33. Czy pamiętasz?...
Dzień minął spokojnie, choć praca nie należała do najlżejszych. Mimo to cieszył mnie fakt, że chociaż w pewnym stopniu odciążyliśmy staruszków w ich obowiązkach. Maks wykonywał wszystkie cięższe prace, przy których potrzebna była silna, męska ręka. Ja natomiast zajmowałam się lżejszymi sprawami, choć musiałam przyznać, że tego wieczoru byłam padnięta jak mucha. Nie mogło to jednak pokrzyżować niespodzianki, którą miałam zaplanowaną dla chłopaka... Po kolacji, na której pan Alojzy pilnie nam się przypatrywał z lekkim uśmieszkiem, udaliśmy się do naszego tymczasowego pokoju. Całe piętro było tylko do naszej dyspozycji, więc nawet gdybyśmy chodzili po nim nago, nikt by tego faktu nie odnotował. Było już bardzo późno, a Maks wyglądał na strasznie wycieńczonego, więc mój plan, chcąc nie chcąc, uległ znacznym poprawkom. Pozwoliłam, aby wykąpał się w spokoju sam, choć miałam nadzieję na wspólną kąpiel.
-Teraz moja kolej... -wyszczerzyłam się jak wariatka, trzymając w dłoni zawiniątko, na zewnątrz którego było widać tylko beżowy kardigan. Chłopak zmrużył oczy lustrując pilnie moją twarz. Stał naprzeciwko mnie w samych, szarych, dopasowanych bokserkach, które idealnie podkreślały jego męskość. Po ramionach, klatce, aż po sam brzuch spływały pojedyncze krople wody, które niezdarnie spadały z wilgotnych jeszcze włosów. Podniecił mnie ten widok i wprost nie mogłam oderwać od niego oczu. Westchnęłam ledwo słyszalnie, przygryzając mocno dolną wargę. Skarciłam się w ten sposób za moje nieposkromione myśli, które w mojej głowie rozebrały chłopaka i dosiadały jego nabrzmiałej męskości
-Co Ty kombinujesz? -zapytał podejrzliwie. Gdyby mógł oglądać moje myśli, jak film na dużym, białym ekranie w kinie, doskonale by wiedział co chodziło mi w tym momencie po głowie
-Idź do łóżka i przykryj się po samą szyję... -wycedziłam nieco zmieszana -...Rozpraszasz mnie... -opuściłam wzrok, próbując dojść ze sobą do ładu
-No co ty nie powiesz... -zbliżył się do mnie i objął w talii, przyciągając jednocześnie do siebie, tak, że z zaskoczenia moje zawiniątko wylądowało na podłodze, a dłonie odruchowo oparły się o nagi tors chłopaka. Zielone oczy badały mnie uważnie, a ja bałam się, że moja silna wola, znów zostanie złamana, samym jego dotykiem, czy pocałunkiem
-Maks... -spojrzałam na niego najpewniej jak tylko potrafiłam -...Ja mówię poważnie... -mówiłam cicho, bo sama nie wierzyłam w to co bredziłam -...Widzę, że jesteś wykończony, a jeśli się dobrze nie wyśpisz, to jutro będziesz wyglądać jak zombie... -wymamrotałam zrzucając swoje podniecenie na drugi plan
-Wolałbym spędzić tę noc inaczej... -wyszeptał, przygniatając moje pośladki, na co odruchowo jęknęłam. Musiałam wziąć się w garść i powstrzymać swoje seksualne zapędy. Moja głowa krzyczała, bijąc się z myślami
-Będziemy mieć na to jeszcze mnóstwo czasu... -wspięłam się na palce i cmoknęłam go w usta -...A teraz mnie puść. Muszę iść się wykąpać... -powiedziałam ciepło, lecz stanowczo. Odsunął się ode mnie niechętnie, ale nie powstrzymywał mnie, przed wyjściem. Kiedy podniosłam kardigan z podłogi i stanęłam już w progu otwartych drzwi zapytał
-Może chociaż umyć Ci plecy? -zawahałam się, bo jeszcze niedawno sama chciałam wskoczyć mu do wanny
-Jutro... -wyszeptałam łamanym głosem wyobrażając już sobie naszą wspólną kąpiel -...Dziś musisz wypocząć, ale... -spojrzałam na niego z kokieteryjnym uśmieszkiem -...Będę miała małą niespodziankę jak wrócę... -i nie czekając na jakąkolwiek reakcję, wyszłam z pokoju...
Wróciłam po jakiś dziesięciu, może piętnastu minutach. Myślałam, że Maks zdąży w tym czasie odpłynąć w głęboki sen, ale było inaczej. Może słowo "niespodzianka" utrzymywało jego powieki ku górze, czekając z niecierpliwością na to, co uszykowałam. Kiedy weszłam do środka siedział na łóżku, oparty o zagłówek. Za sobą miał miękką poduszkę, aby zimne drewno nie ziębiło go w plecy
-Maks... -zaczęłam powoli, kurczowo owinięta długim, beżowym kardiganem, niczym szlafrokiem, którego nie spakowałam do walizki -...Pamiętasz zakupy w galerii, do których zmusił Cię Karol, kiedy przyjechałam z bestią na warsztat? -zapytałam ostrożnie
-Nie mógł bym zapomnieć... -zaśmiał się na to wspomnienie -...Tempo miałaś zawrotne... -dorzucił badając mnie wzrokiem od stóp do głów, jakby w tym momencie przypomniał sobie o czymś jeszcze -...Poza tym, jak twojemu eks podobała się ta czarna haleczka? -Zmrużył lekko oczy czekając na moją reakcję
-Nigdy jej nie zobaczył... -odparłam niemal triumfalnie -...Ale... -zaczęłam odkrywać niemal nagie ramiona, opuszczając kawałek po kawałku beżowy materiał w dół, aż opadł całkiem na podłogę -...Teraz sam możesz ocenić, czy rzeczywiście mi pasuje. -Powiedziałam zadziornie, przygryzając dolną wargę. Niemal widziałam, przez szary materiał, jak jego męskość próbuje się z niej wyrwać. Dla lepszego efektu, obróciłam się powoli wokół własnej osi, aby mógł zobaczyć mnie całą -I jak? -zapytałam kokieteryjnie -Podoba Ci się?
-Nawet nie wiesz ile razy Cię sobie w niej wyobrażałem... -powiedział łamiącym się głosem. Wstał z łóżka i podszedł do mnie na odległość dosłownie milimetrów. Milczał i patrzył na mnie głośno przełykając ślinę, jakby próbował walczyć sam ze sobą. Westchnął cicho, przygryzając wargę, kiedy koniuszkami palców badał skąpy, koronkowy materiał -...Jesteś diablicą... -wysyczał mi do ucha
-To już ustaliliśmy prędzej... -wyszeptałam mu w odpowiedzi, odpychając zadziornie od siebie, tak że sam, zahaczywszy nogami o łóżko, upadł z impetem na materac. Nie zdążył nawet zareagować, kiedy okrakiem usiadłam na jego biodrach. Był podniecony. Widziałam to i czułam między swoimi udami. Moja kobiecość zaczęła reagować momentalnie, czego nie potrafiłam pohamować. Chciałam poczuć go głęboko w sobie, ale rozum drastycznie karcił mnie za taką wizję. Maks uniósł tułów i przytrzymał mnie w talii ramieniem, abym nie spadła z krawędzi łóżka, na której siedzieliśmy. Jęknęłam lekko, kiedy znów poczułam pod sobą pulsującego kutasa.
-Jesteś niemożliwa... -wyszeptał między delikatnymi westchnięciami, kiedy moje biodra zaczęły wykonywać rytmiczne ruchy, pocierając moją szparkę o jego erekcję. Tylko cienki materiał naszej bielizny powstrzymywał nas, przed pełnią doznania. Wpiłam się palcami w jego wilgotną jeszcze czuprynę i przyciągnęłam jego usta do swoich. Najpierw powoli delektując się ich smakiem, nieznacznie przyspieszając tempo i intensywność pocałunku. Pieściłam jego pełne, miękkie wargi. Smakowałam jego giętki język swoim. Moja kobiecość pulsowała coraz bardziej, stając się coraz bardziej mokra. Zatracałam się, nie mogąc dłużej się kontrolować. Oderwałam swoje usta od jego, łapiąc zachłannie powietrze w płuca. Spojrzałam w jego zmęczone zielone oczy, z których wciąż biło pożądanie
-Wiesz, co pozwoli Ci się dobrze wyspać? -zapytałam kokieteryjnie, niechętnie opuszczając jego biodra. Stanęłam przed łóżkiem, i zaczęłam ponownie całować, nie pozwalając mu nawet odpowiedzieć. Nie przerywając pocałunków, chwyciłam brzeg jego bielizny i zwinnym ruchem, przy jego małej pomocy uniesionych bioder ściągnęłam materiał, który go w tej chwili krępował. Odsunęłam się, aby opuścić bokserki do końca i uklękłam przed nim, badając jego lekko zaskoczoną reakcję
-Nikola, nie... -wyszeptał niemal błagalnie, szybko dorzucając, zanim zdążyłam zareagować na te słowa -...To ja miałem się zająć Tobą, Twoimi potrzebami, a nie na odwrót... -Teraz dopiero zrozumiałam, dlaczego nie pozwolił na to, abym to ja przejawiła chociaż odrobinę inicjatywy. Podobało mi się, kiedy sprawował nade mną całkowitą kontrolę, choć nigdy sobie na to nie pozwoliłam. Teraz jednak, to ja miałam władzę nad nim i nie przyjmowałam sprzeciwu.
-Ćśśś... -uspokoiłam go, zwilżając delikatnie swoje usta. Chwyciłam w dłoń jego sterczące na baczność przyrodzenie i odciągnęłam skórkę. Poruszyłam ostrożnie ręką kilkukrotnie w górę i dół badając reakcję chłopaka. Przymknął oczy delektując się moim ciepłym dotykiem, co od razu wykorzystałam. Zaczęłam delikatnie i powoli smakować ustami najpierw jego główkę, zaznaczając maleńkie kółeczka językiem, spuszczając moje usta w dół po całej, nabrzmiałej męskości, aż po same jądra. Biorąc pod uwagę jego ciche westchnięcia bardzo mu się spodobało. Kontynuowałam powoli, niczego nie przyspieszając. Lizałam i ssałam go delikatnie, wkładając do ust coraz częściej i coraz głębiej. Wplótł swoje palce w moje rozpuszczone loki i spod wpół przymkniętych powiek delektował się widokiem swojego kutasa w moich ustach. Odpływał z każdym moim mocniejszym ruchem dłoni i głębszą penetracją moich ust, jęcząc cicho, co jeszcze bardziej mnie podniecało. Dobrze już wiedział jak smakuję, więc teraz ja chciałam poczuć, jak smakuje on. Lizałam jego główkę zaznaczając językiem coraz szersze kręgi. Poczułam nagle coś przyjemnie słodkiego na jego koniuszku, co jeszcze bardziej mnie rozochociło. Wiedziałam, że już niewiele mu potrzeba. Ssałam go coraz zachłanniej, coraz głębiej sięgając do gardła. Nie przeszkadzało mi to a wręcz podniecało jeszcze bardziej. Moje koronkowe stringi stały się tak mokre, że nie mogły dłużej zatrzymywać soków, które spływały po moich ściankach. Niemal, jakbym sama osiągała orgazm, sprawiając tylko rozkosz chłopakowi ustami. Moje ruchy stawały się coraz bardziej zdecydowane i szybsze, powodując regularne westchnięcia wydobywające się z ust zielonookiego. Kręciło mnie to, tak samo, jak obserwował mnie uważnie, kiedy robiłam mu dobrze. Sama zresztą nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy, która w tak krótkim czasie potrafiła wyrazić niesamowicie wiele emocji. Jego jęki stawały się coraz częstsze i coraz wyraźniejsze. Wiedziałam, że jest już na skraju rozkoszy
-Nikola... -wyszeptał między kolejnymi westchnieniami, starając się złapać powietrze, o którym niemal zapomniał, że jest mu potrzebne do prawidłowego oddychania -...Proszę... Zaczekaj... -mówił urywanymi słowami. Ja jednak, nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Chciałam mu dać pełnię orgazmu tylko i wyłącznie tym sposobem. Chwycił mnie za włosy mocniej, ale na tyle ostrożnie, że nie poczułam najmniejszego bólu, czy szarpnięcia. Nie krępowało też to moich ruchów, które stały się coraz zachłanniejsze. Pocierałam jego męskość w górę i w dół coraz szybciej, mocniej zaciskając na nim swoją dłoń. Ssałam go zachłannie, coraz głębiej wkładając go sobie do ust -Nikola... -usłyszałam ponownie nie zwalniając tempa. Jego wręcz błagalny ton, uświadomił mi, że zaraz eksploduje doprowadzony do ostatecznego orgazmu. Nie pomyliłam się. Już po chwili poczułam ciepłą spermę, zalewającą z impetem moje spragnione gardło. Połknęłam wszystko, zlizując zachłannie resztę słodkiego soku ze sterczącego kutasa. Uniosłam głowę, patrząc z zadowoleniem, na wykończonego, ale szczęśliwego chłopaka, który ostatkiem sił, chwycił mnie delikatnie za kark i ostrożnie, lecz zdecydowanie przysunął do siebie, kradnąc namiętnego całusa z moich ust. Odsunął się po chwili patrząc głęboko w moje lazurowe oczy, jakby się nad czymś mocno zastanawiał. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć ale zawahał się i nie wydobył z siebie ani słowa. To zmieszanie było urocze, więc postanowiłam go wyręczyć
-Chodźmy już spać... -uśmiechnęłam się ciepło -...Jutro czeka nas ciężki dzień...
Położyłam się w zgięciu jego ramienia, którym wtulił mnie mocno w siebie. Napawałam się ciepłem i przyjemnym zapachem jego nagiego ciała. Nie miał siły nawet założyć z powrotem bielizny, dlatego też, już po chwili zapadł w sen, a ja tuż po nim...
Obudził mnie delikatny dreszcz przechodzący całe moje ciało od czubka głowy, po same palce u stóp. Dopiero po chwili poczułam przyjemne ciepło, opuszków palców Maksa, który delikatnie pieścił moje odsłonięte partie ciała. Leżałam na boku, tyłem do niego, a mimo to mogłabym przysiąc, że nawet widziałam ten jego zadziorny uśmieszek, kiedy mnie głaskał. Mruknęłam cicho jak kotka, wyginając jednocześnie plecy w łuk, wypinając odruchowo pośladki na których mimowolnie poczułam jego naprężoną męskość.
-Jak się spało przystojniaku? -wymamrotałam jeszcze na pół przytomna
-Rewelacyjnie -rzucił zadowolony, opuszczając ramiączko mojej koszulki. Muskał delikatnie moją szyję, ramiona i kark, powodując moje niekontrolowane westchnięcia, jednocześnie przygniatając moje pośladki, którym do kompletnej nagości przeszkadzały tylko czarne, koronkowe stringi. Moja kobiecość zaczęła pulsować, wywołując nieznośne skurcze całego mojego ciała. Jego dotyk rozpalał mnie do czerwoności zalewając moje wnętrze falami podniecenia. Ciepła dłoń, wślizgnęła się pod koronkowy materiał, pieszcząc i delikatnie przygniatając moje nagie piersi. Zaczęłam odpływać. Zaczęłam tracić zdrowy rozsądek, który w tej chwili krzyczał, aby nie poddawać się zniewalającym czułościom serwowanym mi z samego rana. Nie posłuchałam go, a właściwie nawet tego nie chciałam. Pragnęłam tylko ciepła i dotyku faceta, który właśnie mnie w siebie wtulał. Zaczęłam cicho pojękiwać, kiedy dłoń mojego kochanka powędrowała poniżej mojego pępka, bezbłędnie odnajdując drogę do mojej spragnionej kobiecości. Drażnił delikatnie mój wzgórek, powolutku wślizgując swoje zwinne palce w moją ociekającą sokami szparkę. Jęknęłam z rozkoszy, mimowolnie zaczynając poruszać biodrami w rytm, który wyznaczał w moim wnętrzu. -Jesteś taka mokra... -wyszeptał mi do ucha, przygryzając zadziornie jego płatek. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej. Wiłam się i wzdychałam pod wpływem jego namiętnego dotyku. Chciałam więcej. Chciałam go całego.
-Maks proszę... -wyszeptałam między kolejnymi westchnięciami -...Weź mnie...Weź mnie teraz... -niemal błagałam. Odwróciłam się lekko, aby spojrzeć w jego ogniste oczy. Było widać, że chcemy teraz tego samego. Był podniecony, tak bardzo jak ja i gotowy rzucić się na mnie w każdej chwili -Proszę... -wyszeptałam ponownie, a po wewnętrznej stronie moich ud zaczęły wyciekać kolejne soki pożądania -...Nie dam rady dłużej...
-Nie powstrzymuj się... -powiedział niemal słyszalnie z zadziornym uśmieszkiem na ustach. Spojrzał mi głęboko w oczy i nie przestając bawić się w mojej szarce pochylił się i złączył nasze usta w delikatnym, czułym pocałunku. Byłam w innym świecie, gdzieś poza własną świadomością. Czułam jego żar namiętności i targające mną fale rozkoszy. Czułam jego ciepły dotyk i czułość jaką mi okazywał. Tłumił moje jęki kolejnymi pocałunkami, a ja oddałam się bez reszty przyjemności którą mi dawał. Moje ciało szalało, a biodra wariowały w coraz szybszym rytmie. Nie dałam rady dłużej się powstrzymywać. Przerwałam pocałunek, niemal wbijając paznokcie w nagie ciało chłopaka. Przyspieszył jeszcze bardziej tarcie, wchodząc swoimi palcami najgłębiej jak się dało. Zaczął całować moją szyję, przygryzając ją lekko. Zalała mnie nagła fala gorąca, jak potężne tsunami. Eksplodowałam niemal krzycząc z tej ekstazy, która zalała całe moje ciało. Wtuliłam się odruchowo w mojego niesamowitego kochanka, który jeszcze przez chwilę poruszał się w moim wnętrzu, stopniowo wyprowadzając mnie ze stanu euforii. Uśmiechnęłam się do zielonookiego znacząco, jakbym chciała powiedzieć, że jestem szczęśliwa, mając go tuż obok, ale przyspieszony oddech jeszcze mi na to nie pozwolił. Milczałam i patrzyłam, kiedy znów pochylił się nade mną i powoli, niespiesznie zaczął mnie całować. Zarzuciłam mu ręce na szyję i po krótkiej chwili uniósł mnie lekko, jednocześnie ściągając moją koronkową haleczkę. Mimo, że siedziałam, moje plecy momentalnie wygięły się w łuk, kiedy jego miękkie wargi zaczęły pieścić mój dekolt, kierując się w stronę nabrzmiałych piersi. Ssał je, podszczypywał i przygryzał delikatnie, co strasznie mnie podniecało, powodując kolejne pulsowanie mojej kobiecości. Miałam wrażenie, że tylko fakt, że przytrzymywał mnie w tali ramieniem, pozwalał utrzymać mi jakąkolwiek równowagę
-Ufasz mi? - wyszeptał nagle, spoglądając mi głęboko w oczy
-Całkowicie -odparłam zadowolona, bez cienia jakichkolwiek wątpliwości.
Położył mnie ostrożnie plecami na miękki materac i zaczął powolnym gestem ściągać moje niesamowicie mokre stringi. Robił to w tak sensualny sposób, że sama ta czynność strasznie mnie nakręciła. Rozchylił moje nogi i z zadowoloną miną zanurkował pomiędzy moje uda, ociekające sokami. Zaczął drażnić moją szparkę językiem. Delikatnie i powoli zaznaczając kółeczka w tym najczulszym miejscu. Wygięłam się w łuk, kiedy kolejna fala rozkoszy zaczęła wypełniać mnie od środka. Jego ruchy zaczęły być coraz bardziej zdecydowane, powodując kolejne dreszcze podniecenia na moim ciele. Wplotłam swoją dłoń w jego bujne, ciemne włosy, dając tym samym do zrozumienia, aby nie przestawał dawać mi tej nieziemskiej przyjemności. Smakował moją kobiecość milimetr po milimetrze, nie spiesząc się ani przez chwilę. Moje biodra zaczęły dotrzymywać rytmu jego pieszczotą mimowolnie wytrącając mnie ze stanu rzeczywistości. Wiłam się, jęczałam, tracąc całkowicie kontrolę nad swoim ciałem. Maks uniósł się nade mną i powolutku, zaczynając od samej główki, wkładał i wyciągał swoją nabrzmiałą męskość w moją spragnioną szparkę. Drażnił się ze mną, co jeszcze bardziej podkręciło moje doznania. Robił to z niezwykłym wyczuciem, sprawiając nam obojgu niesamowitą przyjemność. Nasze biodra falowały w jednym rytmie pożądania. Wchodził we mnie coraz głębiej, coraz mocniej, nie zapominając o pieszczeniu ustami mojego brzucha i nabrzmiałych z podniecenia piersi. Wzdychałam coraz częściej, coraz głośniej nie potrafiąc się powstrzymać. Całował moje spragnione wargi, przygryzał moją szyję, a ja zaczynałam tracić świadomość. Rozkoszowałam się każdym dotykiem, każdym pchnięciem, każdym muśnięciem. Byłam w siódmym niebie. Chwycił mnie nagle w swoje silne ramiona i nie wychodząc ze mnie okręcił się na plecy. Teraz to ja byłam na górze i miałam kontrolę nad nim. Uśmiechnęłam się zadziornie widząc jego zadowoloną twarz. Oparłam dłonie o jego nagi, wyrzeźbiony tors zaznaczając koniuszkami palców każdą wypukłość i wklęsłość jego ciała. Zaczęłam swój taniec bioder, delikatnie i powoli unosząc je ku górze i w dół, co jakiś czas zaznaczając okrężne ruchy. Z wyczuciem zwiększałam tempo mojej jazdy, coraz bardziej się przy tym wyginając. Maks wzdychał coraz częściej, jęcząc cicho, kiedy nadziewałam się na jego sterczącego kutasa po same jądra. Samą mnie wtedy zalewały fale nieposkromionej rozkoszy, co było od razu widoczne w moich ruchach. Chłopak uniósł się siadając na łóżku, chwytając mnie jednym ramieniem w talii. Nie zwalniałam swojego tańca, wręcz zaczęłam przyspieszać tempo. Zielonooki pieścił moje piersi i drażnił sutki, przygryzając je, przez co omal nie eksplodowałam ponownie. Zarzuciłam dłonie na jego szyję nabijając się na jego męskość jak najmocniej się dało. Jęknęłam odruchowo, widząc na twarzy chłopaka grymas niesamowitej rozkoszy, którą doznawał. Chwycił moje pośladki pomagając utrzymać mi coraz zawrotniejsze tempo. Czułam, że długo nie dam rady i to samo widziałam u Maksa. Dźwięk obijających się naszych nagich ciał o siebie doprowadzał mnie do obłędu. Byłam jak w amoku. Jęczeliśmy oboje, co jakiś czas zagłuszając je namiętnymi, urywanymi pocałunkami. Moje ciało wiło się pod wpływem kolejnych fal rozkoszy zalewających moje wnętrze. Unosiłam się i opadałam w zawrotnym tempie pożądania. Byliśmy teraz jak jedno ciało, wspólnie przeżywając nieuchronnie nadchodzący orgazm. Szaleliśmy oboje doprowadzając się do ostateczności. Krzyknęłam w tym samym momencie co on. Zalała mnie nieposkromiona fala ekstazy, niemal rozrywająca moje ciało od środka. Mój kochanek również eksplodował wypełniając mnie po brzegi swoim słodkim nektarem. Nasze serca szalały, a oddechy były wciąż nieregularne. Wtulił mnie głęboko w siebie pozwalając w ten sposób naszym ciałom troszkę ochłonąć. Odchylił się po chwili, nadal będąc głęboko we mnie. Spojrzał badawczo na moją rozpromienioną twarz. Założył pasmo niesfornych loków za ucho i zastanawiając się chwilę powiedział
-Jesteś niesamowita i jedyna w swoim rodzaju... -zarumieniłam się na te słowa, co nigdy prędzej mi się nie zdarzyło -...Chcę Cię mieć już codziennie przy sobie...
Nie czekałam na jakiekolwiek inne słowa. Moje oczy zaszły łzami na samą myśl o szczęściu jakie mnie spotkało w związku z jego pojawieniem się w moim życiu. Przyciągnęłam go do siebie i czule pocałowałam nie mogąc pohamować swoich emocji. Nieznośne łzy spłynęły po moich policzkach a Maks odsunął się poczuwszy jedną z nich na sobie -...Słońce... -wyszeptał czule, ocierając moje łzy -...Ty płaczesz?
-To ze szczęścia... -westchnęłam głęboko próbując się uspokoić -...Wykorzystajmy te kilka dni jak najlepiej się da...Dobrze? -spojrzałam na niego wręcz błagalnie, a on tylko przytaknął ochoczo i znów delikatnie smakował moich ust...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro