Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Wyznanie.

(Perspektywa Maskyego)

Nie mogę! Te cholerne dziwadła i ci idioci uciekli! Byłem wściekły bo Toby mnie tak wkurzył, że zabicie kogoś by mnie uspokoiło. Wracałem z bratem, Helenem, Puppeterem, Niną i Clockwork do rezydencji. Był jeszcze z nami E.J. ale gdzieś zniknął. Pewnie pobiegł za tą dziewczyną co popchnął Rake. Jak tylko doszliśmy do rezydencji zauważyłem jak Liu naprawia drzwi. Od razu pomyślałem, że Jeff wszedł z buta do rezydencji. Jak zwykle.

-Masky, Masky!- Krzyknęłam Sally podbiegając do mnie kiedy reszta wchodziła do rezydencji.

-No co jest Sal?- Spytałem kucając przed dziewczynką.

-Jeff przyniósł jakąś dziewczynę. To chyba jego dziewczyna.- Powiedziała z cichym chichotem Sally. Zaskoczyło mnie to. Myślałem, że Clocky żartuje. Z tym, że Jeff się zakochał. Wziąłem Sally na barana i poszedłem do jej pokoju gdzie od razu Sally zeskoczyła z moich pleców i zaczęła się bawić lalkami. Wyszedłem na dwór i wyjąłem paczkę z papierosami. Wyciągnąłem jednego i zapaliłem.

(Perspektywa Karai)

Czułam jak coś trzyma mnie za rękę i głaszcze po głowie. Na dodatek leżałam na czymś miękkim. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Byłam w... Szpitalnej sali? Powoli zaczęłam siadać.

-Karai!- Usłyszałam głos... Jeffa. Następnie poczułam jak chłopak mnie przytula.- Więcej nie rób mi takich numerów.- Powiedział Jeff kiedy złapał mnie za ręce patrząc mi w oczy.

-D-Dobrze ale... Gdzie jesteśmy? W szpitalu by cie złapali i oddali policji.- Powiedziałam zdenerwowana, a ręce chłopaka pojawiły się na moich policzkach.

-Karai spokojnie. Wszystko ci wyjaśnię.- Powiedział całując mnie w czoło.

-O obudziłaś się w końcu.- Usłyszałam męski obcy głos. Spojrzałam w stronę głosu. Przy biurku stał mężczyzna o kruczoczarnych włosach, czerwonych oczach i masce zakrywającą usta i nos na których był narysowany uśmiech ostrych zębów. Był ubrany w białą koszule, czarny krawat oraz czarne spodnie i buty.- Nie bój się... Dzieciaku. Powinnaś odpocząć trochę lecz znając Sally od razu będzie chciała się z tobą pobawić. O ile Slender cię nie zabije.- Powiedział, a na jego ostatnie słowo się przeraziłam przez co wtuliłam się w Jeffa. Wtedy do pomieszczenia ktoś wbiegł, a mężczyzna został powalony na ziemie przez warczącego Smile doga.

-Jeffrey zabierz Smila!- Usłyszałam kolejny męski głos. Po chwili do pomieszczenia weszła wysoka postać o białej skórze. Była ubrana w garnitur. Najbardziej przeraziło mnie to, że istota nie miała twarzy. Od razu pomyślałam, że ta postać była wtedy gdy chodziłam z April po lesie. Jeff przytulił mnie bardziej.

-Tylko spróbuj coś jej zrobić, a wypruje ci flaki!- Warknął wściekły Jeff.

-Nie mam zamiaru. Może ona ciebie zmieni.- Odparł mężczyzna bez twarzy i wyszedł. Tak samo jak ten doktorek. Serce waliło mi jak młot. Nie wiedziałam co się stanie ze mną.

-Spokojnie Karai. Nie dam cię skrzywdzić.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie. Spojrzałam na niego.

-Wiesz co? Szekspirem to ty nie jesteś.- Powiedziałam po chwili wyjmując z kieszeni kartę z wierszem. Jeff się trochę zarumienił, a ja pocałowałam go w policzek przez co chłopak się bardziej zarumienił. Jeff pogłaskał mnie po policzku przez co miałam czerwone policzki. Nasze twarze powoli się do siebie zbliżyły, a nasze usta zamknęły się w namiętnym i pełnym miłości pocałunku. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie z braku powietrza. Następnie Jeff wstał biorąc mnie na ręce. Miałam podarte ubrania. Po czym wyszedł z pomieszczenia i zaczął się gdzieś kierować. Po chwili Jeff wszedł do jednego z pokoi. Położył mnie na łóżku i podszedł do szafy.

-Dam ci coś na przebranie.- Powiedział wyjmując koszulkę. Wzięłam ją i poszłam do łazienki która znajdowała się w pomieszczaniu. Koszulka sięgała mi do polowy uda. Gdy wróciłam do pokoju Jeff leżał już w łóżku. Położyłam się obok niego. Po kilku minutach zaczęłam przysypiać.- Kocham cię Karai.- Usłyszałam zanim ziewnęłam.

-Ja ciebie też.- Powiedziałam wtulając się w niego. Zamknęłam oczy. Po czym zasnęłam w objęciach Jeffa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro