w namiocie uśmiechają się lekko. Nie była pewna, ale chyba nawet usta Thranduila drgały lekko- ale nie sam.

-Tak, wiem- władca przeniósł wzrok na elfkę- co was tu sprowadza?

-Chcieli...-zaczęła Miriel, lecz hobbit jej przerwał.

-Mamy propozycje.

-Jaką?- zapytał elf. Bilbo nie odpowiedział, tylko wyciągnął zawiniątko z kieszeni. Gdy je rozwinął, ich oczom ukazał się piękny, świecący na wszystkie kolory tęczy kamień.

-Arcyklejnot- szepnął Thranduil- ten kamień jest dla Thorina wszystkim, tak po prostu wam go dał?

-Potraktowałem go jako moją część skarbu- rzekł Baggins, czym zarobił kolejny uśmiech elfki- sądzę, że gdy pokarzecie go jutro, nie dojdzie do walki. Będziecie mogli zaproponować wymianę.

-To dobry pomysł- powiedział powoli król Mrocznej Puszczy- ale nie rozumiem jednego, dlaczego nam pomagacie.

Tym razem to hobbit chciał coś powiedzieć, lecz Miriel mu przerwała.

-Nie pomagamy tylko tobie. Pomagamy wszystkim. Krasnoludom, ludziom i elfom. Coś się dzieje, zło rośnie w siłę, orkowie atakują wioski. Nasze rasy nie powinny prowadzić ze sobą bezsensownych wojen o głupie klejnoty. Musimy się zjednoczyć, tylko tak przetrwamy to wszystko- wszyscy ze zdziwieniem słuchali słów elfki, ale ona jeszcze nie skończyła- na początku nie rozumiałam zachowania krasnoludów, lecz teraz to pojęłam. Oni chcą żyć tak jak dawniej, nie bojąc się o przyszłość. Jak wy byście się czuli, gdyby to wam odebrano dom? Gdybyście pewnego dnia nie mieli, gdzie wrócić? Nie wiecie, a oni właśnie tego doświadczyli. Teraz będziemy mieć wojnę, zginą niewinne istoty. A gdy przyjdzie nam walczyć z prawdziwym wrogiem, okarze się, że jest nas za mało, by wygrać. I to będzie nasza wina- po jej słowach zapadła cisza, wszyscy wiedzieli, że ma racje.

-Wow- szepnął Bilbo- to było coś.

-To była prawda, drogi hobbicie- powiedział Mithrandir- Miriel powiedziała to, co może się zdążyć, jeśli się nie opamiętamy.

Nastąpiła kolejna chwila ciszy, każdy rozmyślał o przyszłości. W końcu znowu przerwał ją Bilbo.

-Ja...muszę już iść- powiedział Baggins- nie chcę, żeby w Ereborze zauważyli moją nieobecność. Ty moja droga, zostań tutaj z Gandalfem.

-Odprowadzę cię- powiedziała Miriel, po czym razem z hobbitem wyszli z namiotu. Jakiś czas później elfka wróciła do obozowiska, miała udać się do Gandalfa, gdy go zobaczyła. Legolas stał jakieś dziesięć metrów od niej, rozmawiał z nieznanym jej elfem. Jakby czując na sobie wzrok ukochanej odwrócił się. Na jego twarzy, pojawił się uśmiech, Miriel nie mogąc dłużej wytrzymać podbiegła do księcia, który wziął ją w ramiona.

-Tęskniłam za tobą- powiedziała elfka.

-Ja za tobą również- książę delikatnie ją pocałował- Le melin (Kocham Cię)

-Le melin- odpowiedziała. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli, iż wszyscy na nich patrzą. Obserwatorzy uśmiechali się, widząc tę piękną parę. Postanowili zostawić ich samych. Tylko jeden elf został. Na jego twarzy gościł uśmiech, zdał sobie sprawę, że uczucie pomiędzy tym dwojgiem naprawdę może być prawdziwe. Dopiero teraz zauważył, co książę widzi w tej elfce. Była dzielna, mądra i piękna. Thranduil nie miał najmniejszego zamiaru stawać na drodze ich szczęściu.

****************************************

Kilku tysięczna armia elfów ustawiła się przed Ereborem. Czekali na rozkaz swojego króla. Łoś, na którym siedział Thranduil, wystąpił do przodu. U boku władcy jechał Bard na pięknym, czarnym ogierze.

-Co zdecydowałeś?- zapytał Thranduil, widząc stojącego na balkonie Thorina.

-Znasz odpowiedź, nic wam nie dam.

-Proponujemy wymianę!- krzyknął Bard.

-Tak? A co wy możecie mi dać?- zapytał Król pod Górą, po czym głośno się roześmiał.

-To- odpowiedział smokobujca, jednocześnie wyciągając z kieszeni kamień.

-Arcyklejnot- powiedział Balin.

-Nie! To nie jest arcyklejnot- krzyknął Thorin- niby skąd prawdziwy kamień miałby się znaleźć w jego rękach?

-Ja im go dałem- powiedział cicho stojący za nim hobbit. Syn Thrain powoli się odwrócił.

-Ty?- krzyknął- miałem cię za przyjaciela!

-Thorinie, ja naprawdę chciałem ci go oddać, ale ty się zmieniłeś. Nie widzisz tego? Nie jesteś już tym samym dumnym, uczciwym krasnoludem, którego poznałem w Bag End.

-Masz rację- opowiedział powoli król pod górą, nadzieja zaświtała w oczach Bilba- byłem głupi, nie zauważając, jakim parszywym kłamcą jesteś! Wyrzucić go za mur!

Lecz nikt się nie ruszył, Bilbo Baggins był przyjacielem, który uratował ich z wielu niebezpieczeństw.

-Dobrze, sam to zrobię!- krzyknął Thorin, po czym złapał hobbita za szyję.

-Nie!- usłyszał głośny krzyk- proszę, puść go!

Król spojrzał w dół, zobaczył tam Miriel. To ona krzyczała, na jej twarzy wymalowany był strach tak duży, że król puścił towarzysza, który szybko zszedł do przyjaciółki. Przez chwilę choroba, zaczęła opuszczać jego serce, lecz zaraz wróciła ze zdwojoną siłą. Dopiero teraz zauważył, że za elfką stoi Gandalf, a jej rękę trzyma książę Mrocznej Puszczy.

-Chcesz pokoju, czy wojny?-krzyknął Bard. Thorin odetchnął głęboko, po czym uśmiechnął się, bowiem koło niego usiadł kruk.

-Będziemy mieć wojnę!- odkrzyknął. Nikt nie spodziewał się takiej reakcji, zanim władca leśnego królestwa wydał odpowiedni rozkaz, usłyszeli głośny hałas. Dobiegał on ze wschodu, wszyscy tam spojrzeli. Ich oczom ukazała się, ogromna amia krasnoludów.

-Żelazne Zastępy- szepnął Mithrandir.

-Przegrupować się!- krzyknął Thranduil, jego amia wykonała rozkaz w ciągu kilku sekund, byli gotowi do walki.

-Nie będę walczyć- powiedziała Miriel do Legolasa.

-Ja również, moja droga- odpowiedział jej ukochany.

Krasnoludami dowodził Dain, krzyczał on pobrateńcą rozkazy w ich ojczystym języku. Już miało nastąpić hasło do ataku, gdy ziemia zatrzęsła się.

-Tego się obawiałem- powiedział Gandalf, po czym pokręcił głową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro