Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

*Mercy pov*

Tydzień później, po rozprawie razem z Niall'em mieliśmy wrócić do Londynu. Przez cały dzień chodził uśmiechnięta i nic ani nikt nie mógł mi popsuć humoru. Blondyn nadal był na rozprawie, a ja pakowałam swoje rzeczy. Walizka Niall'a również tutaj były, ponieważ wprowadził się do mnie na ostatni tydzień pobytu w Mediolanie. Schowałam ostatnią bluzę i położyłam ręce na biodrach. Porozglądałam się po wnętrzu i uśmiechnęłam się lekko. Spędziłam w tym mieszkaniu nie cały rok i jakoś nie będę za nim tęsknić. 

- Jestem! - usłyszałam i uśmiechnęłam się lekko. Do sypialni wszedł Niall ubrany w garnitur i z uśmiechem na twarzy. 

- Wygrałeś? - spytałam. 

- Tak. - odpowiedział. Podszedł do mnie i cmoknął mnie w usta. - Musimy się sprężać, za dwie godziny mamy samolot. 

- Jestem już spakowana. - powiedziałam. 

- Czyżby? A ta sterta ciuchów w szafie? 

- Cholera. - przeklęłam i podeszłam do szafy, która była otwarta. Za plecami usłyszałam jego śmiech, na co wywróciłam oczami. Szybko wyciągnęłam ciuchy i zaczęłam je składać. Chowałam je do walizek, które jeszcze miały miejsce, a jak nie miały, to zaczęłam chować je do walizki Niall'a. Pół godziny później skończyłam swoją pracę i wyszłam z sypialni. Niall stał w salonie z kubkiem, jak dobrze wiem kawy i patrzył na Mediolan, który rozciągał się przed nim. Nie miał już an sobie garnituru, tylko czarne spodnie i białą koszulkę. - Odliczam godziny do powrotu. - powiedziałam i opadłam na kanapę. Niall odwrócił się w moją stronę z uśmiechem, po czym napił się kawy. 

- Jeszcze półtorej godziny, Mers. - powiedział. Podszedł do kanapy i usiadł na drugim jej końcu. 

- Tęsknie za Londynem. - marudziłam. 

- To trzeba było się stamtąd nie ruszać. - powiedział, a ja zmrużyłam oczy, gdy zobaczyłam jego uśmieszek. 

- Jakie zabawne. - prychnęłam. Niall uśmiechnął się i przybliżył się do mnie. Oparł ręce na podłokietniku i oparciu kanapy i nachylił się nade mną.

- Kocham Cię. - szepnął prosto w moje wargi, po czym pochylił się i musnął moje wargi swoimi

- Ja Ciebie też.

***

Wylądowaliśmy w Londynie o godzinie piętnastej. Na mojej twarzy cały czas widniał uśmiech. Wróciłam do swojego kraju, miasta. Władowaliśmy walizki do samochodu Niall'a i wyjechaliśmy z parkingu lotniska. Ruszyliśmy ulicami Londynu, a ja cały czas rozglądałam się w okół jak małe dziecko, tylko po to by sprawdzić czy nic się nie zmieniło. Nie zmieniło się, wszystko było takie samo i cieszyłam się z tego.

- Niall, pominąłeś zakręt. - zauważyłam.

- Chyba nie sądziłaś, że po tyn wszystkim pozwolę Ci mieszkać u Louis'a. - uśmiechnął się.

- To jest porwanie. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

- Nazywaj to jak chcesz, kochanie. - powiedział, a ja wywróciłam oczami. Po chwili wjechał na posesje, a ja lekko się uśmiechnęłam. Wypakowaliśmy walizki z samochodu i zaczęliśmy je wnosić do domu.

- Panie Horan? - usłyszałam znajomy głos. W korytarzu pojawiła sił starsza kobieta, która przyciągnęła blondyna do uścisku. - Mercy, dziecko, gdzieś Ty się podziewała? - spytała i również mnie przytuliła. - Nawet nie wiesz, co tu się działo, gdy Cię nie było. - powiedziała i odsunęła się ode mnie. - Ciesze się, że już wróciłaś.

- Również się cieszę, Pani Caroline. - uśmiechnęłam się. Kobieta zniknęła w kuchni, a ja zostałam sam na sam z Niall'em. - Co? - spytałam.

- Ze mną się tak nie wita. - mruknął, a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili blondyn od mnie dołączył i gdy się uspokoiliśmy, wróciliśmy do wnoszenia walizek. 

***

Stałem pod domem i czekałam aż ktoś łaskawie otworzy mi drzwi. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zaczęłam tupać nogą. 

- Idę! - krzyknął w końcu. Po chwili drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się Louis. - Mercy? Co tu robisz? 

- Wróciłam, ale ktoś nie chciał mi otworzyć drzwi. - warknęłam. 

- Boże, tak się cieszę! - krzyknął, ignorując moją wypowiedź. Przytulił mnie, a ja wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi. - Gdzie masz walizki? 

- U Niall'a, teraz zostaję tam.

- Co? - odsunął się. - Jak to tam?!

- Louis, mam dwadzieścia dwa lata, nie sądzisz, że nie powinnam siedzieć Ci na głowie? 

- Jesteś moją siostrą, zawsze możesz siedzieć mi na głowie. - uśmiechnął się. - Ale czekaj? Co z Luke'iem? 

- Rozstaliśmy się. - powiedziałam.

- I wróciłaś do Niall'a. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej, a ja przytaknęłam głową. - Jesteś szczęśliwa? 

- Oczywiście, że tak. - powiedziałam. 

- Po pierwsze - dlaczego stoicie na zewnątrz? Po drugie - Mercy, wróciłaś! - usłyszałam. Louis odsunął się i zobaczyłam Eleanor. Brunetka podeszła do mnie i przytuliła mnie. - Cieszę się, że jednak postanowiłaś wrócić. 

- Ja też. - uśmiechnęłam się.

- Wejdziesz? - spytał Louis. 

- Nie, chciałam się tylko przywitać. - powiedziałam. - Wpadnę jutro, obiecuję. Musze się jeszcze rozpakować. 

- Gdzie mieszkasz? - spytała.

- U Niall'a. 

- Wróciliście do siebie? 

- Tak. - uśmiechnęłam się. - Musze już iść. - powiedziałam. Pożegnałam się z bratem oraz ego dziewczyną i wyszłam z posesji. Ruszyłam w kierunku domu Niall'a i rozglądałam się po okolicy. Nic się tu nie zmieniło. Nagle zatrzymałam się w pół kroku zszokowana. Otworzyłam szeroko oczy i wpatrywałam się w osobę, która stała niedaleko mnie.

Jasmine.

XXXX

Nowy rozdział. 

Zapraszam na nowe opowiadanie pt. policeman - mam nadzieje, że wam się spodoba. 

Marcelina x 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro