Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49 - Płacz

TWOIMI OCZAMI

Spędziłaś przy Lynordzie cały dzień. Modliłaś się, aby było z nim dobrze. Co jakiś czas przychodził do ciebie Legolas i mówił, że wszystko będzie dobrze, pytała jak się czujesz i przynosił jedzenie. Niestety stres i smutek nie pozwalały ci przełknąć nawet małego kęsa. Kiedy za oknem zrobiło się już ciemno stan Lynorda zaczął się polepszać.

- Kochanie powinnaś już iść spać. Ledwo utrzymujesz się na krześle.

- Nie dam rady.

- Ale musisz nabrać sił. Przez cały dzień nic nie jadłaś i jesteś strasznie blada. Martwię się o ciebie.

- A ja o niego! Proszę Legolasie. Jeśli do jutra wszystko będzie dobrze to obiecuję, że najpierw pójdę coś zjeść, a później pójdę spać do swojej komnaty.

- Nie. Pójdziesz, ale do mojej komnaty. Chcę mieć cię na oku i wiedzieć, że na pewno śpisz.

Uśmiechnęłaś się do ukochanego i podeszłaś, aby go przytulić.

Książę mocno cie do siebie przytulił. Poczułaś się bezpiecznie w jego ramionach.

- Kocham cię, wiesz? - powiedział i ucałował cię w czubek głowy.

- Ja ciebie też. - rzekłaś i złożyłaś szybki pocałunek na jego ustach. Legolas cicho jęknął niezadowolony, a ty zachichotałaś. Po chwili poczułaś jak książę kładzie dłonie na twoich biodrach i przyciąga bliżej. Ułożyłaś ręce na jego torsie i popatrzyłaś mu w oczy. Staliście tak, dopóki Legolas nie nachylił się w twoją stronę łącząc wasze usta w pocałunku, który odzwierciedlał wasze emocje. Byłaś wdzięczna ukochanemu, że w takich chwilach jest blisko ciebie. Kilka minut później usłyszałaś kaszel. Szybko oderwałaś się od Legolasa i zwróciłaś się w stronę źródła dźwięku. Zobaczyłaś jak twój brat otwiera oczy.

  - Elena... - wychrypiał. Podbiegłaś szybko do niego i złapałaś za rękę.

  - Jestem tu... - dotknęłaś policzka brata, a potem zwróciłaś się do księcia. - Legolasie idź po Tauriel, powinna być w swojej komnacie... I po medyków.

Legolas wyszedł z pomieszczenia. Nie minęło pięć minut, a do komnaty wbiegła Tauriel. Miała zaczerwienione i podkrążone oczy. Od razu zrozumiałaś, że zapewne płakała. Podeszła szybkimi krokami do łoża i delikatnie pocałowała Lynorda. Cieszyłaś się, że twój brat i Tauriel są razem. Pasują do siebie. Odsunęłaś się dając im przestrzeń, a do komnaty zaczęli wchodzić medycy. Zrobiłaś jeszcze jeden krok w tył i wpadłaś na coś, a raczej kogoś plecami. Po miłym dreszczu jaki przemknął po twoim kręgosłupie, wiedziałaś, że to Legolas. Ukochany objął cię od tyłu i oparł głowę na twoim ramieniu. Jeden z medyków popatrzył na was.

- Ma wysoką temperaturę, a rana znów krwawi. Niestety przez to, że się obudził będzie bardziej cierpiał. Jeśli w ciągu kilku godzin nie uda nam się obniżyć gorączki, może nie udać się nam go uratować. - na jego słowa twoim ciałem zawładną szloch.

Przez łzy zauważyłaś, że Tauriel też płacze. Medyk powiedział coś jeszcze, jednak do twoich uszu nie docierał, żaden dźwięk. Tauriel wybiegła z pomieszczenia, a ty dalej stałaś jak kamień i płakałaś. Poczułaś jak Legolas bierze cię na ręce i wynosi z sali.

- Puść mnie! Ja muszę przy nim być! Puść mnie! - zaczęłaś się wiercić, a kiedy książę postawił cię na ziemi, chciałaś go minąć i wbiec z powrotem do komnaty. Jednak ukochany zagrodził ci drogę swoim ciałem.

- Kochanie... Uspokój się. - mówił powoli i ze spokojem. - Proszę.

- Chcę tam wrócić!

- Nie możesz... - chciał powiedzieć coś więcej, ale mu przerwałaś.

- Nie mów mi co mogę, a czego nie! - zaczęłaś okładać go pięściami po torsie. - Chcę być z moim bratem! On może umrzeć! - twój głos łamał się z każdym słowem, a słone łzy leciały coraz szybciej. - Ja muszę przy nim być! Wpuść mnie tam! - Legolas złapał za twoje nadgarstki i przyciągnął do siebie, zamykając w szczelnym uścisku.

- Proszę, uspokój się kochanie. Proszę. Medyk powiedział, że musi mieć spokój. Nie wolno tam nikogo wpuszczać... Musi odpoczywać i walczyć z tym. Powiedzieli, że tak będzie dla niego lepiej... Nie wolno mi cię tam wpuść nawet jeśli mnie znienawidzisz... I proszę... Proszę, uspokój się skarbie.

Twoje nogi zrobiły się jak wata. Zaczęłaś osuwać się na ziemię. Po chwili siedziałaś na ziemi, a Legolas klęczał obok ciebie i mocno przytulał, szepcząc, że będzie dobrze. Wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej i pozwoliłaś zawładnąć szlochowi swoim ciałem bardziej niż kiedykolwiek. Bałaś się, że już nie porozmawiasz z bratem, nie zobaczy jak zostajesz żoną Legolasa, że nie zobaczysz go szczęśliwego z Tauriel. Tak bardzo się bałaś...

- Legolasie... Zaprowadzisz... mnie do mojej komnaty... M...musz...muszę się położyć - powiedziałaś cicho. Książę tylko kiwnął głową i wziął cię na ręce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro