Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mus

Po kilku minutach Chim wyszedł w samych spodenkach i na czworaka przemieszczał się po łóżku. - Urocza piżamka.- dotknął koszuli w paski.

- Dostałem od Tzuyu pod choinkę. - Kook włożył między nogi kołdrę i zamknął  oczy.

-Pasuje ci.- pocałował jego szyję wtulając się w jego klatkę piersiową.- Dobranoc Autostrado.

- Dobranoc, Chimmy. - Objął go i okrył, żeby nie zmarzł w nocy.

Uśmiechnął się pod nosem i zamruczał jak kotek.- Ciepło. - potarł nosem o jego szyję - Dlaczego musisz taki być?- zapytał po czym zasnął niemal od razu.

- Bo jestem zajebisty... - Mruknął do siebie i sam zasnął.

Jimin wstał skoro świt i poszedł pod prysznic. Miał dobry humor. W końcu będzie znał z pierwszej ręki to jak działają. Będzie wiedział czego się spodziewać. Odświeżony opuścił łazienkę po tym jak ubrał białe spodnie opinające jego uda z mnóstwem  przetarć oraz zwykłą koszulkę należąca do Kooka. Na stopy naciągnął czarne skarpety po czym wrócił do sypialni.  Przyglądał się chwilę młodszemu będąc przekonanym , że on śpi. -Gdybyś nie podał mu wtedy adresu nie poznali byśmy się. Wtedy nie musiał bym robić tego co robię.- westchnął i zamknął oczy. - Ale musisz mnie zrozumieć. Proszę...- odgarnął czarne kosmyki z jego twarzy. -Wyglądasz uroczo gówniarzu. - zachichotał po czym zszedł na dół do kuchni by zrobić śniadanie dla wszystkich.

Jeon otworzył oczy, słysząc jak tamten wychodzi. Słyszał co mówił, co do słowa i zastanawiał się o co mu chodzi. I kim jest...

*

- Cześć Jiminie! - Krzyknęła zadowolona kobieta, robiąc naleśniki.

-Dzień dobry Tzuyu. Mogę ci pomóc? Mogę zrobić mus z jabłek z cynamonem. Jeśli lubicie. - podszedł do niej uśmiechając się.

- Mus z jabłek? - Uśmiechnęła się mając łzy w oczach.

-Noona? Ja...powiedziałem coś nie tak? Przepraszam. Nie chciałem. - zaczął panikować kiedy o dwa lata starsza od niego dziewczyna zaczęła płakać.

- Nie, nie... Przepraszam. - Wytarła szybko łzy, jednak ból w sercu pozostał.

-Ale co się stało? Mogę zrobić z brzoskwiń. - przytulił ją. - Nie płacz Tzuyu. To do ciebie nie pasuje wiesz?

- Przepraszam, to po prostu przeszłość, która jeszcze boli.

-Naprawdę przepraszam. Usiądź sobie, a ja się wszystkim zajmę. - posłał jej swój uśmiech z kategorii: Urocza klusia: po czym zabrał się za smażenie stosu naleśników.

- Dziękuję... - Usiadła i patrzyła się jak gotuje młodszy, a po dwudziestu minutach zszedł zaspany Kook. - Cześć, dziś na śniadanie mus z jabłek i cynamonem. - Zatrzymał się nagle i spojrzał na dziewczynę.

- Dlaczego?

-Ponieważ Chim zaproponował, że zrobi. - odpowiedziała bratu, a zajęty blondyn nawet nie zauważył obecności czarnowłosego.

Spiął się cały i wrócił na górę, po czym ubrał i zszedł na nowo. Spojrzał się na blondyna. Czy on wie?

- Kookie! - Krzyknęła za nim siostra, kiedy ten wyszedł trzaskając drzwiami.

Park podskoczył wyrwany z transu. Odwrócił się.- Co się stało?- zapytał dziewczynę.

- To nie twoja wina, spokojnie. - Uśmiechnęła się lekko, patrząc jak motor oddala się od domu.

Skinął głową. Po dwudziestu minutach postawił wszystko na stole w jadalni kiedy chłopaki zaczęli się schodzić.

-E dobre to.- pochwalił Suga, a to oznaczało, że było naprawdę niezłe.

-Noona ja jednak pójdę do szkoły. Dobrze? - spojrzał na dziewczynę.

- Dobrze, pewnie. - Uśmiechnęła się i zajadała musem.

Jimin uśmiechnął się bez cienia radości jedząc trzy naleśniki. W końcu wstał od stołu i ruszył na górę po torbę.

-Co się stało?- Nam spojrzał na Tzuyu.

- Nie poznajesz? Ulubione danie Junghyunga...

-Wiem. Pytałem dlaczego Kooka nie ma, a ten mały jest jakiś taki przygaszony. Dziwne to trochę bo jednak zdążyłem zauważyć, że jest pyskaty i lubi rozmawiać.

- Pojechał jak usłyszał co gotuje. Wiesz jak na to wszystko reaguje.

-Pogadaj z nim. W nocy jedziemy na akcje, a jeśli będzie się tak zachowywał w stosunku do tej blondi to może wszystko spierdolić.

- Pogadam... Dajcie mu na razie spokój, niech będzie sobie sam.

Po kilku minutach na dół zszedł Chim oczywiście mając na sobie bluzę Jungkooka. - Będę wieczorem.- Powiedział sztywno. - Cześć.- i już go nie było.

-Co z nim?- zapytał Tae jednak nie uzyskał odpowiedzi.

Koło piętnastej wrócił Jeon z nikim się nie witając. Jeszcze czuł zapach piekielnego musu, więc zamknął się w pokoju, a Tzuyu poszła z nim porozmawiać, co trwało bardzo długo.

Po jakimś czasie do pokoju najmłodszego wszedł Jin.
-Kook masz numer do Chima? Tzuyu uświadomiła nas, że w razie potrzeby nie mamy z nim kontaktu, a wyszedł rano do szkoły i jeszcze nie wrócił. Nie martwimy się o niego, no może z wyjątkiem Tzuyu. Chodzi o tą akcję. Bo jeśli się nie zjawi do dwudziestej pierwszej to trzeba rozłożyć jeszcze jego zadanie.

- Jeszcze go nie ma? - Spytał lekko zmartwiony i zaraz wysłała smsa na numer Chima, wracając do rozmowy z Tzuyu.

Najstarszy wyszedł, a dziewczyna spojrzała na brata. - Widzę, że się martwisz. Myślę, że trochę go zraniła twoja reakcja. Kiedy wspomniał o tym musie sama  się popłakałam, a on zaczął przepraszać jakby to była jego wina. Chciał nawet zrobić inny widząc, że jest mi smutno. To naprawdę dobry dzieciak. - westchnęła.- Nie cofniemy czasu Kook. Nie zmienimy tego co jest nie do zmiany. Musisz w końcu zaakceptować teraźniejszość. Kto wie? Może Chim ci w tym pomoże?

- Nie mogę tego zaakceptować, to nie jest fair... A Chim nie rozumie. To zwykle dziecko, pewnie nawet nie wie czym jest miłość.

-Skąd możesz mieć pewność? Nie znamy go. Nie wiemy kim był zanim tu trafił. Wiesz o nim coś poza tym jak ma na imię? Chociaż jedną rzecz, którą naprawdę lubi? Bo on wie jak bardzo lubisz pomarańcze. I wie jakie zapachy preferujesz. Zdaje mi się, że jest dobrym obserwatorem i jeśli nawet mu czegoś nie powiesz to on w końcu zauważy.

- Nie wiem kim jest... - Przyznał szczerze, patrząc na ziemię, a dziewczyna od razu go objęła.

- Jesteś dzielny Jungkookie, zawsze ci to powtarzam.

Po chwili dało się słyszeć zamieszanie na dole.
-Kook?- Hobi wszedł do pokoju.- Chim wrócił. I chyba się z kimś pobił.

- Znowu? - Zbiegł na dół, patrząc na chłopaka. - Co się stało?

-Nic. - warknął bandażując poranione kostki. Jego torba leżała na podłodze. Cała była przesiąknięta czerwoną substancją.

- Kto ci to zrobił? - Pomógł mu owijać zadrapania.

-Nikt! Nie wpadło ci do pustego łba, że sam komuś przypierdoliłem?!- Tzuyu aż się zapowietrzyła. Takie zachowanie nie pasowało do uroczego blondyna. Na pewno musiało coś się stać.

-Chim spokojnie.- podeszła do niego i pogłaskała pulchny policzek.

- A dlaczego? - Złapał jego torbę i wszedł na schody.

-Nie twoja sprawa. - zmierzył go wzrokiem.

-Chim...Gdzie ten uroczy chłopiec sprzed kilku dni?- zaśmiała się blondynka.

-Zniknął jak się dowiedział, że jest prywatną dziwką samego Jeona. - patrzył dziewczynie prosto w oczy.- I wiesz co? Najwyraźniej wszyscy myślą, że tak jest bo dostałem aż trzy propozycje by obciągnąć komuś w kiblu i jedną ekstra. To jest naprawdę zabawne. Nie uwierzysz. Ktoś chce kupić nagranie jak Jungkook mnie pieprzy.  Fajnie co nie?- zaśmiał się ponuro po czym wbiegł po schodach na górę mijając zdziwionego Kooka.

-Okej...Tego się nie spodziewałem.- jako pierwszy odezwał się Jin.

Dziewczyna wskazała ręka, by Jeon poszedł za nim, co zaraz zrobił, wchodząc do środka.
- Chim, wiesz, że to nie prawda, więc dlaczego się wkurzasz?

Blondyn westchnął kładąc się na łóżku.- Bo wszyscy w tym cholernym mieście cię znają i mnie teraz też. W szkole ciągle słyszałem obrzydliwe komentarze. W końcu nie wytrzymałem...

Usiadł obok niego i zaraz złapał pod pachami, sadzając na swoich kolanach.
- Nie jesteś niczyją dziwką.

-Wiem. Moja pupa jest nietknięta. Ale...Nie mam zamiaru siedzieć cicho jak ktoś mnie tak nazywa.- oparł głowę na jego ramieniu. Naprawdę chciał by być od niego młodszy. Chciał by naprawdę być jego Nagrodą. Dlaczego więc wszystko tak się potoczyło?

- Nic Cię nie boli? Wszystko w porządku? - Pogłaskał go po włosach.

-Jest okej. Złamałem dupkowi nadgarstek. Może jestem niski ale to nie znaczy, że jestem ofiarą losu.

- Siłacz. - Zaśmiał się i ucałował jego czoło. - Dasz radę dziś pracować?

-Tak. Nie takie rzeczy już robiłem. - zaśmiał się i spojrzał na zegarek. - Mamy jeszcze cztery i pół godziny.- przeczesał palcami czarne kosmyki.- Nakarm mnie. - powiedział w końcu.

- Za godzinę będzie kolacja, wytrzymasz?

-Mhm...- oparł się o niego całym ciężarem ciała i zamknął oczy. -Mogę mieć do ciebie prośbę?

- Pewnie, jaką? - Ułożył dłonie na jego plecach i zaczął go miziać.

-Nie bądź na mnie zły jeśli coś źle zrobię. - bardziej miał na myśli to co już robił.

- Jesteś nowy, ma prawo się coś nie udać. Nie martw się, należysz do rodziny, a rodzina sobie pomaga w każdej sytuacji.

-To mnie właśnie martwi najbardziej.- powiedział sam do siebie po czym odsunął się od niego tylko po to by jakiś czas obserwować jego twarz. W końcu dotknął opuszkiem palca jego policzek i uśmiechnął się lekko.

- Co? - Sam się uśmiechnął, bo po prostu blondyn tak bardzo zarażał swoją radością.

Wzruszył ramionami wpatrując się w jego malinowe usta. Zaczął gładzić go po karku wiedząc, że młodszy to lubi. W końcu przysunął się do niego na tyle blisko, że ich ciała nic już nie dzieliło. -Lubisz mnie trochę?

- Trochę tak, a ty mnie? - Szepnął w jego usta.

-Tak tylko trochę.- spojrzał w czarne niczym niebo nocą oczy.

- Tylko, tak?

-Trochę tak.- uśmiechnął się oblizując usta przez co dotknął językiem również tych Jeona.

- Tylko trochę? - oddał mu, liżąc i  jego usta.

-Tak. Trochę bo ty mnie też tylko trochę.- powiedział lekko zirytowany. Chciał go już pocałować i to pragnienie było silniejsze od jego zdrowego rozsądku.

Jungkook w końcu złączył ich usta i zaraz złapał za pośladki chłopaka  ściskając je.

Chim zamruczał cicho wplatając palce w jego włosy i pociągnął delikatnie za czarne kosmyki. Jęknął cicho kiedy Kook wsunął swój gorący język w jego usta i całkowicie poddał się jego działaniom.

Ten już po chwili obrócił ich na łóżko i zawisł nad nim, zaczynając robić krwiste ślady na szyi blondyna. Napawał się swoją wyższością oraz dominacją nad nim.

-Kook...- starszy westchnął na to nowe uczucie. To zawsze on był tym, który robił takie rzeczy. Nigdy nie spodziewał się że zostanie postawiony w sytuacji kiedy będzie pasywem. Nie żeby mu to przeszkadzało.

- Tak słońce? - Wysapał, kąsając jego skórę. Jej smak sprawiał iż już teraz wiedział, że będzie to jedne z jego uzależnień.

-Dlaczego to robisz?- zapytał ciągnąc za jego kosmyki. Przez całe jego ciało przeszły przyjemne dreszcze.

-A nie chcesz?

-Chcę. To ty wiec chcę.

-W takim razie dlaczego o to pytasz?

-Bo chcę wiedzieć dlaczego to robisz.

- Nie wiem... Podobasz mi się.

Park uśmiechnął się po czym przyciągnął go do siebie całując mocno i namiętnie. Przewrócił ich tak, że siedział teraz na nim okrakiem kiedy Jeon leżał na plecach.

-----------------------------------
Wróciłam!!!!
Kto się cieszy?
Wybaczcie za Polsat 😁

Co u was skarby?
U mnie pech nadal trwa
Rozbiłam telefon w drobny mam wiec korzystam ze starego 😢

Pamiętajcie dbać o siebie
Kocham was ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro