Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Klan Nadziei

Można to nazwać wiosną. Z pewnością. Śnieg nadal jest ale gdzie nie gdzie rosną już trawy.Szóstka wilków w tym czasie idzie przed siebie, nie wiadomo jeszcze dokąd zmierzają. Z przodu idzie szary wilk o białych łapach, brzuchu i pysku. Jego oczy są pomarańczowe. Głowę ma zwieszoną ku ziemi. Jest czymś zmartwiony. Zastanawia się nad czymś. Nad czymś ważnym, zapewne. Wiadomą jest że to Alfa, w końcu idzie na czele grupy a widać że nie jest ani chory, ani wolny, ani stary czy młody. Zapewne jest już ojcem któregoś z trójki szczeniaków wleczących się na końcu. Zaraz za nim idzie wadera. Czarna wilczyca o zielonych oczach. Beta. To pewne. To ona rozkazuje w tej chwili grupie. Pośpiesza ich. Sprawdza czy są wszyscy czy też ktoś się zgubił. Zaraz za nią idzie kolejny basior. Również o pomarańczowych oczach. Ma on za to karmelowo- beżowe futro. Wygląda na dość starego wilka, który swoje wie. Z pewnością jest mądrym basiorem i mógł by zastąpić Alfę ale każdy ma jakąś wadę. Ciekawe jaka jest jego... Za nim idzie troje szczeniaków. Najpierw biały wilk z pomarańczową plamą na plecach. Jego oczy są ciemno brązowe, piwne, wręcz czarne. Wilk przystaje na chwile i wyprzedza go wadera o ciemno brązowej sierści, prawie czarnej, jak oczy poprzednika. Jednak sama ma żółte oczy. Gdzieś dalej za nimi powoli idzie cały szary wilk o niebieskich oczach. To główny bohater. Nasz biały duch.Duch chcący zapanować nad światem tak naprawdę nie wiedząc o tym. Cóż to? Amnezja? Bardzo możliwe. Wilki wchodzą na dość mały szczyt i Alfa rozgląda się. Patrzy to w lewo to w prawo jakby zobaczył ducha. Jakby coś się zmieniło, czegoś zapomniał, jakby zobaczył coś ciekawego, nowego. Ale co ciekawego może być w trawie wystającej spod śniegu, w tych wszystkich szczytach i pagórkach. Co go tak interesuje? Czego szuka? Jednak spróbujmy choć na chwilę zrozumieć wilczy język a może odkryjemy tą tajemnicę.

-Hmm- zastanawia się-...- już otwiera pysk by coś powiedzieć lub kogoś zawołać- Jera?- woła ją, czarną wilczycę, Bete, wybrankę swego serca, oraz matkę któregoś z szczeniąt- Tak dużo się tu zmieniło, niczego nie pamiętam, byliśmy tu tyle lat temu, teraz wszystko wygląda inaczej- dokąd chcą się udać wilki? co jest tą tajemnica nie znaną nam? czyżby szukali starego domu? Zgubili się?

-Zarządzę przerwę, musisz odpocząć i zastanowić się dobrze gdzie mamy iść, wszyscy na ciebie liczą a stres nie jest dobrym przyjacielem w tej sprawie

-Wiem Jera, wiem i dziękuję

Czarna wadera obraca się do trójki wilków. Wszyscy są zmęczeni i głodni widać to. Szczeniaki może nie są już takie małe ale 20 kilometrów bez odpoczynku nawet tego starszego wilka zmęczyło. Wiadomo że wilki tyle przechodzą dziennie a to dopiero początek dnia. Kto wie może dopiero południe. Na pewno jest jeszcze przed dwunasta mimo iż wszędzie jest jasno, świeci słońce i ciepło.

-Robimy krótki postój, możecie odpocząć lub iść coś upolować, ruszamy dalej za 15 minut, macie tu być punktualnie lub ruszymy bez was!- teraz widać że wadera jest Betą i to groźną. Wadera już ma zamiar się obrócić i iść polować ale zauważa coś a raczej brak kogoś- moment a gdzie jest Iki

Dwa wilki, szczeniaki patrzą na siebie wzrokiem podobnym do konserwacji "ty jej powiec, nie ty powiedz". W końcu brązowa wadera o żółtych oczach zabiera głos

- my...my nie wiemy...był tu chwile...chwile temu

- gdzie on jest?!- pyta dalej wściekła. Jej nos marszczy się wściekle, źrenice zmniejszają się a zęby jak i dziąsła zostaje odkryte. Ponaddto z gardła wadery wydobywa się groźny i strzaszny warkot.

Mały szczurek w korytarzu pod śniegiem zjada właśnie ostatnie ziarenko słonecznika. Jednak gdzieś w oddali słychać jakiś dźwięk. Co raz głośniej i głośniej. Gryzoń zaprzestaje gryzienia ziarenka. Na słuchuje i nagle przez warstwe śniegu przebija się wielki szary pysk jakiegoś wilka. Szczur piszczy tylko przerażony i próbuje uciec. Wilk wkopuje się co raz głębiej i próbuje złapać szcura. Już po pas jest zakopany a kiedy stwierdza że z tego polowania nici próbuje się wydosstać. Temu wszystkiemu przygląda się Jera nadal wściekła

- nawet swykłego gryzonia nie potrafisz złapać- mówi jednocześnie zła co i zrezygnowana

Basior w końcu uwalnia się z dziury zrobionej pyskiem. Temu wszystkiemu towarzyszy charakterystyczny dźwięk.

- kurde znowu mi się nie udało!

-grrrrr -warczy znowu Jera wściekła.

- h...h...hej?

-grrr

Źrenice Ikiego pomniejszają się, przecież ona go zabije. A gdzie reszta watahy? Czy nikt mu nie pomorze? Nad ciałem wilka pojawia się cień a ten wie że już nie ucieknie. Basior obraca głowę w stronę wadery i przełyka głośno ślinę w głowie licząc 3...2...1 następnie pojawia się wybuch wadery

-co z tobą nie tak? Co zrobiłam źle w wychowywaniu ciebie?- z jej kłów ścieka ślina a watacha stojąca jakieś pół kilometra dalej słyszy to wszystko. Nagle wilki milkną i biegną w stronę Bety i Ikiego

- co to było?- mruczy pod nosem Righo

- mamo zostaw Ikiego! Wystarczy! - krzyczy brązowa wadera

Wadera biegnie do dwójki wilków a tym czasem Righo i beżowy wilk rozmawiają dalej

- Righo musimy się zatrzymać na dłużej. Widzisz przecierz jak ta wędrówka męczy szczeniaki a w szczególności Ikiego. Jesteś jego obrazkiem. On chce być taki jak ty a wiesz doskonale że jest słabszy. Zresztą nie tylko on jest zmęczony i głodny. Ty też. To widać

- wiem, wiem ja sam potrzebowałbym odpoczynku a co dopiero młode wilki takie jak Iki. Wiem że on chce być taki jak ja. Wiem że próbuje być we wszystkim idealny i bardzo przeżywa to że czegoś nie umie. Wiem że ma mi i Jerze za złe to że mu nie pomagamy ale tak na prawdę jest traktowany jak inni. Tylko on tego nie rozumie. Myślę że dalsza droga będzie jeszcze gorsza ale to tylko moje przeczucie.

Tymczasem brązowa wadera próbuje pocieszyć swojego brata

- Iki! Chcesz iść z nami polować? Znaczy próbować polować bo nikt z nas tego nie umie.- uśmiecha się miło

- nie dzięki przecierz i tak tego nie umiem

- Skoro nie umiesz polować to po co tu jesteś? Tylko najlepsze wilki mogą być w tej watasze a jeśli nie umiesz polować nawet nie jesteś wilkiem- wtrąciła się czarna wadera

- wiesz czemu tego nie umiem? Bo nigdy mnie nie uczyłaś! Righo mówisz że poświęcasz nam dwu tyle samo uwagi ale tak na prawdę cały czas pomagasz tylko jej! Mnie zauważasz tylko wtedy gdy nic nie robie albo się na was patrze kiedy nic mi nie wychodzi. Wtedy albo się ze mnie śmiejesz albo jak zawsze wytykasz mi błędy!

- przestańcie oboje!- warknął tym razem Righo widząc wściekłą Jere i Ikiego.

- grrrr

- no dalej kochani, złość piękności szkodzi. Jera zrelaksuj się, upoluj coś a ja z nim porozmawiam

- No dobrze, pójdę ale ostrzegam cię że ten nie udacznik tutaj nie pasuj więc nie zdziw się jeśli zobaczysz jak ten durań robi coś głupiego

- Iki co powiesz na krótki spacer

Wilk jednak tylko zwiesił głowę a w jego oczach zaczynały świecieć łzy

- proszę

Z jego pyska skapła już jedna zagubiona łza ale wstał i poszedł gdzieś przed siebie. Alfa dogonił go i krzyknął coś tylko do reszty watahy po czym poszli dalej. Minęli już kilka zasp I pagórków. Wreszcie Righo zatrzymał się i zaczął mówić

- Iki, jest pewna legenda. Legenda która może pomóc ci zrozumieć kim jesteś

- więc mów

- kiedyś na świecie był tylko mrok. Bogowie więc stworzyli ląd i wody, światło i mrok. Jednak ich moc była tak potężna że stworzyła życie. Niektóre istoty miały w sobie więcej białej lub czarnej mocy. Pośród szarych duchów wyróżniały się one. Panowały nad wodą i ogniem. Były silniejsze niż reszta. Ale między nimi toczyły się wojny...

-Righo zbliża się burza śnieżna musimy się spieszyć

Powiedziała Jera pojawiając się nagle koło wilków

- dokończe ci to potem teraz ruszajmy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro