Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Płakać z białym wilkiem

-No dalej Iki,musimy iść dalej, koniec tej przerwy

-Te góry są takie wielkie

Iki miał racje, ledwo co skończyli wędrówkę a teraz zaczynają ją od nowa. Cztery wilki pobiegły do przodu, za raz z tyłu biegł Iki a na końcu szedł Righo. Nowość jak dla watahy. Jednak nikt nie miał wiedzieć o tajemnicy kruków. Wszyscy wreszcie zaczęli biec już normalnie

-Hej ktoś się zatrzymał

-Nie, znowu Iki ...

-Tu jestem !

-To kto ... Gebo ?

Righo podbiegł do Gebo smutny i wystraszony

-Czy coś się stało ? Jesteś ranny ?

-Nie, ja po prostu ...wracam tam! Nie chcę dalej iść! Przebiegliśmy już całe góry aby odnaleźć dom! Mój dom jest tam z nim! Nie nadaje się do wędrującej watahy.

-Więc odejdź!

-Nie!

-Ojcze!

-Wynocha!

Wściekły Righo klapnął zębami i przegonił Gebo

-Żegnaj wujku Feho!

-Gebo!!!

Beżowy wilk zaczął płakać. Jedna łza. Na tyle sobie pozwolił. Righo wciąż był wściekły. Wilki ruszyły w swoją stronę. W lesie dwa wilki wreszcie złapało głupiego zająca i zaniosły Kai

-Kaya, Othala mówi że masz zjeść, masz złamane serce jak ona i masz dostać więcej mięsa

-Nie! Nigdy więcej, nie posłucham Othali!

Wadera chwyciła jednego z wilków za gardło. Wkrótce pościła a dwa basiory uciekły zostawiając królika Kai. Kaya spojrzała na góry. Miała nadzieje że jeszcze kiedyś spotka Ikiego. Wilki szły łańcuchem górskim. Ludzi, nawet jeśli spotkają to tylko martwych. Nikt tędy nigdy nie chodził od czasów śmierci całej paczki ludzi. Troje przyjaciół zesypało się w dół. Teraz szedł tędy Righo i jego wataha. Nad nimi latały kruki. Jednak pod łapami Ikiego zsypała się w dół i basior stracił równowagę. Poleciał na dół z kamieniami. Na szczęście w porę złapał go Righo i Jera. Wreszcie jeden kruk zaskrzeczał nad uchem Ikiego, jego dziób był mokry od krwi.

-To pewnie krew tamtej owcy

Gebo biegł dalej przed siebie

-muszę tam wrócić, moja rodzina, przyjaciele, wujek ...

Wilk wbiegł do lasu. Pusto było, to bardzo go zdziwiło. Słońce oślepiało dalszy widok. Jednak wreszcie wilk stanął w cieniu i zobaczył... sześc wilków- martwych i dwa małe. Othala stała cała zakrwawiona i patrzała na Gebo. Po jej policzkach ciekły łzy

-Przepraszam Gebo

Padł strzał. Kula przebiła waderę na wylot. Kolejny trup. Gebo zaczął płakać i krzyknął

-Nie!!

Jednak krzyknął zbyt szybko i głośno. Oni zauważyli go. Ludzie.

-Hej spójrz,ten uciekł

Gebo spojrzał na bestie.Koń zarżał i Gebo zaczął uciekać. Jednak jedna kula trafiła go w nogę. To utrudniło mu ucieczkę.

-Widzisz Seven były tu!

-Tak,kiedy wreszcie go złapię będę mogła sobie kupić nowe różowe okulary, buty, biżuterie, samochód, broń...

-Zimno mi

-Dom...

-Zimno mi!

-Zamknij się!

Nagle słychać huk. Drugi, trzeci

-Więc to tam są Seven!

-Ruszajmy Albert!

Para ludzi zaczęła biec w stronę lasu, z którego wydobywał się hałas, huk strzałów.Wilk uciekał dalej

-Ona nie żyje, oni nie żyją, te dwugłowe bestie, te pioruny. Agh to boli! Oni wszyscy są martwi!

Gebo zaczął płakać a z rany zaczęła kapać krew.Było jej co raz więcej.Jednak ludzie nie gonili młodego basiora. Został sam.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro