Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Wyjaśnij mi to

Wyszłam z łazienki. Musiałam się w końcu doprowadzić do stanu normalności. Kiedy spojrzałam w lustro zobaczyłam rozczochrane włosy jak w miotle czarownicy. Każdy kosmyk w inną stronę. To nie było tak, jak w tych wszystkich telenowelach, gdzie budziło się rano wypoczętą, z idealnie wymodelowaną fryzurą i pięknie podkreślającym kobiece rysy makijażem. Moje oczy były wręcz czarne od rozmazanego wokoło nich tuszu, a twarz wyrażała chęć ponownej randki z poduszką. Wyglądałam jak ostatnie nieszczęście. Przeczesałam szybko czuprynę palcami i zaplotłam ją z boku w prosty warkocz, bo zostałam przecież bez torebki i wszystkich niezbędnych kobiecych akcesoriów. Twarz przemyłam wodą ze zwykłym mydłem. Na szczęście makijaż nie był wodoodporny, więc szybko udało mi się pozbyć jego pozostałości. No cóż, wyglądałam już lepiej niż dziesięć minut temu wiec mogłam pójść do kuchni.

Usiadłam przy małym ciemnobrązowym stoliku postawionym przy ścianie na którym zastawione były już dwa białe talerze, ze szklanką soku pomarańczowego obok i chlebem w wiklinowym koszyczku pośrodku. Zapach smażonych jajek unosił się w całym pomieszczeniu a ja właśnie uświadomiłam sobie jak bardzo jestem głodna. Żołądek dawał o sobie znać z każdym kolejnym ruchem mieszania drewnianą łopatką po teflonowej patelni. Wiktor wyglądał na bardzo skupionego na swoim zadaniu a ja z miną pokutnicy siedziałam na drewnianym krzesełku. Nie mogłam skupić myśli. W tej chwili miałam tylko ochotę zaspokoić swój wilczy głód.

– Możesz zalać kawę?

Wyrwał mnie z transu chłopak wskazując na dwa kubki postawione na blacie obok. Nawet nie zauważyłam że czajnik był włączony.

– Nie wiem jaką lubisz. W szafce nad Tobą jest cukier, a obok w lodówce mleko jeśli masz ochotę.

– Dziękuję... – uśmiechnęłam się sama do siebie. – Czarna, mocna kawa dobrze mi dziś zrobi.

Zalałam napoje i postawiłam obok pustych jeszcze talerzy. Usiadłam przy stole zachowując milczenie, aby nie przeszkadzać w przygotowywaniu posiłku. Wiktor podszedł z gorącą jeszcze patelnią i nałożył nam świeżo zrobioną jajecznicę ze szczypiorkiem. Już dawno nie cieszyłam się na takie proste, niezłożone śniadanie. Ślinka mi już dosłownie ciekła z ust ale twardo czekałam, aż usiądzie przede mną przy śniadaniu. Nie mogłam przecież wyjść na głodującą desperatkę.

– Smacznego. – usłyszałam przed sobą. – Mam nadzieję że lubisz jajecznicę.

– Bardzo... – odpowiedziałam, podnosząc z tym momencie do ust widelec z odrobiną posiłku. – Mhmm... naprawdę dobre. – stwierdziłam, nie kryjąc zaskoczenia.

Może to tylko dlatego, że byłam taka głodna, a może rzeczywiście był taki dobry w roli kucharza.

– Cieszę się, że Ci smakuje. – uśmiechnął się do mnie wymownie.

Kiedy już zaspokoiłam swoje pierwsze potrzeby żołądkowe a śniadanie znikło w oka mgnieniu z talerza zapytałam z lekkim niepokojem, otulając obiema rękoma kubek z czarnym gorzkim napojem.

– Wiktor... Możesz mi teraz powiedzieć co się wczoraj stało i jak się znalazłam w Twoim mieszkaniu?

Patrzyłam jeszcze przez chwilę wprost na jego twarz, kiedy kończył ostatni kęs jajecznicy. Wytarł powoli usta ręcznikiem i spojrzał na mnie z takim wyrazem twarzy jakby szukał w głowie odpowiednich słów aby zacząć rozmowę.

– Wiesz... Czuję się jakbym miała niezłego kaca. – zaczęłam nie mogąc wytrzymać tej ciszy. – Ale wypiłam tylko jeden kieliszek szampana do toastu i dwa małe shoty przy barze. – Patrzyłam wciąż na jego zmieszaną minę i opuszczony w stół wzrok. – Może nie mam najmocniejszej głowy jeśli chodzi o alkohol, ale bez przesady...

– Krzyczałem do Ciebie, żebyś nie piła tego drinka... – wypalił nagle.

– Tak wiem, ale za późno usłyszałam. – wtrąciłam mu się w słowo.

– Widziałem jak ktoś Ci czegoś dosypuje do kieliszka, dlatego musiałem zabrać Cię szybko z imprezy, zanim to świństwo zaczęłoby działać.

– Co?! – podniosłam głos, choć w głębi duszy podejrzewałam tą wersję, ale sama przed sobą nie chciałam się do takich myśli przyznać. – Dlaczego nie zadzwoniłeś na Policję?

– Sara, co by to dało? – popatrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja otwarłam oczy z niedowierzaniem. – Po pierwsze, nie rozpoznałbym gościa. Po drugie, nie zdążyłaś nawet wyjść o własnych siłach z klubu i straciłaś przytomność. Nikt by Cię nawet nie przesłuchał. Poza tym takie sprawy zamiatają pod dywan. Jeśli nie ma dowodów zbrodni, oznak gwałtu na takiej odurzonej dziewczynie to nic w tym kierunku nie robią. Spisują tylko zeznania i kładą do szafy na stertę podobnych takich spraw.

Zatkało mnie. Trzymałam w rękach wciąż kubek, ale siedziałam bez ruchu jakbym zobaczyła ducha.

– Nie zrozum mnie źle, ale przywiezienie Cię tu wydawało mi się najrozsądniejszym pomysłem. – dodał patrząc na moją nieobecną twarz. – Sara? Rozumiesz co mówię?

– Tak... – odparłam cicho. – Dobrze zrobiłeś...

Uśmiechnął się i rozluźnił nieco napięte prędzej mięśnie.

– Jeśli mogę wiedzieć... – spojrzałam, biorąc do ust łyk kawy. – O co chodziło z Karolem? – zapytałam podejrzewając związek jego osoby z tajemniczym proszkiem w moim drinku.

– To już nasza sprawa. Tylko między nim a mną. Nie będę Cię w nią wtajemniczał.

– Jak chcesz. – rzuciłam niezadowolona. – A jak znalazłam się w Twoim łóżku w samej bieliźnie?

W oczach zatańczyły mu ogniki a kąciki ust uniosły się. Było widać, że ten widok mu się spodobał.

– Hm... No tak... – uśmiechnął się szerzej. – Przyniosłem Cię do mieszkania i położyłem na łóżku. Ściągnąłem Ci szpilki a Ty zaczęłaś się wiercić i łapać za zamek w sukience więc Ci go rozpiąłem. Zsunęłaś ją do pasa i znowu zasnęłaś...

– I... – słuchałam go dalej.

– I ściągnąłem Ci ją do końca. A żeby nie myśleć o tych widokach, które odsłoniłem, po prosty przykryłem Cię pościelą. I to by było na tyle. – Upił kolejny łyk kawy i popatrzył na moje zaczerwienione policzki. –Tak Sara, nic więcej się nie wydarzyło. Serio...

– Ok...Wierzę. – odparłam, choć nie do końca wierzyłam w prawdziwość swoich słów.

Z drugiej strony, gdyby naprawdę mnie wykorzystał, to czułabym to na pewno a za patrzenie na roznegliżowaną kobietę w swoim łóżku nie mogę go winić. No i w końcu to on zabrał mnie z klubu. Kto wie do czego mogłoby dojść, gdyby tego nie zrobił... Wzdrygnęłam się, czując przechodzące mnie ciarki na samą taką myśl. Może już nigdy nie otworzyłabym oczu. Dobrze że Majka go zaprosiła.

–Majka!

Wyrwałam z zamyślenia a Wiktor nie wiedząc o co chodzi zapytał:

– Co Majka?

– Wiktor, ona przecież nie wie gdzie ja jestem. Zorganizowała cały wieczór, zaprosiła najbliższych przyjaciół i tak po prostu bez słowa zniknęłam jej z oczu. Zostawiłam w boksie torebkę a tam był telefon. Nie mam się nawet jak z nią skontaktować! – mówiłam szybko i chaotycznie.

– Uspokój się. Ona wie, że jesteś ze mną.

– Jak to? Jak?! – niedowierzałam.

– Dzwoniła przecież do mnie, żebym przyszedł na imprezę. Mam jeszcze jej numer w połączeniach, więc kiedy wczoraj przywiozłem Cię do mieszkania napisałem jej smsa, żeby się nie martwiła bo jesteś w dobrych rękach i odezwiesz się jutro.

– Och Ty! – oburzyłam się jak małe dziecko. – Daj mi do niej zadzwonić. Będzie się martwić a ja też nie mogę tu siedzieć w nieskończoność.

– W pokoju na stoliku jest mój telefon. Dzwoń skoro musisz. – opuścił wzrok i opadł na oparcie krzesła, a ja nie czekałam na kolejne pozwolenie.

Poszłam od razu do pokoju. Telefon rzeczywiście leżał tam gdzie mówił. Nie grzebałam w aparacie tylko szybko odnalazłam znajomy numer wśród odebranych połączeń i wybrałam go.

– Halo... Wiktor? – usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. – Jak Sara?

– Majka... u mnie w porządku. – odparłam.

– Dzwonisz z telefonu Wiktora?... No tak Kochana, tak się do niego spieszyłaś, że nawet torebki nie zabrałaś. – chichotała w słuchawkę. – Wzięłam ją do domu. Jakby co jest w Twoim pokoju na łóżku. A jak tam moje gołąbeczki? Co robicie? Przespałaś się z nim?

No nie wytrzymałam. Choć postanowiłam przemilczeć na razie całą sytuację związaną z wczorajszym wieczorem, żeby jej nie martwić. To w końcu nie była sprawa na telefon. Ale tekst o przespaniu się z praktycznie nieznajomym facetem to już na dzisiejszy dzień było dla mnie za dużo.

– Słucham? Majka?! Jak możesz?! Za kogo Ty mnie masz? – powiedziałam oburzona.

– Sara, przecież widzę jak na siebie patrzycie. Jest między Wami taka chemia, że aż iskry lecą. Nie udawaj, że tak nie jest...

Poczułam jakby wbijała mi szpilę w plecy, choć bardzo prawdziwą. Wiktor naprawdę mi się podobał, a mój ostatni sen tylko potwierdzał obserwacje mojej przyjaciółki.

– Majka starczy już... Proszę... Możesz mnie stąd odebrać, wszystko Ci wtedy opowiem, dobrze?

– Sara jesteś tego pewna? Masz cały weekend wolny. Stało się może coś? – zapytała zdziwiona.

– Nie, wszystko jest w porządku, ale przyjedź proszę.

– Nie ma sprawy. Prześlij mi adres smsem. Wróciliśmy o piątej nad ranem, więc muszę dobudzić Borysa i przyjedziemy... Jest wpół dwunastej, zanim się ogarnie, coś zje to myślę że tak o drugiej moglibyśmy być po Ciebie. Pasuje?

– Tak, będę czekać przed blokiem, żebyście mnie widzieli. Dzięki.

– Nie ma sprawy Kochana. Do zobaczenia.

– Pa... – zakończyłam rozmowę naciskając czerwoną słuchawkę.

Odłożyłam telefon z miejsca z którego go zabrałam i opadłam bezwładnie na rozłożone jeszcze łóżko. Oparłam łokcie o kolana a twarz skryłam w rozłożonych dłoniach.

Tyle komplikacji w jeden wieczór. – przeszła przeze mnie mimowolna myśl. – Dotychczas wszystko miałam starannie poukładane i zaplanowane a tu wszystko się plącze. – westchnęłam sama do siebie.

– Wszystko w porządku? – usłyszałam z progu. – Coś nie tak?

– Nie... wszystko w porządku... Już się ogarniam. – odpowiedziałam, szybko zabierając ręce z twarzy. – Czy mógłbyś wysłać Majce nazwę ulicy na którą ma podjechać? Będą czekać na mnie pod blokiem o drugiej.

– Jesteś pewna, że nie chcesz zostać?

Zawahałam się, bo tak naprawdę wolałabym spędzić z nim cały sobotni dzień a nawet wieczór i noc, ale... no właśnie to moje „ale" z tyłu mojej głowy nie przestawało krzyczeć.

– Serio. Będzie lepiej, jeśli wrócę do domu.

– Nie mogę powiedzieć, żebym nie był zawiedziony, ale to Twoja decyzja. – westchnął ciężko. – Za blokiem, za rogiem jest ławeczka. Napiszę jej, że tam będziesz czekać, dobrze?

– Tak, dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego szczerze.

– Skoro jeszcze chwilę zostaniesz zrobię nam herbatę i możemy pogadać o jakiś głupotach jeśli poprawi Ci to nastrój.

– Wiesz... Bardzo chętnie... – przytaknęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro