Ciemna strona księżyca
Koza uciekała ile miała sił w nogach. Ale wilki były szybsze. Troje dorosłych wilków zadało kozie zbyt mocne ciosy. Upadła na ziemię zakrwawiona i martwa. Dwa kruki tym czasem ominęły już las i leciały w stronę gór. W stronę przełęczy, w stronę wilków. Wszyscy zaczęli jeść. Wreszcie nad mięsem pojawiły się dwa cienie. Righo spojrzał w górę. Kruki.
-Fehu zajmij się watahą, ja idę coś sprawdzić
Righo więc poszedł dalej za krukami. Tym czasem Iki jadł jedzenie. Miał napchane mięsem policzki jak chomik. Z tyłu jadła Jera i Isa. Isa była tak zajęta jedzeniem że na jej nosie był mały kawałek mięsa.
-To mieso jest takie pyszne
-Dokładnie Iki, zachowujesz się tak jak byś nie jadł go przez tydzień
-W końcu nie jedliśmy przez 5 dni
-Isa pssssssst Isa...
-Nie patrz tak na mnie Iki...
-Hej Isa masz coś na nosie
-...nie powiedziałam nic złego
-masz coś na nosie! Mamcia zaraz ci pomorze
Wadera skoczyła na wystraszoną córkę i zlizała kawałek mięsa
-Mamo!
-Ach moja droga. Jesteś waderą. Wadery mają to do siebie że są grzeczne i piękne i madre
-Tak mamo
-Iki co ty robisz?
Wilk zaczął drapać się za uchem łapami oklejonymi krwią błotem i innym śluzem. Wilk skoczył na przybraną siostrę i dotknął ją w oko. Miała na pysku zieloną łapkę Ikiego
-To jest świetna zabawa Jera
-Nie, nie, nie proszę, Iki nie dotykaj mnie
-Muhehehe
-Czemu znowu ja!
-Przestańcie!
-Ale mamo, to on
-Cisza!
Tym czasem Iki znowu wrócił do jedzenia brudnego mięsa. Kiedy już miał wziąć kolejny gryz Jera rykla z furią jakieś przekleństwo, po czym Iki zaczął uciekać a Jera gonić. Isa tym czasem wyczyściła pyszczek i zaczekała aż zaczną dziać się większe kłopoty. Potrzebowała rozrywki wadera, nie chciała się mieszać więc po prostu zobaczy jak Iki znowu obrywa. Tym czasem Fehu spokojnie na to wszystko patrzał a Righo rozmawiał z krukami
-Teraz kieruj się za górę, przejdźcie przez przepaść i tam będzie krąg. Następnie przez krzaki niebieskich jagód i krzaków liściastych nad morze. Tam czekamy. jest TO OKOŁO DZIEŃ DROGI STĄD
-ILE MAMY CZASU
-MACIE TAM BYĆ JUTRO
-TO NIE WYKONALNE, MUSIELIBYŚMY IŚĆ NOCĄ
-NIECH BĘDZIE, JEDNE DZIEŃ WIĘCEJ, ALE PO RAZ OSTATNI PROSISZ NAS O WYDŁUŻENIE TERMINU RIGHO
Tym czasem Fehu podszedł do Righo i kruki odleciały. Iki i Jera już się uspokoili i nastal wieczór. Righo i Jera już spali. Inne wilki też. Iki w końcu też zasnął. Jednak w śnie znalazł się w zupełnie innym miejscu. Drzewa i ziemia. Tylko tyle. Wiki? Nie. Tylko ich szkielety a wewnątrz białe obłoki niczym serca. I dwa kruki. Jeden niebieski a drugi czerwony
-Myślisz że to on
-Nit inny nie mógł by poruszać się w naszym świecie
-Ale to może być inne zwierze
-Wokół są inne wiki, duch nie da się zjeść
-W sumie masz racje
Nagle z ciemności i czerwonego światła wyszedł wilk. Mruknął pod nosem coś typu, ciekawe czy mnie pamięta i podszedł do Ikiego
-Dużo czasu minęło bracie
-Nawet nie próbuj uciec Skól
Mgła i czerwone kule z czerwonym światłem rozprysły się tak samo blaszana czaszka na pysku Hatiego. Teraz wyglądał jak wilk
-Nie znasz legendy o oczach. Twoich i moich?Ludzkich i smoczych?
-Czekaj ty jesteś Wilkiem?
-Nie cholera!
-O co ci chodzi? Jak to zrobiłeś? Czemu mówisz oczach? Co ja mam z tobą wspólnego?
-Zamknij się! O co tu chodzi? Czemu nie pamiętasz
-Jest możliwość, że wtrącony do nowego ciał po raz kolejny stracił pamięć
-Ach więc nie pamiętasz bracie, niczego?
-Ty, jesteś moim bratem? Gdzie jest Righo i Jera i reszta wilków?
-Tu gdzie widzisz, oni są za słabi by poruszać się w naszym świecie, nie mogą nawet drgnąć. Tylko najsilniejsi tak mogą
-A Righo?
-Jest, słaby, słabszy niż moje kruki, hehe tylko duchy mają taką silę. W tej chwili rozmawiamy ze sobą, ale inni widzieli by jakbyśmy przenikali góry, rzeki, chodzili w powietrzu. Nawet nie wiesz że możesz obudzić się z dala od swego domu ,z dala od watahy. Nie pamiętasz niczego
-A co miałbym pamiętać?
-Nawet, śmierci swojej ukochanej Askr?
Ciało Ikiego zaczęło pękać. Wewnątrz niego była biała poświata. Z jego pyska zaczęło kruszyć się ciało a wydobywać się światło. Teraz wilk przypomniał sobie. Wycie czarnego wilka i bieg z Askr. Walkę ze smokami. Śmierć Askr i wtrącenie Skóla do ciała Ikiego. Niebo w które nagle walnęła gwiazda i Jera i Righo przygarniający małego ducha. Oraz zwycięstwo w pewien sposób. Teraz. Spotkanie brata.
-Hahaha, widzisz, jednak pamiętasz
-Zamknij się! Nie zauważyłeś, że to ja jestem silniejszy! Hehehe
-Co cię tak bawi bracie
-Nie masz ze mną szans, dlatego chcesz abyśmy się połączyli! Pracujesz dla ludzi!
-Co ty robisz?
-Widzisz! Mogę zawładnąć twoim i moim światem!
-Nigdy ci się to nie uda
Błękitne kule wystrzeliły s ciała Ikiego raniąc kruka o niebieskich oczach i niszcząc świat Hatiego. Iki wszedł w portal a tymczasem Hati wściekły chwycił kruka i odszedł
-Trzymaj się przyjacielu, jeszcze chwila, Munin
-Munin bracie!
Iki nie mógł już wytrzymać, zmusił się do pobudki. Nad nim stał już Fehu.
-No dalej! Iki ruszamy!
Wilki pobiegły a z tyłu Ikiego pojawiła się rozbita czerwona kula. Kula Munina. Zabił go? Nie. Tylko zranił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro