06.
Rano obudziłam się przed Luke'iem. W nocy w ogóle nie mogłam spać. W głowie miałam cały czas słowa mojego narzeczonego. Wczoraj wieczorem nawet mnie nie przeprosił. Wstałam z łóżka ja najciszej potrafiłam, lecz Luke i tak poruszył się przez sen, ale się nie obudził. Odetchnęłam z ulgą i zabrałam czyste ciuchy, po czym weszłam do łazienki. Ściągnęłam swoją piżamę i weszłam pod prysznic. Wczoraj w ogóle nie miałam na niego siły. Szybko się umyłam, wysuszyłam ręcznikiem i założyłam ciuchy. Włosy wysuszyłam suszarką i rozczesałam. Umyłam zęby, wiedząc, że nie będę jadła śniadania i popsikałam się jeszcze perfumami. Wyszłam z toalety i zajrzałam do sypialni. Luke nadal spał, więc odetchnęłam głęboko. Wzięłam swój telefon i zeszłam na dół. Założyłam buty i wyszłam z domu. Nie chciałam przebywać z blondynem w jednym pomieszczeniu, po tym co mi powiedział. To bolało, cholernie bolało. Ruszyłam w dół ulicy mając spuszczoną głowę i ręce schowane w kieszeniach bluzy. Miałam dzisiaj iść do pracy, ale jakoś nie interesowało mnie to jak wyglądam. Mogłam tam pójść nawet w dresach i nikt nic mi nie zrobi. Po paru minutach dotarłam do parku. Usiadłam na ławce i rozglądałam się w koło. O tej porze nikt prawie tędy nie przechodzi. Jedynie starsze osoby ze swoimi psami lub jakiś chłopak, który zalicza poranny bieg.
- Bu! - krzyknął, a ja wrzasnęłam i stanęłam na równe nogi. - Nadal tak reagujesz. - zaśmiał się. Odwróciłam się i zobaczyłam roześmianego Niall'a.
- Powaliło Cię? - spytałam, a on zaczął się jeszcze bardziej śmiać.
- Przepraszam. - powiedział już spokojnie, ale po chwili znów wybuchł śmiechem.
- Co Ty tu w ogóle robisz? - spytałam.
- Biegam. - odpowiedział, a ja zmierzyłam go wzrokiem. Miał na sobie spodnie do biegania, biały tank top i full cap'a daszkiem do tyłu.
Cholera.
- A Ty? Co tu robisz o siódmej rano? - spytał.
- Musiałam się przejść. - mruknęłam.
- Jadłaś coś? - pytał dalej.
- Dlaczego się tak przejmujesz? - odpowiedziałam pytaniem an pytanie.
- Bo...nie ważne. - machnął ręką. - Zjesz ze mną? - spytał. Przygryzłam wargę, a jego wzrok od razu tam powędrował
- Jasne. - uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Po chwili pojawiliśmy się pod dużym hotele. Przeszliśmy przez ulicą, a ja od razu znalazłam się w ramionach blondyna. Zobaczyłam przejeżdżającego rowerzystę, który by mnie potrącił. Odwróciłam głowę i zobaczyłam niebieskie oczy Niall'a. Nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry i gdyby się pochylił nasze usta złączyłyby się w pocałunku. Zamiast tego wyswobodziłam się z jego ramion i podziękowałam cicho. Weszliśmy do budynku i Niall odebrał klucze od recepcjonistki. Weszliśmy do windy i wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Blondyn znalazł drzwi z odpowiednim numer, po czym je otworzył i wpuścił mnie pierwszą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i musiałam przyznać, że jest tu naprawdę ładnie.
- Pójdę wziąć tylko prysznic i zraz wracam. - powiedział, a ja kiwnęłam głową. Niall zniknął w łazience, a ja usiadłam na kanapie. Usłyszałam dzwonek telefonu, więc wyciągnęłam go z kieszeni i zobaczyłam na ekranie zdjęcie Luke'a. Odrzuciłam połączenie, a po chwili dostałam wiadomość.
Od Kochanie ♥: gdzie ty jesteś?
Do Kochanie ♥: w bezpiecznym miejscu
Od Kochanie ♥: masz wrócić do domu!
Do Kochanie ♥: nie będziesz mi rozkazywał
Zablokowałam urządzenie i schowałam je z powrotem do kieszeni. Mój telefon wydawał z siebie dźwięki, więc wyciszyłam głos i miałam spokój. Po paru minutach Niall wyszedł z łazienki tylko z białym ręcznikiem owiniętym w okół jego bioder.
Kurwa.
Z włosów kapała mu woda, która spływała po jego nagim i umięśnionym torsie, kończąc na białym ręczniku.
- Ubiorę się tylko. - powiedział, a ja przytaknęłam głową.
Wcale nie musisz tego robić.
Blondyn zniknął za drzwiami, a ja dopiero teraz wypuściłam oddech. Dlaczego on tak na mnie działa? Po chwili wrócił ubrany w czarne spodnie, białą koszulkę i jeansową kamizelkę.
Nie wyglądał jak prawnik, nawet takiego nie przypominał. Weszliśmy razem do kuchni i kazał mi usiąść na krześle, a sam zaczął przygotowywać śniadanie. Padło na jajecznice. Uśmiechnęłam się, gdyż na śniadanie, obiad i kolację z moim narzeczonym jedliśmy same wytrawne danie. Nie było tam miejsca na prostotę.
- Proszę. - powiedział i położył przede mną kubek z jagodową herbatą. Uśmiechnęłam się lekko i podziękowałam mu, na co się uśmiechnął. Objęłam dłońmi kubek i dmuchnęłam w parującą herbatę. Po chwili upiłam łyk i dalej przyglądałam się blondynowi.
Dlaczego ja go zostawiłam?
***
Po śniadaniu Niall odwiózł mnie do pracy. Sam musiał jechać do mojego szefa i sądziłam, że się przebierze, lecz on pojechał w tych ciuchach, w które ubrał się po prysznicu. Sama nie byłam lepsza. Czarne rurki, vansy, koszulka i bluza. Nie interesowało mnie to jak wyglądam. Ja tam tylko projektuję, a nie chodzę po wybiegu. Weszliśmy razem do budynku, co nie uszło uwadze najbardziej wścibskiej sekretarce, Alice. Weszliśmy do windy, a ja już wiedziałam, że rozsiała plotki swoim koleżaneczką. Wjechaliśmy na moje piętro i wyszłam z windy, żegnając się z blondynem. Weszłam do mojego biura i przywitałam się z Harry'm. Usiadłam za biurkiem i westchnęłam ciężko. Po chwili drzwi gwałtownie się otworzyły i do środka wszedł rozwścieczony Luke.
- Idziesz za mną. - warknął i złapał mnie za ramię. Siłą wyprowadził mnie z biura i wepchnął do windy.
- O co Ci chodzi?! - krzyknęłam, gdy jechaliśmy na samą górę.
- O co mi chodzi?! Miałaś się z nim nie spotykać!
- Nie zabronisz mi tego! - wrzasnęłam. Winda zatrzymała się i drzwi się otworzyły. Luke siłą ciągnął mnie przez korytarz i zbladłam, gdy na stanowisku nie było Miley. - Zostaw mnie! Luke! - krzyczałam, ale nie ustępował.
- Nie słyszałeś? Zostaw ją. - usłyszałam i zostałam gwałtownie pociągnięta do tyłu. Poczułam znajome perfumy i lekko się uspokoiłam.
- Nie wtrącaj się. - syknął Luke.
- Nie pozwolę byś ją tak traktował. - powiedział i stanął przede mną.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. - prychnął. - Mercy, chodź tu.
- Ona nie jest psem. - warknął Niall.
- Jest moją narzeczoną i ma się mnie słuchać. Mercy, do mnie. - zażądał.
- Nie mów do niej w ten sposób.
- Mercy, powiedziałem coś. - totalnie ignorował już Niall'a.
- Nie. - powiedziałam cicho.
- Co powiedziałaś? - spytał.
- Najpierw się uspokój dopiero porozmawiamy. - powiedziałam.
- Ja jestem spokojny! - krzyknął.
- To nie jest czas i miejsce na takie rozmowy. - powiedziałam i odwróciłam się. Ruszyłam w kierunku windy i czułam, że ktoś za mną idzie. Bałam się, że to Luke, więc przyspieszyłam kroku i weszłam do windy. Odwróciłam się i zobaczyłam niebieskie tęczówki Niall'a.
- Zabiorę Cię do mnie, dopóki on się nie uspokoi, dobrze? - spytał, a ja przytaknęłam głową. Blondyn podszedł do mnie i wtulił mnie w siebie.
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Nie ma za co, Mers. - szepnął i złożył pocałunek na czubku mojej głowy.
Cholera.
XXXX
Witam w nowym rozdziale!
Mina gościa na zdjęciu Niall'a powala xd
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro