10 - Kolejne niebezpieczeństwo
Postanowiłaś udać się do króla. On z pewnością będzie wiedział kto to jest, albo przynajmniej co się stało. Strażnicy zdążyli już wejść do środka, więc nie miałaś tam dostępu. Zwróciłaś się do wartownika.
- Nie wiesz przypadkiem kto to jest? Ten elf, którego przyprowadzili.
- Nie mam pojęcia. Skradał się do bram Leśnego Królestwa, ale w porę go złapali. Niestety zdążył zranić dwóch elfów. Za niedługo tutaj będą. - mówił, nawet na ciebie nie spoglądając.
Nie wiedziałaś co zrobić. Czy biec do lasu, do Legolasa, czy czekać cierpliwie aż wróci. Jest doskonałym wojownikiem, ale czułaś, że coś się stało. Nagle usłyszałaś głos twojej siostry.
- Elena! Szybko! Zejdź na dziedziniec! - podbiegła do ciebie zdyszana i bardzo zdenerwowana. Złapała cię za rękę i pociągnęła za sobą. Kiedy dotarłyście przed pałac zobaczyłaś, że dwóch wojowników prowadzi konia do pałacu. Zamarłaś, kiedy dostrzegłaś, że na koniu leżał Legolas. Był cały we krwi. Dwóch ze strażników wzięło go na ręce i zaniosło do jego komnaty. Cały czas trzymałaś go za dłoń. Był przytomny.
- Eleno... - mówił półgłosem.
- Co się stało Legolasie? - byłaś przerażona.
Legolas tylko odwrócił głowę w twoją stronę. Widziałaś, że nie ma już siły nic powiedzieć. Popatrzył na ciebie błagalnym wzrokiem. Byliście już pod komnatą.
- Przykro mi Eleno. Nie możesz wejść. - powiedziała zielarka i weszła zamykając drzwi. Miałaś w głowie najgorsze myśli. Usiadłaś pod drzwiami i nie ruszyłaś się stamtąd dopóki nie mogłaś tam wejść. Przychodził do ciebie Thranduil. Rozmawialiście. Pocieszał cię. Mówił, że wszystko będzie dobrze, ale chyba sam w o nie wierzył. Stan Legolasa był bardzo poważny. Obiecałaś sobie, że elfa dotknie najwyższa kara. Siedziałaś pod komnatą przez 2 dni. Wreszcie gdy zielarka wyszła wstałaś i popatrzyłaś na nią.
- Czy mogę już wejść? - zapytałaś smutno i niepewnie.
- Tak. Nic mu nie będzie. Musi tylko trochę odpocząć.
Kamień spadł ci z serca. Nic mu nie grozi. Weszłaś do niego. Stało koło niego parę elfów. Widząc, że weszłaś odeszli do jego łoża. Wyszli uśmiechając się do ciebie.
- Miał dużo szczęścia. Walczy dla ciebie. - powiedział do ciebie po cichu.
Podeszłaś do księcia. Był owinięty bandażem na brzuchu. Zaczęłaś płakać. Usiadłaś koło niego, a on się obudził. Wiedziałaś, że bardzo cierpi. Złapałaś go dłoń i mocno ścisnęłaś.
- Legolas! Jak się czujesz? - pogładziłaś go po bladym policzku. - Tak bardzo się martwiłam... Co się tam stało?
- Spokojnie. Polowałem na pająki, kiedy ktoś zaszedł mnie od tyłu i wbił sztylet w brzuch. Upadłem na ziemie, a potem znaleźli mnie strażnicy. - zwijał się z bólu. Pocałowałaś go w czoło i lekko się uśmiechnęłaś.
- Bardzo cie boli?
- Nie... - uśmiechnął się do ciebie, abyś myślała, że wszystko jest w porządku.
- Legolasie... Mnie nie okłamiesz.
- Naprawdę nic mi nie jest. Nie martw się skarbie. Idź nie zdrzemnij, jesteś słaba. - ujął twoją dłoń.
- Nigdzie się nie wybieram! Zostaję z tobą. - nakryłaś go pierzyną do pasa i przysunęłaś sobie fotel bliżej łoża.
- Ale nie możesz cały czas nade mną czuwać. Musisz odpocząć. - rzekł z troską. Ty jednak usiadłaś uparcie na siedzeniu. - Jesteś niemożliwa. - zaśmiał się, a ty razem z nim.
Po chwili przyszła zielarka i zmieniła Legolasowi opatrunek. Książę syknął z bólu. Nie mogłaś patrzyć na jego cierpienie. Mocniej złapał twą dłoń i zamknął oczy. Po chwili miał już na brzuchu nowy opatrunek. Kilka minut rozmawiałaś z Legolasem, a później poszliście spać.
Kiedy wstałaś książę jeszcze spał. Zeszłaś na śniadanie, w sali zastałaś króla Thraduila.
- Witaj dziecko. Jak się miewa Legolas? - zapytał nalewając sobie do kielicha wina.
- Mówi, że dobrze, ale z pewnością bardzo cierpi. - spuściłaś wzrok.
- Na pewno z tego wyjdzie. Usiądź, zjedz coś.
- Chciałam tylko zabrać śniadanie dla Legiego. - nałożyłaś na talerz trochę jedzenia i jego ulubione owoce, po czym wyszłaś. Kiedy weszłaś do komnaty, zobaczyłaś, że książe już nie śpi.
- Dzień dobry, skarbie. Jak się czujesz? - zapytałaś i postawiłaś talerz na stoliku obok łoża.
- Lepiej niż wczoraj. Wyspałaś się? - wyciągnął do ciebie dłoń, a ty ją złapałaś i usiadłaś koło niego.
- Tak, dziękuję.
Odkryłaś trochę pierzynę, aby móc zobaczyć ranę Legolasa. Odwinęłaś delikatnie bandaż tak, żeby książę nic nie poczuł. Niestety ci się nie udało. Syknął i wygiął z bólu kręgosłup.
- Zaczekaj, pójdę po zielarkę. Nie wygląda to dobrze. - książę tylko przytaknął, a ty wyszłaś. Rana zaczęła ropieć. Po krótkiej chwili wróciłaś. Elfka zaczęła obmywać i bandażować jego brzuch. Zrobił się blady i był wpół przytomny.
- Spokojnie. - gładziłaś kciukiem jego dłoń i uśmiechałaś się do niego pogodnie, lecz nie było to łatwe, kiedy widziałaś jego cierpienie.
- Dziękuję, że ze mną tutaj jesteś... - powiedział z bólem.
- Co z nim będzie? - zwróciłaś się do zielarki.
- Podałam mu zioła i zmieniłam opatrunek. Proszę, przypilnuj żeby się nie ruszał i leżał spokojnie. Wtedy będzie dobrze. Za kilka dni powinien całkiem wyzdrowieć. - powiedziała i wyszła z komnaty. Ty tylko przytaknęłaś i z powrotem przykryłaś ukochanego pościelą. Położyłaś koło niego talerz z jedzeniem.
- Zaraz przyjdę. - rzekłaś i udałaś się do swojej komnaty, aby się przebrać. Po drodze spotkałaś uśmiechniętego króla.
- Eleno, zaczekaj. Chciałem ci przekazać, że po jutrze będziemy mieć gości.
- Kto nas odwiedza?
- Dowiesz się w swoim czasie. - powiedział nieco tajemniczym tonem i zniknął ci z oczu za zakrętem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro