Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Początek drogi bez końca - XV

- Elena, otwórz. Proszę.
- Idź sobie! Mam cię dość! Chcę być sama - krzyknęłaś.
- Nie pójdę, więc lepiej otwórz. Chcę tylko porozmawiać - powiedział spokojnym tonem.
- Nie ma takiej możliwości - odparłaś sucho i podeszłaś do drzwi.
- To tylko kilka minut.
- Nie chcę, żebyś tu był!
- Nie unikniesz mojego towarzystwa.
- A chcesz się założyć?
Powoli zaczęły puszczać ci nerwy.
- Chyba nie chcesz się ze mną rozstać? - zapytał lekko przerażonym tonem. Nie mogę uwierzyć, że tak pomyślał.
- Nie wiem, ale na pewno nie pozwolę się tak traktować!
- A ja nie pozwolę, abyś się ode mnie odwróciła! Przysięgam, że to się już nie powtórzy, tylko daj mi tą ostatnią szansę...
- Dałam ci ich już zbyt wiele...
- Ja tobie również... Wiem, że ciężko jest ci mi wybaczyć, ale...
- Ty mnie prawie zabiłeś! Jak mam ci wybaczyć!?
Twoim ciałem wstrząsnął płacz, którego długo jeszcze nie mogłaś opanować.
- Nie zrobiłem tego specjalnie - tłumaczył się gorączkowo.
- Nie wierzę Ci! Rozumiesz? Nie wierzę!
- Ufałaś mi tyle lat...
- Widocznie popełniłam błąd...
Legolas przez chwilę się nie odzywał.
- Elena, gdyby nie alkohol, w życiu bym się tak nie zachował.
- Idź już. Mam dość słuchania tych głupot.
- Głupot? Staram się jak mogę żebyś mi wybaczyła!
W tym momencie otworzył drzwi o stanął przed Tobą. Jego błękitne oczy były szkliste. Jeszcze nigdy nie widziałaś go tak przybitego.
Jednak pomimo tego, nie mogłaś opanować złości. Legolasa spotkało to samo, co kilka miesięcy temu w namiocie Thranduila. Złapał się za piękące miejsce na policzku i popatrzył na ciebie.
- Posłuchaj co ty mówisz! Starasz się, tak? Bicie mnie to staranie!? Oskarżanie o zdradę!? Tobie się chyba coś pomyliło!
Twoja głowa zaczęła okropnie boleć, zrobiło cie się słabo.
- Możemy proszę, porozmawiać na spokojnie?
- Z Tobą się tak nie da. Najlepiej zostaw mnie samą. Muszę pomyśleć, poza tym słabo się czuję.
Legolas zrobił krok w twoją stronę.
- Co się dzieję?
- Idź stąd - odpowiedziałaś twardo.
- Jak mi powiesz co się dzieje.
- Nie - klóciłaś się.
- W takim razie nie pójdę.
- Myślę, że pójdziesz.
- Dlaczego? - zrobił zdezorientowaną minę.
- Bo tak będzie dla ciebie najlepiej - odparłaś i podeszłaś do strażnika, pilnującego komnaty. - Pójdziesz po Lynorda? - zapytałaś.
- Oczywiście, Pani - rzekł i odszedł.
- Żartujesz?
- A wyglądam?
- Tak łatwo się nie dam. Będę o ciebie walczył do końca...
- Legolas! Nie chcę, żeby znów cię pobił. Jeśli nie pójdziesz z własnej woli, to zrób to dla mnie.
Westchnął ciężko i na chwilę opuścił głowę.
- Przyjdę rano, dobrze?
W odpowiedzi tylko pokiwałaś przecząco głową.
- Dobranoc - dodał smutnym tonem i wyszedł, posyłając ci jeszcze ostatnie spojrzenie.
Położyłaś się z powrotem do łoża i czekałaś na pojawienie się brata. Zjawił się po kilku minutach.
- Wszystko dobrze? - zapytał przejęty.
- Źle się czuję. Mógłbyś zostać tutaj przez noc? Proszę. Nie poproszę o to Legolasa.
- Oczywiście. Śpij i niczym się nie martw. Jakby coś się działo, od razu mi mów.
- Jasne - odparłaś z uśmiechem, który wkradł się ma twoje usta pierwszy raz od bardzo dawna. - Dziękuję.
- Dobranoc, mała - powiedział cicho i pocałował cię w czoło.

OCZAMI LEGOLASA

Z samego rana zerwałem się z łoża i pobiegłem do komnaty Eleny. Zapukałem, lecz nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, więc powtórzyłem czynność. Jednak i tym razem zastała mnie w odpowiedzi głucha cisza. Postanowiłem więc wejść do środka i zobaczyć, czy wszytsko jest w porządku.
- Elena?
Zobaczyłem ją ledwie stojącą na nogach. Była blada. Pobiegłem do niej i złapałem, prowadząc do łoża.
- Co się dzieje?
- Nic... - odpowiedziała słabo.
- Boli Cię brzuch?
Pokręciła przecząco głową i usiadła na łożu.
- Jak cię czujesz?
- Tak jak wyglądam.
- Połóż się. Pójdę po zielarkę.
- Nie trzeba. Lynord już poszedł.
Przytaknąłem i usiadłem na krześle obok łoża. Usłyszałem jak Elena wzdycha, popatrzyłem na nią.
- Nie musisz tu być.
- Nie muszę, czy nie chcesz, żebym tu był?
Przez jakiś czas nie odzywała się. W komnacie zapadła grobowa cisza, która po chwili przerwał, wchodzący do środka Lynord. Gdy mnie zobaczył, wyraz jego twarzy zmienił się z troskliwego na bardzo zdemerwowany. Postawił zioła na stoliku obok Eleny.
- Wypij to. Pomoże ci.
Podszedł do mnie i z kamienną twarzą rzekł:
- Myślę, że nie powinno cię tu być. Elena potrzebuję teraz spokoju.
- Mam takie samo prawo tutaj być, jak ty.
- Legolasie wyjdź - powiedziała Elena tonem, nieznoszącym sprzeciwu.
Wykonałem polecenie, chociaż przychodziło mi to z wielkim trudem. Wyszedłem i skierowałem się do sali tronowej, gdzie zastałem Aragorna. Przyjaciel uśmiechnął się szeroko na mój widok.
- Dobrze, że jesteś, Legolasie. Chciałem z Tobą chwilę porozmawiać.
- Ja z Tobą również - powiedziałem lekko przygaszony.
- Chodzi o Elenę, prawda? - zapytał.
- Tak. Chciałem Cię prosić o radę. Dużo myślałem nad tym co powinienem zrobić, żeby mi wybaczyła i nie wiem czy to dobry pomysł.
- Zamieniam się w słuch.

TWOIMI OCZAMI

Kiedy Legolas wyszedł, schowałaś twarz w dłoniach, starając się powstrzymać łzy, która ze wszystkich sił chciały popłynąć po twojej twarzy. Lynord usiadł obok ciebie i przyciągnął, mocno do ciebie przytulając.
- Nie zawracaj sobie nim głowy. Nie warto - pocieszał cię, jednak wcale nie podniosło cię to na duchu. Objęłaś brata jedną ręką i wtuliłaś głowę w jego ramię.
- Nie chcę tak żyć, Lynordzie... - mówiłaś przez łzy.
- Jeszcze wszytsko się ułoży, zobaczysz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro