Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11. Nasz dom.

(Perspektywa Raphaela)

Walczyłem z Leo. Od dwóch tygodni Karai nie ma. Zaś zamieszkała z nami moja ukochana Mona z naszą 5-letnią córeczką Amy. Dajemy sobie rade. W pewnym momencie powaliłem Leo i usiadłem na jego klatce piersiowej.

-Złaś ze mnie Raph!- Krzyknął Leo ale ja go nie słuchałem. W pewnej chwili zepchnął mnie i zaczęliśmy się bić. I to bardziej niż zwykle. Jednak w pewnym momencie przybiegła Iris i nas rozdzieliła.

-Uspokójcie się!- Krzyknęła kiedy podnosiłem moje sai z ziemi. Poszedłem do pokoju córki. Ale jak wszedłem do pokoju to zamarłem. Nigdzie nie było Amy anie jej kilku zabawek. Na podłodze było kilka rysunków gdzie była Amy i narysowany wysoki mężczyzna w garniturze ale postać nie miała twarzy. Był jeszcze podpis który brzmiał tak ,,Mój przyjaciel pan Slendy". Wziąłem rysunki i pobiegłem do Donniego.

-Donnie!- Krzyknąłem wbiegając do laboratorium. Była tam April i mój brat. Oboje spojrzeli na mnie.

-Raph co się dzieje?- Spytała się April, a ja położyłem rysunki.

-Co to jest?- Spytał się Donnie biorąc rysunki do rąk i przeglądając je.

-Rysunki z pokoju Amy. Wychodziła ona z kimś?- Spytałem gdy do laboratorium wbiegła Mona.

-Raph! Amy nigdzie nie ma.- Powiedziała przerażona. Byłem przerażony. Donnie zaczął przeglądać coś w internecie.

-Mamy cholernie wielki problem.- Powiedział Donnie.- Ta postać na rysunkach Amy nazywa się Slenderman. Jest niebezpieczny i to porządnie.- Słowa brata przeraziły mnie.

(Perspektywa Karai)

Siedziałam w moim i Jeffa pokoju. Dziś Slender przedstawił nam 5-letnią Amy. Dziewczynka powiedziała mi jak nazywają się jej rodzice. Mona i Raph. Jednak Slender powiedział, że Amy zostanie u nich na jakiś czas. Jeff wczoraj mi się oświadczył. Czytałam książkę siedząc na łóżku.

-Skarbie pakuj rzeczy. Przeprowadzamy się.- Na słowa narzeczonego byłam w szoku ale zaczęłam się pakować. Po wpakowaniu walizek do auta weszłam do auta obok miejsca kierowcy. Na tylnych siedzeniach spał sobie Smile. Gdy byliśmy na miejscu zauważyłam duży dom z ogrodem. Był piękny.- Podoba ci się?- Spytał gdy otwierał drzwi z mojej strony. Uśmiechnęłam się.

-Jest piękny.- Powiedziałam wychodząc z pojazdu. Kiedy Smile wyszedł z auta od razu pobiegł do ogrodu. Po chwili przybiegł z koszykiem w pysku.- Co tam masz piesku?- Spytałam i spojrzałam do koszyka. Był tam mały szczeniaczek. Gdy byłam w domu i myłam szczeniaka Jeff wnosił nasze rzeczy do domu. Jeff nas rozpakował, a Smile zrobił sobie legowisko. Podeszłam do Smila z owiniętym w kocyk szczeniaka. Usiadłam obok i położyłam szczeniaka obok Smila. Następnie poszłam do Jeffa. Usiadłam na jego kolana.

-A może zrobimy sobie dzidziusia?- Spytał się z dziwnym uśmieszkiem.

-Sama nie wiem. To będzie mój pierwszy raz i to akurat z ukochanym mordercą.- Powiedziałam zdejmując bluzę. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Pozbyliśmy się ubrań i wylądowaliśmy w łóżku. Jeff był delikatny i czuły. Starał się by mnie nie bolało i by było mi dobrze. Gdy skończyliśmy nasz pierwszy raz zasnęliśmy w tuleni w siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro