Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Początek drogi bez końca - IV

Po nocy spędzonej w objęciach ukochanego czułaś, że kochasz go bardziej niż kiedykolwiek. Teraz byłaś już pewna, że jesteś gotowa założyć z nim fantastyczną rodzinę i spędzić razem resztę życia.

Czułaś oddech Legolasa na twojej szyi. Jego ręka oplatała twą talię, a ty wtulałaś swoje plecy w umięśniony tors ukochanego. Książę uniósł się i złożył delikatny pocałunek na twoim policzku. Odruchowo uniosłaś kąciki ust i mruknęłaś.

- Dzień dobry, skarbie – rzekł takim głosem, że po twoich plecach przeszedł dreszcz.

- Dzień dobry, kochanie – odpowiedziałaś mu pogodnie. Odwróciłaś się do Legolasa i lekko podniosłaś, podpierając się ręką.

- Gotowa?

Skierowałaś wzrok na szaty powieszone na parawanie i westchnęłaś cicho. To dziś. Dzisiaj zostaniesz królową Leśnego Królestwa. Od tego nie ma ucieczki. To wielki zaszczyt, ale jeszcze większa odpowiedzialność. Teraz od ciebie i Legolasa będzie zależeć los poddanych i Mrocznej Puszczy.

- Tak – powiedziałaś stanowczo. – A ty?

- Jeśli będzie mi pomagać tak wspaniała elfka, to dlaczego mam nie być gotowy?

Uśmiechnęłaś się na jego słowa, choć wiedziałaś, że też bardzo się denerwuje.

Do koronacji zostało kilka godzin. W przygotowaniach ma ci pomóc Erlana, Tauriel i Arwena. W końcu tak cudownie przygotowały cię na twój ślub, że nie mogłaś ich nie poprosić o pomoc również teraz. Z resztą można powiedzieć, że same się o to domagały. Wstałaś z łoża i ubrałaś zieloną suknię z brązowymi elementami. Kiedy układałaś włosy zorientowałaś się, że Legolas ci się przygląda.

- Pięknie wyglądasz moja królowo – rzekł i zbliżył się do ciebie.

- Ty również, ale póki co, jestem twoją księżniczką – zaśmiałaś się, a on zrobił to samo. Nagle przypomniałaś sobie rozmowę z Arweną. Na chwilę spoważniałaś.

- Legolasie? Myślisz, że jako władcy będziemy mogli trenować, tak jak do tej pory?

Książę popatrzył na ciebie tak, jakby nie był pewny czy powinien ci coś powiedzieć.

- Rozmawiałem o tym z moim ojcem. Nie będziesz zadowolona z tego co usłyszysz – powiedział po chwili milczenia.

- Tak myślałam.

Spuściłaś głowę i zaczęłaś wspominać treningi z Arweną i Legolasem. Będzie ci tego bardzo brakować.

- Nie smuć się. Mój ojciec nie musi wiedzieć o każdym wyjeździe na polanę – pocieszył cię i uśmiechnął się szeroko. Widok jego szczęśliwej twarzy sprawiał, że zaczynałaś czuć się tak jak on w tym momencie. – Nie chcę więcej widzieć twojego smutku, zgoda?

- Zgoda – odpowiedziałaś już w lepszym nastroju i złapałaś Legolasa za dłoń. Zeszliście na śniadanie, a po drodze spotkaliście Arwenę z Aragornem.

- Eleno, gdzie byłaś wczoraj wieczorem? Wszędzie cię szukałam.

Zarumieniłaś się lekko i spojrzałaś na Legolasa.

- Chyba jednak nie wszędzie – odpowiedział twój ukochany.

- Rozumiem, że się nie nudziłaś – zaśmiała się – A ja chciałam cię zabrać na przejażdżkę.

- Bez obaw, nadrobimy to – uśmiechnęłaś się do przyjaciółki, po czym całą czwórką poszliście do jadalni, gdzie zastaliście Thranduila. Przywitaliście się i zajęliście swoje miejsca. Chwilę później przyszli twoi rodzice i zaczęliście jeść.

Oczywiście jedynym tematem, który obijał się o ściany jadalni była wasza koronacja, co jeszcze bardziej cię przytłaczało i denerwowało. Twoją głowę przejmowały coraz czarniejsze myśli. Spojrzałaś błagalnym wzrokiem na Legolasa, aby postarał się zmienić temat. Na szczęście rozumiecie się bez słow.

- Aragornie, może opowiesz co się dzieję w Gondorze? Dawno nas tam nie było.

Odetchnęłaś z ulgą, gdy główny temat rozmowy się zmienił. Złapałaś księcia za dłoń w ramach podziękowania, a on się do ciebie uśmiechnął.

Po skończonym posiłku skierowałaś się do komnaty Arweny, gdzie czekały już Tauriel i Erlana. Twoja siostra przyniosła szaty, a kapitan straży zaprowadziła cię do toaletki. Posłusznie usiadłaś na fotelu, a ona rozczesała twoje długie włosy. Arwena zaczęła omawiać z Erlaną twoją fryzurę, kiedy nagle usłyszałyście pukanie do drzwi.

- Mogę się założyć, że to Legolas – zaśmiałaś się.

- Ja też – dodała Tauriel. – Uwielbia nam przerywać.

Podeszła do drzwi i je otworzyła. Nie myliłaś się. Stał w nich twój ukochany, jednak nie był w dobrym nastroju.

- Eleno, musimy porozmawiać – powiedział trochę zestresowany.

- Przepraszam, ale to nie może zaczekać? – zapytała Erlana.

- Wybacz, ale to bardzo ważne.

Teraz i ty zaczęłaś się stresować. Spojrzałaś na niego pytającą, ale on tylko gestem ręki poprosił cię o wyjście z nim na korytarz. Powolnym krokiem przeszła obok niego i zaczekałaś, aż zamknie drzwi. Był bardzo poważny.

- Legolas, co się stało? – zapytałaś przestraszona. Wiedziałaś, że jego zachowanie nie wróży nic dobrego.

- Jest coś o czym ci nie powiedziałem. – Złapał cię za dłonie i przełknął ślinę.

- Co to takiego?

- Na koronacji będzie obecny... Eomer. Przykro mi, skarbie.

Nie wiedziałaś co powiedzieć. Po prostu cię zatkało. Nie dość, że denerwowałaś się samą koronacją, to jeszcze on będzie dokładał ci kolejnych trosk.

- Co? To konieczne?

- Tak... Uwierz, mi też się to nie podoba, ale mój ojciec powiedział, że to nie uniknione.

Wtuliłaś się w niego, a on gładził twoje plecy.

- Legolasie, obiecaj, że nie opuścisz mnie dzisiaj na krok – szepnęłaś.

- Oczywiście kochanie. Obiecuję. – Książe pocałował cię w czoło i uśmiechnął się – Miałaś się nie smucić, pamiętasz?

Zaśmiałaś się na jego słowa.

- Tak, pamiętam – powiedziałaś i wpiłaś się w jego ciepłe usta.

- Już dłużej cię nie zatrzymuję. Idź do nich. – Otworzył ci drzwi, a sam poszedł do swojej komnaty. Wróciłaś do przyjaciółek i ponownie usiadłaś na fotelu.

- Co się stało? Opowiadaj – powiedziała Arwena, siadając obok ciebie.

- Eomer będzie obecny na koronacji. – Spuściłaś głowę, ale po chwili się wyprostowałaś – Teraz to nie jest ważne. Nie będę się tym przejmować. Róbcie co trzeba.

- Prawidłowo kochana – rzekła Erlana i razem z Tauriel zaczęły zaplatać ci włosy, a Arwena robiła ci makijaż.

Kiedy skończyły udałaś się za parawan, aby założyć piękną szatę, przygotowaną specjalnie na tą uroczystość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro