Saper, ojciec, glina
W tym samym czasie Jeon poszedł się przywitać z rodziną.
- Mam dla nas kogoś od sejfów.- oznajmił uśmiechając się.- Chim!?
-Hm?- Blondyn wszedł do salonu z krakersem w ustach wyglądające jednocześnie słodko oraz seksownie.
- Oto nasz nowy członek. - Podniósł się i podszedł do chłopaka po czym położył dłoń na jego ramieniu.
-Jaja sobie robisz?- Hoseok parsknął.
-I co on niby zdziała? To chuchro ma pewnie ledwo siłę nosić ten swój plecak szkolny.- Tae klapnął na oparciu od kanapy.
-Sam nie jesteś jakoś szczególnie silny.- skomentował Jin.- Daj się człowiekowi wykazać.
-No nie wiem. Nie podoba mi się to wszystko.- Nam założył nogę na nogę.
- Otworzył ten sejf. - Kook wskazał na półkę. - Może nie jest silny, ale mądry i nam się przyda.
-No nie do końca. Pozbył się jedynie tej cholernej blokady sieciowej. To gówno jest nadal zamknięte. - Tae powiedział wyzywająco.
- Dasz radę? - czarnowłosy spojrzał na niego z nadzieją w oczach.
Przez całą tą wymianę zdań, Jimin miał wrażenie jakby obecni w pomieszczeniu ludzie w ogóle się zauważali jego obecności. -Jasne. Zaraz wracam.- pobiegł na górę by po chwili wrócić ze stetoskopem. Sejf stał już na stole.
Jungkook w tym czasie skrzyżował ręce i kazał być cicho pozostałym, by młodszy się wykazał... "Młodszy".
Chim usiadł sobie na podłodze i rozkręcił kurek. Obracał nim raz w lewo, a raz w prawo z zawrotną prędkością by po chwili szybko go zatrzymywać. Kombinacja była skomplikowana jednak po trzech minutach zabezpieczenie puściło, a drzwiczki kliknęły jednak się nie otworzyły. Zdjął stetoskop i zmarszczył brwi.
-Nie ruszaj!- krzyknął kiedy Nam chciał otworzyć. Na niego nikt nie krzyczał. Jednak teraz Park miał to w dupie.
Namjoon odsunął się z kwaśną miną, jednak zaraz Kook objął go ramieniem, żeby się uspokoił.
-Masz chwytak magnetyczny?- nie odrywał wzroku od sejfu.
- Tae, podaj mu. - Siedział ich najbliżej, więc zaraz mu wręczył do rąk.
Blondyn ponownie klęknął przy swoim obiekcie pracy. Zastukał kilka razy w metal. W miejscu, w którym chwytak się nie przyczepiał był pewnie zapalnik. Zmrużył oczy kiedy jedną dłoń położył na małym uchwycie. W momencie, w którym otworzy drzwiczki aktywuje się zegar. Przeważnie było na nich jedyne trzydzieści sekund by przeciąć kable we właściwej kolejności. Odetchnął po czym zabrał się do roboty. W końcu otworzył sejf i zobaczył to czego się spodziewał. Kabelków była cała masa.
- I co? - wszyscy zajrzeli do środka.
- Jeon on nas pozabija!
-Stul japę księżniczko.- Jimin odpowiedział Taehyungowi ponieważ już nie wytrzymał, po czym sprawnie zaczął przecinać kabel po kablu. W głowie powtarzał wyliczankę swojego ojca.
Wszyscy się zaśmiali, patrząc na Kima, a potem w skupieniu na Chima.
-Białe, białe, zielone i szare...- dokończył pod nosem i się odsunął kiedy zegar zatrzymał się trzy sekundy przed końcem czasu. - Koniec. - odłożył kombinerki.
- Dobry jesteś! - Krzyknął Nam i poklepał go po plecach.
-No ja to wiem. Ale dzięki.- zabrał Jungkookiwi szklankę z sokiem z której miał się właśnie napić i posłał mu uroczy uśmiech. - Po co bierzecie się za coś czego nie potraficie?
- Bo zawsze się znajdzie ktoś kto potrafi, nie? - chłopak odebrał mu na nowo szklankę i uśmiechnął się tak samo. Może nie wyglądał przy tym tak niezwykle delikatnie oraz uroczo jednak się starał.
-Jesteś mi coś winien Ciastek.- prawie niezauważalnie przesunął językiem pomiędzy wargami.
-Ciastek?! O kurwa!- Hoseok parsknął śmiechem.
-Coś ci nie pasuje Koniu?- blondyn zmierzył go wzrokiem.
-Lubię tego gościa.- Suga uśmiechnął się lekko.
Jeon przewrócił oczami i usiadł na kanapie.
- Będziemy mówić teraz o mnie czy o akcji?
-Dobra panienki. Szykują nam się trzy roboty w tym miesiącu. Dwie podobne do ostatniej i trzecia...Broń. Szejk potrzebuje transportu dział do portu w Busan. Najpierw jednak musimy zwinąć je z magazynów rządowych, a do tego potrzebujemy sprzętu, w który zaopatrzymy się za kasę zdobytą tak jak wczoraj. Tym razem nie ma bohaterskich czynów Jeon. To poważną sprawa jasne? Mamy dużo czasu by się przygotować.- to było to o czym marzył Park.
-Nowy zajmie się zabezpieczeniami. Kamery, sejfy...- Hiseok podsunął w jego stronę plany.
-Co myślisz blondi?- zapytał Jung, a Chim nachylił się nad dużym arkuszem.
- Rząd jest dobrze zabezpieczony, będziemy mieć mało czasu, żeby nie wyłapały nas kamery, dlatego pojadą motory. Są bardziej zwrotne.
-Chwila...- Park poszedł po nowy laptop i włamał się na stronę organizacji. Ściągnął plany całego budynku po czym dokładnie je przejrzał. Znał się na tym. W końcu musiał. - Jeśli podłączę zasilanie awaryjne, a później główne wtedy nie włączy się alarm. W tym miejscu są dodatkowe generatory więc wejść możemy tędy. - zachowywał się jakby nie raz włamywał się do takich miejsc. - Na hali są kamery zdalnie sterowane posiadające własne zasilanie. Mogę je odłączyć jednak to wymaga dodatkowego sprzętu. W ten sposób zyskacie dwadzieścia minut zanim ochrona połapie się, że odtwarzam zapętlony obraz. A ty...- wskazał na Kooka.- W dupę sobie chyba to działko włożysz. Potrzebujecie samochodów, które nie będą traciły prędkości na zakrętach. Coś zwrotnego jednak nie małego. Proponował bym zabrać wam się za tuning aut. - oparł się wygodnie po czym zaczął grać w gierkę na telefonie.- A...I na parterze jest sześć Pitbulli. Załatwcie strzałki usypiające.
- Mówiłem, że się przyda, ha? - Jungkook był dumny niczym ojciec zaraz po tym kiedy jego syn strzeli decydującego gola w meczu. Objął Jimina po czym pocałował w szyję. - Dzielny chłopiec. Jutro pierwsza akcja, trzy dni później kolejna.
-Nieźle.- pochwalił Nam.- Jutro macie wszyscy cały dzień wypoczywać. Wyjeżdżamy wcześnie bo równo o północy. Wrócimy pewnie dopiero nad ranem.- wstał.- Jesteście wolni.- złapał Jina za dłoń i pociągnął go na dół do ich sypialni.
- Jasne... - czarnowłosy zdążył odpowiedzieć nim wszyscy rozeszli się po swoich pokojach więc i on złapał dłoń Jimina i zaprowadził do siebie. - Skąd znasz się na takich rzeczach?
Wzruszył tylko ramionami i wyjął spodenki, w których zamierzał spać.- Od ojca. - nie skłamał. Chyba pierwszy raz odkąd się poznali.
- A kim był? - Walnął się na łóżko jednak wzrokiem nadal śledził za drobnym chłopakiem.
-Saperem.- zdjął koszulkę i zabrał swój szampon. - Idę pod prysznic.
- Zginął?
-Nie. Jest na służbie. A co?- zapytał stojąc już u wejścia do mniejszego pomieszczenia.
- Jest policjantem... Nie zawiodę się na tobie, prawda?
-Nie jest gliną. Jest w wojsku. - wszedł do łazienki nie odpowiadając na pytanie. Potrzebował chłodnego prysznic.
To jeszcze gorzej~ pomyślał i przebrał się w piżamę.
---------------------------------------
Mam nadzieję, że pomimo ograniczeń miło spędziliście dzisiejszy dzień
U mnie nie było tradycyjnego dzielenia się jajkiem czy barszczu białego...
Za to...
Śniadanko na podwórku, lody, a pod wieczór grill
Miły dzień w gronie rodziny i to jest najważniejsze
Bo nie ważne w jaki sposób, ważne by spędzać czas z rodziną i korzystać póki się może
Ważne by czerpać pełnymi garściami by potem nie żałować
Pamiętajcie odpowiednio się ubierać, a w naprawdę upalne dni odpowiednio nawadniać organizm
Kocham was misiaczki ❤️
A oto moje szaszłyczki
Ktoś głodny? Chętnie się podzielę ❤️☺️😇
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro