Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

Weszłam do domu i od razu zatrzasnęłam drzwi. Oparłam się o nie i ciężko oddychałam. Wariuje, ja naprawdę wariuje. Usłyszałam kroki i mój oddech jeszcze bardziej przyspieszył. Nie wiem czego się tak bardzo bałam. 

- Mercy, to Ty?! - usłyszałam głos Niall'a, a po chwili pojawił się w korytarzu. - Mercy co się dzieje? - podszedł do mnie i położył dłonie na moich ramionach.

- Ja wariuje. - powiedziałam i przełknęłam głośno ślinę. - Zapisz mnie do psychiatry. 

- Mercy, po pierwsze uspokój się. Nic Ci tu nie grozi. - powiedział. - Co się stało?

- Spotkałam Jasmine i nie tym razem nie wydawało mi się to. - powiedziałam od razu. - Powiedziała, że dzisiaj cały dzień była w szkole, nawet tędy nie przechodziła. - mówiłam szybko. 

- Mers, uspokój się, proszę. 

- Jak mam się uspokoić, wariuje. - powiedziałam i wyminęłam blondyna Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Skuliłam się na jej końcu i patrzyłam na ścianę. 

- Mercy. - Niall usiadł obok mnie. - Spójrz na mnie. - poprosił, a ja odwróciłam głowę. - Na pewno chcesz pójść do psychiatry? - spytał, a ja kiwnęłam głową. 

- Nie zniosę tego dłużej. - szepnęłam. 

- Chodź tu do mnie. - powiedział i wyciągnął ramiona Przybliżyłam się do niego i wtuliłam. - Przeprasza, za to co powiedziałem. 

- Przestań. - odparłam i zamknęłam oczy. Blondyn westchnął i przyłożył policzek do moich włosów. 

Jest ze mną źle. 

***

Tydzień później miała umówioną wizytę u psychiatry. Nie wiem jak Niall'owi udało się załatwić to tak szybko i to jeszcze u najlepszego lekarza w Anglii. Dzisiaj też zrobił sobie wolne i pojechał ze mną do kliniki. Siedziałam na krześle w poczekalni i rozglądałam się po ludziach, którzy również czekali na swoją kolej. Przebierałam nogami i przygryzałam warg patrzeć na nich ukradkiem. Chłopak mniej więcej w moim wieku, dziewczyna na pewno jeszcze nastolatka oraz kobieta po trzydziestce. Usłyszałam jak drzwi się otwierają, a po chwili wychodzi z nich szesnastoletni chłopak. 

- Mercy, zapraszam. - uśmiechnęła się do mnie. Spojrzałam na Niall'a, a on puścił moją dłoń.

- Będę tutaj na Ciebie czekał, obiecuje. - powiedział. Przytaknęłam głową i wstałam z miejsce. Weszłam do gabinetu, a doktor Morgan zamknęła za mną drzwi. 

- Usiądź. - wskazała ręką na kanapę. Usiadłam na miejscu i zaczęłam bawić się rękami. Pani Morgan usiadła na przeciw mnie na krześle i patrzyła na mnie przez chwilę. - Jak się dziś czujesz? - spytała. 

- Dlaczego Pani o to pyta? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. 

- Nie chcę zaczynać od razu od Twoich problemów, chcę się najpierw z Tobą dogadać. - uśmiechnęła. 

- Czuje się...dobrze. - powiedziałam, a doktor zanotowała coś w karcie pacjenta, którą dzisiaj wyrobiłam. 

- Z kim tutaj przyszłaś? - zadała kolejne pytanie. 

- Z moim chłopakiem. - odpowiedziałam. 

- Jesteś z nim szczęśliwa?

- Bardzo. - uśmiechnęłam się lekko. 

- To on namówił Cię na przyjście tutaj, prawda? 

- Tak. - odpowiedziałam krótko. 

- Dlaczego? - spytała, a ja wiedziałam, że muszę jej wszystko opowiedzieć. - Jeżeli na razie nie chcesz o tym rozmawiać, zrozumiem, możemy porozmawiać o czymś innym.

- Nie, chcę to Pani opowiedzieć. - powiedziałam szybko.

- Dobrze, odetchnij i opowiedz mi wszystko. - uśmiechnęła się. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam na chwile oczy. Po chwili je otworzyłam i spojrzałam na Panią Morgan. Zaczęłam jej wszystko opowiadać, a ona wszystko notowała. 

- Dlatego tu jestem, wariuje. - skończyłam. 

- Nie wariujesz, Mercy. - zapewniła mnie. - Może to być choroba, ale nie czyni Cię od razu wariatką. - powiedziała. - Możesz spać w nocy? 

- Nie, cały czas myślę o Jasmine. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Przez ten tydzień spałam tylko przez dziesięć minut i licząc w to wszystko siedem dni. 

- Wypisze Ci lekki nasenne, będziesz je brała po kolacji i od razu kładła się spać. - powiedziała i podeszła do swojego biurka. Zabrała z nich plik podłużnych kartek i po chwili zaczęła coś na nich pisać. Podała mi kartkę z lekkim uśmiechem. - Widzimy się za tydzień o tej samej porze, dobrze? - spytała, a ja przytaknęła głową. Zgięłam kartkę w pół i schowałam ją do tylnej kieszeni spodni. Pożegnałam się z Panią Morgan i wyszłam z jej gabinetu. Niall od razu wstał z krzesła i podszedł do mnie. Usłyszałam jak Pani Morgan woła kolejną osobę, a ja ruszyłam z Niall'em do wyjścia. 

- Było źle? - spytał. 

- Nie, kiedy jej wszystko opowiedziałam poczułam się lepiej. - powiedziałam. - Mam przyjść tutaj za tydzień o tej samej porze. - dodałam. 

- Za tydzień mam rozprawę. - podrapał się po karku. 

- Nie przejmuj się, poradzę sobie. - zapewniłam go. 

- Na pewno? - spytał i otworzył drzwi. 

- Na pewno. - uśmiechnęłam się lekko do niego. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że na parkingu stoi Jasmine. - Widzisz ją, prawda? - spytałam.

- Widzę. - powiedział, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Zeszliśmy po schodach na chodnik, a ja starałam się unikać wzroku Jasmine. 

- Witajcie. - odezwała się do nas. 

- Cześć. - mruknęłam i podeszłam do auta. Chciałam wsiąść do środka, lecz Niall nie otworzył jeszcze drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam jak rozmawia ze swoją byłą żoną. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niech. 

- Więc przestań to robić. - skończył.

- Co przestać, Niall? Nic nie robię. - broniła się. 

- Możemy już jechać? - spytałam, a on spojrzał na mnie.

- Tak. - odpowiedział i wyminął Jasmine. Otworzył drzwi, a ja wsiadłam do środka. Zapięłam pas i odwróciłam głowę w stronę okna. Zobaczyłam wredny uśmiech Jasmine i szybko odwróciłam głowę. 

Może ja jednak nie wariuje. 

XXXX

Wiecie, że kompletnie zmieniłam koncepcje na to ff? Ale sądzę, że to jest ciekawsze niż smętne życie z bajki. 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro