Old knowledage {Steve and Bucky}
Stałem , moje oczy były wlepione w postać stojącą naprzeciwko. To był Bucky! To był Barnes! Mój najlepszy przyjaciel ...młodszy pomocnik od broni. Chciałem go uścisnąć , podbiec do niego i mocno go przytulić ...
-Bucky....-odezwałem się cicho , by go nie odstraszyć.
Mężczyzna spojrzał tylko na mnie zimnym wzrokiem ...w jego oczach była chęć mordu...a więc mnie nie pamięta. Z jego ust nie wyszły żadne najmniejsze słowa. Przeszywał mnie nadal swoimi oczami , czułem jakby wbijał mi nóż w serce. Wiedziałem , że najgorsze ..jeszcze przede mną. Zląkłem się na myśl o walce z dawnym przyjacielem.
Rzucił się na mnie , dostałem ..raz....dwa...trzy ciosy z jego metalowego ramienia prosto w moją klatkę piersiową.
-Barnes przestań!-nie chciałem się z nim bić , nie po tym wszystkim.
Bucky nadal milczał.
Przystąpił do ponownego ataku. Jeden cios za drugim ...poczułem krew na wardze...tak bardzo nie chciałem walczyć.
-Barnes opanuj się do cholery!- mój krzyk ...rozprzestrzenił się najprawdopodobniej na połowę okolicy. Upadłem od ciosu który mi zadał. Czekałem na ostateczny cios...mogę walczyć z wrogami ale nie z przyjacielem. Czekałem na ból , który nie nadszedł. James uciekł...nie zabił mnie. Leżałem na ziemi , dopóki Stark się nie zjawił...
Jeszcze cię znajdę James'ie Buchachanie Barnesie...
lemoncheri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro