Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zwiększona siła

Wadera szła spokojnie przez ludzkie miasto. Nikt tędy nie chodził. Miasto prawdopodobnie wymarło. Tak sądziła wadera

-Hej słodziaku!

-Co!?

-Cześć maleńka

Granatowy basior stanął przed nią. Wyglądał na normalnego a nwaet bezbronnego

-Co tam piękna?

-Nie nazywaj mnie tak!

-To powiedz jak się nazywasz

-Spadaj!

-Ciemny Kieł gdybyś szukała, Alpha miastowej watahy. Niegdyś panował tu Black ale pozbyłem się go i jego watahy

-Głupiej watahy

-Hej nie nazywaj nas tak!

Powalił waderę i uśmiechnął się arogancko

-I co teraz zrobisz maleńka

Położył się na niej, był ciężki. Mirrari nie miała siły go z siebie zepchnąć ale miała pewną zdolność po ojcu. Kły z prądem. Ugryzła go w nos. Wilk poczuł dziwne mrowienie

-Ej dobra uspokój się Elektryczna!

-Nie jestem Elektryczna, Nazywam się Biegnący Wilk

-Jak chcesz możesz mnie nazwać Lucas

-Nie licz na to

-Masz ładne oczy

-Często to słyszę ale dzięki. Znasz może kogoś o złotych oczach

-No, jest taka jedna w mojej watasze ale my nie przyjmujemy wilków od tak sobie

Wtem pojawił się brązowy wilk i puścił oczko do Mirrari. Miała ona dość tych wszystkich basiorów. Jedynymi normalnymi był As i Puszysty Ogon, którego zabiła podczas furii. Teraz czuła się tak samo. Jej oczy zaczęły się lekko świecić ale ukrywała to. Gdy tylko połączy się z tą osobą o złotych oczach już zawsze będzie pomiatać takimi.  Nie pozwoli im do siebie podejść.

-Słuchaj Ciemny Kle zdam te wasze testy i dołączę do was, ale do cholery jesteś pewien że ma złote oczy

-No pewnie! Widziałem złoto nie raz w życiu a testy są obawiam się za trudne dla ciebie

-Nie znasz mnie

-Hej! Przestańcie !Lucas to ja przyjmuje nowych

-Wybacz Szpon, poniosło mnie

-Moment! O co wam chodzi?

-Ja jestem Alphą! Krwawy Szpon! Ale dla ciebie może być zwykłe Luck. A tak po za tym jestem synem wielkiego Blacka więc uważaj sobie

Wadera mruknęła coś pod nosem. Wytrzymasz, wytrzymasz, jeszcze chwila i spotkasz się z przeznaczeniem. Wmawiała sobie Mirrari

-Biegnący wilk Mirrari, oboje możecie mi tak mówić, Alpho czy mogę do was dołączyć?

-Hmmm, powiedzmy że przez ten tydzień będziesz miała czas próbny a potem zobaczymy

-Okey

Wilki pobiegły pod chyba ostatniego drzewa w tym mieście.Wielki Baobab w którym ukrywały się wilki naprawdę był polową dzisiejszych baobabów.W końcu nie dostawał wody i brakowało tu świeżego powietrza. Mirrari spojrzała na niego i zastanowila się

-I co?

-Nie rozumiem twojego pytania ślicznotko

-Co mam zrobić?

-Wdrapać się

Mirrari uśmiechnęła się pod nosem.Cofnęła trochę i z rozpędu wskoczyła na gałąź. Wilki z trudem wdrapywały się na drzewo a ona śmiała się w niebo głosy

-Jesteście komiczni!Nie potraficie skakać?

-Nie!

-O matko! A widzieliście kiedyś normalny baobab?

-Ten w zupełności wystarczy

-Przecież choinki już są wyższe

-Co to są choinki

-Wiecie co to jest las

-Zimne i takie gdzie się bijesz o tereny, sorry ale to nas nie interesuje

-Jesteście nieudacznikami, Black słabo cię wychował. Sądząc po wyglądzie jesteś pewnie synem Szmaragd. Las, jest domem twojej matki a góry ojca więc czemu ty zamieszkałeś w mieście?

-Zamknij się ślicznotko bo czeka cię kara, nie obrażaj mnie

-Niby jaka kara? Najpierw musiałbyś tu wleźć psie!

-Sama się prosisz!

Krwawy Szpon naskoczył na nią ale ona sprytnie obróciła się i chwyciła go w karku. Jej energia zaczęła się ujawniać. Oczy błyszczały jej się. Kły emitowały prądem,  jej ciało stało się dużo masywniejsze a futro pociemniało. Serce waliło jej jak opętane pompując rosnące mięśnie. Kiedy prąd oplótł całe ciało Lucka wadera puściła jego martwe ciało

-Coś ty zrobiła!

-Prowadź Alpho!

Luck powstał ale jego lewe oko było puste. Był tym samym sobą ale z blizną na oku, na pięknym niebieskim oku. Szli dalej w ciszy. Wadera uśmiechała się pod nosem. Wreszcie Krwawy Szpon spytal

-Jak to zrobiłaś? Zdaje się że to 4 różne zdolności

-Tak po prostu, tak mam

-Złota miała podobnie ale straciła chyba wszystkie zdolności

-Bo ich nie szkoliła

-Znacie się?

-Obie jesteśmy duchami. Może dlatego ludzie rozumieją naszą mowę i wszystkie inne stworzenia też

-Jesteś zadziwiająca a tak w plusie. Duchy nie istnieją

Wadera tylko zaśmiała się pod nosem.

-Musze się z nią połączyć aby przynieść władze wilkom ale ludzie zniszczą całą ziemię

-Rozumiem

-Problem w tym że jeszcze ktoś chce zdobyć władze i teraz bardzo zależy mi na czasie

-Ale mimo to chcesz zdawać testy?

-Tak. Gdyby to nie była ona, nie mam się gdzie podziać. Zabiłam wnuka Alphy i zostałam wygnana

-Współczuję

-Dla mnie to nie nowość

-Jasne, wiesz co przyjmiemy cię bez testów, przyda nam się wadera

-Okey

-Nasza wataha jest dość mała, troje basiorów i jedna wadera

-Skromnie

-Trochę

Gdy wreszcie doszli złoty basior spojrzał na Mirrari

-Córka,  córka,  córka...

-Tak jestem córką białego wilka, jak go nazywacie Elektryczności

-To...to nie możliwe mówił że nie żyjesz, ale wyglądacie tak samo

-Z tego co wiem nie jestem jego córką, tylko podopieczną, srebrnym duchem

-Przyszłaś po mnie?

Wtedy pokazała się taka sama biała wadera z złotymi oczami

-Orora...

-Mirrari

Przytuliły się. Ale jednak aby się połączyć potrzebowały się jeszcze rozkruszyć. Jednak nic o sobie nie wiedziały więc zadanie było trudne.  Ale jednak w końcu pojawiło się coś co rozniosło w proch ich wilcze makiety. Była to zemsta Granat i czerwonych psów...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: