Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.

Na górze macie gif z naszym Brad'em xd 

- Ja, Brad Cavanaugh, biorę sobie Ciebie, Ryan'ie Green, za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską i że Cię nie opuszczę aż do śmierci. - powiedział  z uśmiechem brunet. 

- Ja, Ryan Green, biorę sobie Ciebie, Brad'zie Cavanaugh za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość i że Cię nie opuszczę aż do śmierci. - powiedział mój przyjaciel, a ja uśmiechnęłam się lekko. 

- Ogłaszam was mężem i mężem, możecie się pocałować. - usłyszałam, a Brad od razu zaatakował usta Ryan'a. Wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować na młodych małżonków. W końcu Brad odsunął się od Ryan'a i złapał jego rękę. Odsunęłam się na bok i najpierw przepuściłam Parę Młodą, a potem razem  bratem Brad'a ruszyliśmy za młodymi. Widziałam Niall'a, który uśmiechał się do nowo upieczonych małżonków, a potem uśmiechnął się w moją stronę. Wyszliśmy na zewnątrz i od razu zaatakowało nas konfetti wystrzelone przez gości. Brad i Ryan zaprosili wszystkich an wesele, więc by nie zwlekać, rozeszliśmy się do aut. Usiadłam na miejscu pasażera w samochodzie Niall'a i ruszyliśmy za Państwem Młodych. 

- Nie było źle, prawda? - spytałam, a blondyn uśmiechnął się. 

- Nie, było dobrze. - powiedział. Bardzo się stresowałam i nawet nie wiem czym. Przecież to był ślub moich przyjaciół, a ja miałam tylko stać za nimi i wspierać mojego przyjaciela, którego znam od dzieciństwa. Ale i tam byłam kłębkiem nerwów. Niall zaparkował pod lokalem, w którym miało odbyć się wesele. Wyszłam z samochodu i zaczekałam aż Niall zamknie auto. Podszedł do mnie i splótł nasze palce razem. Weszliśmy na ogromną salę weselną, gdzie goście zaczęli już składają życzenia Młodej Parze. Stanęłam za Ryan'em i razem z Conrad'em, bratem Brad'a, odbierałam prezenty i kładłam je nie daleko stolików. Dosyć szybko się z tym uwinęli, więc teraz była lej na mnie i Niall'a. Złożyłam im życzenia i dałam prezent, który wiedziała, że chcieliby dostać. Po chwili każdy zajął swoje miejsce i czekali, aż państwo Cavanaugh zatańczą swój pierwszy taniec. Wstaliśmy z miejsc, a z głośników popłynęła wolna piosenka. 

*włączcie piosenkę* 

Brad położył dłonie na talii Ryan'a, a brunet zarzucił ręce na szyję swojego męża. Zaczęli kołysać się w rytm muzyki, co chwilę coś do siebie szepcząc. Ryan cały czas był uśmiechnięty, a ja miałam ochotę płakać. Teraz wszystko się zmieniło. Już nie jest małym chłopczykiem, z którym bawiłam się jako małe dziecko. On stał się mężczyzną, który teraz ma przed sobą swojego męża, w którym kocha się od sześciu lat. Widziałam jak mama Ryan'a ociera łzy, a jej mąż delikatnie ja przytula. Cieszyłam się, że rodzice mojego przyjaciela są tak tolerancyjni w stosunku do swojego syna. Piosenka się skończyła, a wszyscy goście zaczęli klaskać. Usiadłam na swoim miejscu i poczułam dłoń na udzie. Spojrzałam na Niall'a, który uśmiechnął się do mnie i skupił się na rozmowie z moim bratem. Tak, mój brat, Eleanor i moi rodzice również tu byli. Oni traktowali Ryan'a jak swojego syna, a Louis jak swojego brata. Ryan usiadł obok mnie, a ja od razu położyłam głowę na jego ramieniu, a on zaśmiał się i objął mnie ramieniem. 

- Nie wierzę w to. - szepnęłam. 

- Ja też. - powiedział. - Nie mogę uwierzyć, że jestem Cavanaugh. 

- To uwierz, skarbie. - powiedział Brad, a ja lekko podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do mojego przyjaciela. Wyprostowałam się, a Ryan pogładził moje ramie, po czym przeniósł je na swoje kolano. 

Cieszę się, że go mam. 

***

- Mój mały chłopczyk jest już mężczyzną! - pisnęła mama Ryan'a.

- Mamo. - jęknął zażenowany brunet, a ja się zaśmiałam. - Proszę, nie przy ludziach. - dodał.

- Jestem z Ciebie dumna, synu. - powiedział Brian, tata Ryan'a. 

- Wiem, ale proszę powiedz mamie, by nie robiła mi wstydu. - powiedział. 

- Nie robię Ci wstydu, po prostu jestem wzruszona. Jeszcze nie dawno biegałeś z Mercy po ulicach Doncaster, a teraz już nie jesteś Green, a Cavanaugh. - jego mama była na skraju płaczu. 

- Niech Panie nie płacze. - powiedziałam. - Bo ja też zacznę. - dodałam, a kobieta się uśmiechnęła. Zawsze, gdy mama Ryan'a płakała, ja płakałam razem  z nią. Nie wiedziałam dlaczego tak jest. Po prostu gdy zobaczyłam Panię Green płaczącą, ja też płakałam. Kobieta pogładziła mnie po ramieniu i odeszła od nas ze swoim mężem. 

- Dziękuję. - szepnął mój przyjaciel.

- Zrobiłam to dla siebie, nie dla Ciebie. - prychnęłam. 

- Wiem, że to dla mnie. - uszczypnął mnie w policzek. 

- Zabieraj łapy. - syknęłam. 

- Jaka władcza. - zaśmiał się, a ja lekko się uśmiechnęłam. 

***

Ryan i Brad tańczyli na środku sali, a ja rozmawiałam z Niall'em, Louis'em i Eleanor. Siedziałam na kolanach blondyna który gładził moje kolano, a ja bawiłam się jego włosami. Byłam naprawdę szczęśliwa, że on jest tu ze mną, chociaż z tyłu głowy nadal miałam wydarzenia sprzed dwóch tygodni. Nadal nie chciałam do siebie dopuścić faktu, że on będzie miał dziecko ze swoją byłą żoną. Nawet się jeszcze nie narodziło, a ja już miałam wyrzuty sumienia.Przecież jak ono dorośnie oskarży mnie o rozpad ich małżeństwa, a tego bym bardzo nie chciałam. 

A gdybym tak zniknęła? 

XXXX

Jeszcze jeden :) 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro