47.
Kai-*podchodzi do Lloyda* ruchamy się wieczorem.
Lloyd-C-co?! Ty głupi!*denerwuje sie*
Kai-ah przepraszam! Przejęzyczyłem się. Pewnie wyszedłem na jakiegoś Zboczeńca.
Lloyd-no okej. To o co chodziło?
Kai-Pieprzymy się teraz. *przerzuca to sobie przez ramię*
Lloyd-N-nie!!! Baka!!!*rumieniec*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro