Prolog
Istnieje wiele opowieści,
O pochodzeniu i zbliżającym się końcu świata
Nie jestem tutaj, by powiedzieć o wszystkich tych historiach
I powiem wam tylko o jednej,
Jednej której jestem świadkiem.
Na początku była
Przepaść- Ginnungagap,
Otoczona z obu stron
Przez ogień i wodę.
Gdy ogień i lód spełnione
Połączyły się,
Stworzyły pierwszy ocean
Jednakże styk
Między dwoma zaciętymi elementami,
Nie tylko stworzył ciemne wody
Ale także jasną iskrę,
Drżącą iskrę
Tak silną, że stworzyła ona życie
Stworzyła życie,
Dwóch mocy przeciwstawiających się pierwszym mocą
Wychodziły one z oceanu w parach
Jastrząb i wąż,
Koń i lis,
Łoś i pająk,
Wilk
I człowiek
My rozkładaliśmy wrogie ziemie na nowe miejsca.
Wasz świat był wtedy
Zdewastowany i niestabilny
Z powody jego podwójnej natury
Potrzebował opiekunów- przewodników mogących zawładnąć nad mocą, utrzymać
Równowagę,
Pomiędzy ciemnością lodu i świetlistym ogniem
Szczelina dzieliła pracę,
Na każdego z nas
Każdy, dbał o inny aspekt świata
Z każdego gatunku
Powstało dwoje opiekunów,
Czarny i biały duch
Mamy nie tylko utrzymać równowagę
Naszych własnych gatunków,
Ale również całego świata, poprzez
Spełnienie zadań powierzonych nam
Na początku świata.
Prowadzimy wieczne istnienie
W kręgu życia
Rodzimy się i umieramy
Tysiące razy,
Budujemy ze sobą nowy świat i jest on bardzo podobny do tego który znacie dzisiaj
Ale mimo ułatwienia strzeżenia go
Są bracia, których więzi są bardzo kruche i słabe
Jeżeli cykl jest uszkodzony
A duch nie może się odrodzić
Jego gatunek ginie
Wymiera, powolną śmiercią
Jego brat również
A brak opiekunów niszczy niektóre aspekty
I świat po prostu znika
Jednak dobre czasy zniknęły.
Ciągle, co raz więcej i więcej par
Wychodzi z nicości,
By zawładnąć waszym światem
-Arrrrrrrooooouuuuuuu...
Wasze duchy to
Nie ja i nie mój brat.
My przyszliśmy by zniszczyć,
Panujący tu gatunek
Ludzki.
Ragnarok nadchodzi.
Nigdy nie zapomnę dnia
Gdy wysłałem moich
Skrzydlatych posłańców
By odnaleźli go
Następnego dnia
Przekazałem mu wiadomość
O podróży, która czeka na niego
I jego rodzinę oraz mego brata
Następnego dnia powiedziałem mu
Że będzie stale podążał za przyszłością
Powiedziałem że koniec,
Jego koniec jest bliski
Tego dnia wataha pielgrzymów
Stała się watahom niosącą nadzieję
Nadzieję na władzę dla wilków.
Bez słońca
Z wiecznym księżycem,
Pełnią.
Boginią łowów.
Zawsze przy nas.
- Musisz przywrócić mi brata
Byśmy mogli kupić więcej czasu dla nas,
Dla naszego świata
Tego który powstanie, nowy, lepszy
Bez ludzi, bez łowców
Liczę na ciebie Righo
Na was wszystkich
-Hugin, Mugin będziecie moimi oczami
*po zmianie*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro