Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4. Dziwne zachowanie.

Jestem w tym domu już 2 tygodnie. Osoba która mnie porwała nazywa się Jeff. Tak jak Jeff mówił robię różne obowiązki domowe. Od kilku dni chłopak jest jakiś dziwny. Czasem zbliża się do mnie ale czasem nawet za blisko. Czasem się rumieniłam gdy mnie dotykał. Poznałam jego psa. Jest straszny ale łagodny. Obecnie sprzątałam piwnice w której Jeff zabija swoje ofiary. Mojego porywacza nie było. Jeff był na "polowaniu". Kiedy skończyłam poszłam się umyć. Po kąpieli poszłam do pokoju w którym śpię. Jeff uznał, że powinnam mieć swój pokój. Założyłam białą koszulkę na ramiączkach oraz biodrówki. Następnie poszłam do kuchni. Zaczęłam robić obiad. Po czasie do chatki weszli jacyś chłopacy. Jeden miał brązowe włosy i wiele szwów na twarzy. Drugi był wyższy miał czerwone włosy. Jego ubranie wyglądało staromodnie. Trzeci chłopak to był ten sam co był kiedy byłam z April. Ze strachu upuściłam talerz który miałam w ręce. Cała trójka spojrzała na mnie. Cała się trzęsłam ze strachu.

-Gdzie jest Jeff?- Spytał się wściekły pierwszy. Ja nie odpowiedziałam. Bałam się. Trzeci chłopak przyłożył mi do szyi ostrze od siekiery. Strasznie się bałam. Usłyszałam jak ktoś wchodzi.

-Chłopacy Jeff ma sprzątaczkę.- Powiedział kolejny obcy głos. To był chłopak. Wielkości podobnej jak drugi. Tyle, że on miał niebieskie włosy spięte w trzy kucyki, jakiś makijaż oraz ubranie jak z cyrku.- Uuu... Nie sądziłem, że Jeff będzie miał takie widoki.- Powiedział niebiesko włosy podchodząc do mnie. Chwyciłam za nóż i wystawiłam go w jego stronę. Jednak niebiesko włosy zabrał mi nóż. Chłopak w goglach, czerwono włosy oraz chłopak z szwami wyszli, a niebiesko włosy zabrał mnie jednego z pokoi. Szarpałam się kiedy mnie ciągnął. W pokoju zamknął drzwi na klucz, a mnie rzucił na łóżko i zaczął całować.

(Perspektywa Jeffa)

Wracałem do mojej chaty w której pewnie czekała moja niewolnica. Znam jej imię już kilka dni. Karai. Gdy zbliżałem się do chatki zauważyłem Tobyego. Na dodatek słyszałem jakieś krzyki. To była Karai. Już od jakiegoś czasu coś mnie do niej ciągnie. Wbiegłem szybko do chatki. Słyszałem krzyki dziewczyny, a Jackson i Liu próbowali otworzyć drzwi. Podbiegłem do nich.

-Odsuńcie się.- Powiedziałem, a oni się odsunęli. Kopnąłem drzwi tak, że z hukiem walnęły o ścianę. Ten kretyn Candy dobierał się do Karai!!! Szybko podbiegłem do tego gnoja i oderwałem go od Karai. Rzuciłem nim o ścianę i zacząłem bić.

-Jeff!- Powiedział Liu odciągając mnie od Candyego. Szarpałem się. Jednak uspokoiłem się słysząc płacz. Była to Karai.- Zajmij się nią, a ja i chłopaki nim.- Powiedział Liu gdy Jackson zabierał tego zboczeńca. Pobiegłem do Karai. Usiadłem przy niej. Nie miała na sobie spodni, koszulki i górnej bielizny. Zakrywała się kołdrą płacząc. Zdjąłem bluzę.

-Daj ręce.- Powiedziałem ale Karai nie posłuchała. Założyłem jej bluzę i założyłem na jej głowę kaptur od bluzy. Przytuliłem ją chodź nie wiedziałem co robię. Wyglądała jak małe bezbronne dziecko. Bolało mnie to że musiała to przeżyć.

(Perspektywa Karai)

Nie wiedziałam czemu Jeff tak zrobił ale potrzebowałam tego. Wtuliłam się w chłopaka i zaczęłam słuchać bicia jego serca. Poczułam jak morderca głaszcze mnie po głowie. Czułam się jak małe dziecko. Jego bluza była większa przez co sięgała mi do połowy ud. Chłopak wział mnie na ręce i przytulił do siebie. Na dodatek okrył mnie kocem.

-Spokojnie. On już cie nie skrzywdzi.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie. Spojrzałam na niego, a on wytarł moje policzki mokre od łez.- Spróbuj zasnąć.- Powiedział, a ja się w niego mocniej wtuliłam. Cały czas mnie głaskał po głowie. Po czasie zasnęłam słuchając bijącego serca chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro