Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Saper, ojciec, glina

W tym samym czasie Jeon poszedł się przywitać z rodziną.
- Mam dla nas kogoś od sejfów.- oznajmił uśmiechając się.- Chim!?

-Hm?- Blondyn wszedł do salonu z krakersem w ustach wyglądające jednocześnie słodko oraz seksownie.

- Oto nasz nowy członek. - Podniósł się i podszedł do chłopaka po czym położył dłoń na jego ramieniu.

-Jaja sobie robisz?- Hoseok parsknął.

-I co on niby zdziała? To chuchro ma pewnie ledwo siłę nosić ten swój plecak szkolny.- Tae klapnął na oparciu od kanapy.

-Sam nie jesteś jakoś szczególnie silny.- skomentował Jin.- Daj się człowiekowi wykazać.

-No nie wiem. Nie podoba mi się to wszystko.- Nam założył nogę na nogę.

- Otworzył ten sejf. - Kook wskazał na półkę. - Może nie jest silny, ale mądry i nam się przyda.

-No nie do końca. Pozbył się jedynie tej cholernej blokady sieciowej. To gówno jest nadal zamknięte. - Tae powiedział wyzywająco.

- Dasz radę? - czarnowłosy spojrzał na niego z nadzieją w oczach.

Przez całą tą wymianę zdań, Jimin miał wrażenie jakby obecni w pomieszczeniu ludzie w ogóle się zauważali jego obecności. -Jasne. Zaraz wracam.- pobiegł na górę by po chwili wrócić ze stetoskopem. Sejf stał już na stole.

Jungkook w tym czasie skrzyżował ręce i kazał być cicho pozostałym, by młodszy się wykazał... "Młodszy".

Chim usiadł sobie na podłodze i rozkręcił kurek. Obracał nim raz w lewo, a raz w prawo z zawrotną prędkością by po chwili szybko go zatrzymywać. Kombinacja była skomplikowana jednak po trzech minutach zabezpieczenie puściło, a drzwiczki kliknęły jednak się nie otworzyły. Zdjął stetoskop i zmarszczył brwi.
-Nie ruszaj!- krzyknął kiedy Nam chciał otworzyć. Na niego nikt nie krzyczał. Jednak teraz Park miał to w dupie.

Namjoon odsunął się z kwaśną miną, jednak zaraz Kook objął go ramieniem, żeby się uspokoił.

-Masz chwytak magnetyczny?- nie odrywał wzroku od sejfu.

- Tae, podaj mu. - Siedział ich najbliżej, więc zaraz mu wręczył do rąk.

Blondyn ponownie klęknął przy swoim obiekcie pracy. Zastukał kilka razy w metal. W miejscu, w którym chwytak się nie przyczepiał był pewnie zapalnik. Zmrużył oczy kiedy jedną dłoń położył na małym uchwycie. W momencie, w którym otworzy drzwiczki aktywuje się zegar. Przeważnie było na nich jedyne trzydzieści sekund by przeciąć kable we właściwej kolejności. Odetchnął po czym zabrał się do roboty. W końcu otworzył sejf i zobaczył to czego się spodziewał. Kabelków była cała masa.

- I co? - wszyscy zajrzeli do środka.

- Jeon on nas pozabija!

-Stul japę księżniczko.- Jimin odpowiedział Taehyungowi ponieważ już nie wytrzymał,  po czym sprawnie zaczął przecinać kabel po kablu. W głowie powtarzał wyliczankę swojego ojca.

Wszyscy się zaśmiali, patrząc na Kima, a potem w skupieniu na Chima.

-Białe, białe, zielone i szare...- dokończył pod nosem i się odsunął kiedy zegar zatrzymał się trzy sekundy przed końcem czasu. - Koniec. - odłożył kombinerki.

- Dobry jesteś! - Krzyknął Nam i poklepał go po plecach.

-No ja to wiem. Ale dzięki.- zabrał Jungkookiwi szklankę z sokiem z której miał się właśnie napić i posłał mu uroczy uśmiech. - Po co bierzecie się za coś czego nie potraficie?

- Bo zawsze się znajdzie ktoś kto potrafi, nie? - chłopak odebrał mu na nowo szklankę i uśmiechnął się tak samo. Może nie wyglądał przy tym tak niezwykle delikatnie oraz uroczo jednak się starał.

-Jesteś mi coś winien Ciastek.- prawie niezauważalnie przesunął językiem pomiędzy wargami.

-Ciastek?! O kurwa!- Hoseok parsknął śmiechem.

-Coś ci nie pasuje Koniu?- blondyn zmierzył go wzrokiem.

-Lubię tego gościa.- Suga uśmiechnął się lekko.

Jeon przewrócił oczami i usiadł na kanapie.
- Będziemy mówić teraz o mnie czy o akcji?

-Dobra panienki. Szykują nam się trzy roboty w tym miesiącu. Dwie podobne do ostatniej i trzecia...Broń. Szejk potrzebuje transportu dział do portu w Busan. Najpierw jednak musimy zwinąć je z magazynów rządowych, a do tego potrzebujemy sprzętu, w  który  zaopatrzymy się za kasę zdobytą tak jak wczoraj. Tym razem nie ma bohaterskich czynów Jeon. To poważną sprawa jasne? Mamy dużo czasu by się przygotować.- to było to o czym marzył Park.

-Nowy zajmie się zabezpieczeniami. Kamery, sejfy...- Hiseok podsunął w jego stronę plany.

-Co myślisz blondi?- zapytał Jung, a Chim nachylił się nad dużym arkuszem.

- Rząd jest dobrze zabezpieczony, będziemy mieć mało czasu, żeby nie wyłapały nas kamery, dlatego pojadą motory. Są bardziej zwrotne.

-Chwila...- Park poszedł po nowy laptop i włamał się na stronę organizacji. Ściągnął plany całego budynku po czym dokładnie je przejrzał. Znał się na tym. W końcu musiał. - Jeśli podłączę zasilanie awaryjne, a później główne wtedy nie włączy się alarm. W tym miejscu są dodatkowe generatory więc wejść możemy tędy. - zachowywał się jakby nie raz włamywał się do takich miejsc. - Na hali są kamery zdalnie sterowane posiadające własne zasilanie. Mogę je odłączyć jednak to wymaga dodatkowego sprzętu. W ten sposób zyskacie dwadzieścia minut zanim ochrona połapie się, że odtwarzam zapętlony obraz. A ty...- wskazał na Kooka.- W dupę sobie chyba to działko włożysz. Potrzebujecie samochodów, które nie będą traciły prędkości na zakrętach. Coś zwrotnego jednak nie małego. Proponował bym zabrać wam się za tuning aut. - oparł się wygodnie po czym zaczął grać w gierkę na telefonie.- A...I na parterze jest sześć Pitbulli.  Załatwcie strzałki usypiające.

- Mówiłem, że się przyda, ha? - Jungkook był dumny niczym ojciec zaraz po tym kiedy jego syn strzeli decydującego gola w meczu. Objął Jimina po czym pocałował w szyję. - Dzielny chłopiec. Jutro pierwsza akcja, trzy dni później kolejna.

-Nieźle.- pochwalił Nam.- Jutro macie wszyscy cały dzień wypoczywać. Wyjeżdżamy wcześnie bo równo o północy. Wrócimy pewnie dopiero nad ranem.- wstał.- Jesteście wolni.- złapał Jina za dłoń i pociągnął go na dół do ich sypialni.

- Jasne... -  czarnowłosy zdążył odpowiedzieć nim wszyscy rozeszli się po swoich pokojach więc i on  złapał dłoń Jimina i zaprowadził do siebie. - Skąd znasz się na takich rzeczach?

Wzruszył tylko ramionami i wyjął spodenki, w których zamierzał spać.- Od ojca. - nie skłamał. Chyba pierwszy raz odkąd się poznali.

- A kim był? - Walnął się na łóżko jednak wzrokiem nadal śledził za  drobnym chłopakiem.

-Saperem.- zdjął koszulkę i zabrał swój szampon. - Idę pod prysznic.

- Zginął?

-Nie. Jest na służbie. A co?- zapytał stojąc już u wejścia do mniejszego pomieszczenia.

- Jest policjantem... Nie zawiodę się na tobie, prawda?

-Nie jest gliną. Jest w wojsku. - wszedł do łazienki nie odpowiadając na pytanie. Potrzebował chłodnego prysznic.

To jeszcze gorzej~ pomyślał i przebrał się w piżamę.

---------------------------------------
Mam nadzieję, że pomimo ograniczeń miło spędziliście dzisiejszy dzień
U mnie nie było tradycyjnego dzielenia się jajkiem czy barszczu białego...
Za to...
Śniadanko na podwórku, lody, a pod wieczór grill
Miły dzień w gronie rodziny i to jest najważniejsze
Bo nie ważne w jaki sposób, ważne by spędzać czas z rodziną i korzystać póki się może
Ważne by czerpać pełnymi garściami by potem nie żałować

Pamiętajcie odpowiednio się ubierać, a w naprawdę upalne dni odpowiednio nawadniać organizm
Kocham was misiaczki ❤️

A oto moje szaszłyczki
Ktoś głodny? Chętnie się podzielę ❤️☺️😇


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro