Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

06.

Rano obudziłam się przed Luke'iem. W nocy w ogóle nie mogłam spać. W głowie miałam cały czas słowa mojego narzeczonego. Wczoraj wieczorem nawet mnie nie przeprosił. Wstałam z łóżka ja najciszej potrafiłam, lecz Luke i tak poruszył się przez sen, ale się nie obudził. Odetchnęłam z ulgą i zabrałam czyste ciuchy, po czym weszłam do łazienki. Ściągnęłam swoją piżamę i weszłam pod prysznic. Wczoraj w ogóle nie miałam na niego siły. Szybko się umyłam, wysuszyłam ręcznikiem i założyłam ciuchy. Włosy wysuszyłam suszarką i rozczesałam. Umyłam zęby, wiedząc, że nie będę jadła śniadania i popsikałam się jeszcze perfumami. Wyszłam z toalety i zajrzałam do sypialni. Luke nadal spał, więc odetchnęłam głęboko. Wzięłam swój telefon i zeszłam na dół. Założyłam buty i wyszłam z domu. Nie chciałam przebywać z blondynem w jednym pomieszczeniu, po tym co mi powiedział. To bolało, cholernie bolało. Ruszyłam w dół ulicy mając spuszczoną głowę i ręce schowane w kieszeniach bluzy. Miałam dzisiaj iść do pracy, ale jakoś nie interesowało mnie to jak wyglądam. Mogłam tam pójść nawet w dresach i nikt nic mi nie zrobi. Po paru minutach dotarłam do parku. Usiadłam na ławce i rozglądałam się w koło. O tej porze nikt prawie tędy nie przechodzi. Jedynie starsze osoby ze swoimi psami lub jakiś chłopak, który zalicza poranny bieg. 

- Bu! - krzyknął, a ja wrzasnęłam i stanęłam na równe nogi. - Nadal tak reagujesz. - zaśmiał się. Odwróciłam się i zobaczyłam roześmianego Niall'a. 

- Powaliło Cię? - spytałam, a on zaczął się jeszcze bardziej śmiać. 

- Przepraszam. - powiedział już spokojnie, ale po chwili znów wybuchł śmiechem. 

- Co Ty tu w ogóle robisz? - spytałam.

- Biegam. - odpowiedział, a ja zmierzyłam go wzrokiem. Miał na sobie spodnie do biegania, biały tank top i full cap'a daszkiem do tyłu. 

Cholera.

- A Ty? Co tu robisz o siódmej rano? - spytał. 

- Musiałam się przejść. - mruknęłam. 

- Jadłaś coś? - pytał dalej. 

- Dlaczego się tak przejmujesz? - odpowiedziałam pytaniem an pytanie. 

- Bo...nie ważne. - machnął ręką. - Zjesz ze mną? - spytał. Przygryzłam wargę, a jego wzrok od razu tam powędrował 

- Jasne. - uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Po chwili pojawiliśmy się pod dużym hotele. Przeszliśmy przez ulicą, a ja od razu znalazłam się w ramionach blondyna. Zobaczyłam przejeżdżającego rowerzystę, który by mnie potrącił. Odwróciłam głowę i zobaczyłam niebieskie oczy Niall'a. Nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry i gdyby się pochylił nasze usta złączyłyby się w pocałunku. Zamiast tego wyswobodziłam się z jego ramion i podziękowałam cicho. Weszliśmy do budynku i Niall odebrał klucze od recepcjonistki. Weszliśmy do windy i wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Blondyn znalazł drzwi z odpowiednim numer, po czym je otworzył i wpuścił mnie pierwszą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i musiałam przyznać, że jest tu naprawdę ładnie. 

- Pójdę wziąć tylko prysznic i zraz wracam. - powiedział, a ja kiwnęłam głową. Niall zniknął w łazience, a ja usiadłam na kanapie. Usłyszałam dzwonek telefonu, więc wyciągnęłam go z kieszeni i zobaczyłam na ekranie zdjęcie Luke'a. Odrzuciłam połączenie, a po chwili dostałam wiadomość. 

Od Kochanie ♥: gdzie ty jesteś? 

Do Kochanie ♥: w bezpiecznym miejscu

Od Kochanie ♥: masz wrócić do domu! 

Do Kochanie ♥: nie będziesz mi rozkazywał

Zablokowałam urządzenie i schowałam je z powrotem do kieszeni. Mój telefon wydawał z siebie dźwięki, więc wyciszyłam głos i miałam spokój. Po paru minutach Niall wyszedł z łazienki tylko z białym ręcznikiem owiniętym w okół jego bioder.  

Kurwa. 

Z włosów kapała mu woda, która spływała po jego nagim i umięśnionym torsie, kończąc na białym ręczniku. 

- Ubiorę się tylko. - powiedział, a ja przytaknęłam głową. 

Wcale nie musisz tego robić. 

Blondyn zniknął za drzwiami, a ja dopiero teraz wypuściłam oddech. Dlaczego on tak na mnie działa? Po chwili wrócił ubrany w czarne spodnie, białą koszulkę i jeansową kamizelkę. 

Nie wyglądał jak prawnik, nawet takiego nie przypominał. Weszliśmy razem do kuchni i kazał mi usiąść na krześle, a sam zaczął przygotowywać śniadanie. Padło na jajecznice. Uśmiechnęłam się, gdyż na śniadanie, obiad i kolację z moim narzeczonym jedliśmy same wytrawne danie. Nie było tam miejsca na prostotę. 

- Proszę. - powiedział i położył przede mną kubek z jagodową herbatą. Uśmiechnęłam się lekko i podziękowałam mu, na co się uśmiechnął. Objęłam dłońmi kubek i dmuchnęłam w parującą herbatę. Po chwili upiłam łyk i dalej przyglądałam się blondynowi. 

Dlaczego ja go zostawiłam? 

***

Po śniadaniu Niall odwiózł mnie do pracy. Sam musiał jechać do mojego szefa i sądziłam, że się przebierze, lecz on pojechał w tych ciuchach, w które ubrał się po prysznicu. Sama nie byłam lepsza. Czarne rurki, vansy, koszulka i bluza. Nie interesowało mnie to jak wyglądam. Ja tam tylko projektuję, a nie chodzę po wybiegu. Weszliśmy razem do budynku, co nie uszło uwadze najbardziej wścibskiej sekretarce, Alice. Weszliśmy do windy, a ja już wiedziałam, że rozsiała plotki swoim koleżaneczką. Wjechaliśmy na moje piętro i wyszłam z windy, żegnając się z blondynem. Weszłam do mojego biura i przywitałam się z Harry'm. Usiadłam za biurkiem i westchnęłam ciężko. Po chwili drzwi gwałtownie się otworzyły i do środka wszedł rozwścieczony Luke. 

- Idziesz za mną. - warknął i złapał mnie za ramię. Siłą wyprowadził mnie z biura i wepchnął do windy. 

- O co Ci chodzi?! - krzyknęłam, gdy jechaliśmy na samą górę. 

- O co mi chodzi?! Miałaś się z nim nie spotykać! 

- Nie zabronisz mi tego! - wrzasnęłam. Winda zatrzymała się i drzwi się otworzyły. Luke siłą ciągnął mnie przez korytarz i zbladłam, gdy na stanowisku nie było Miley. - Zostaw mnie! Luke! - krzyczałam, ale nie ustępował. 

- Nie słyszałeś? Zostaw ją. - usłyszałam i zostałam gwałtownie pociągnięta do tyłu. Poczułam znajome perfumy i lekko się uspokoiłam.

- Nie wtrącaj się. - syknął Luke.

- Nie pozwolę byś ją tak traktował. - powiedział i stanął przede mną. 

- Nie będziesz mi mówił co mam robić. - prychnął. - Mercy, chodź tu.

- Ona nie jest psem. - warknął Niall. 

- Jest moją narzeczoną i ma się mnie słuchać. Mercy, do mnie. - zażądał. 

- Nie mów do niej w ten sposób. 

- Mercy, powiedziałem coś. - totalnie ignorował już Niall'a. 

- Nie. - powiedziałam cicho. 

- Co powiedziałaś? - spytał. 

- Najpierw się uspokój dopiero porozmawiamy. - powiedziałam.

- Ja jestem spokojny! - krzyknął. 

- To nie jest czas i miejsce na takie rozmowy. - powiedziałam i odwróciłam się. Ruszyłam w kierunku windy i czułam, że ktoś za mną idzie. Bałam się, że to Luke, więc przyspieszyłam kroku i weszłam do windy. Odwróciłam się i zobaczyłam niebieskie tęczówki Niall'a. 

- Zabiorę Cię do mnie, dopóki on się nie uspokoi, dobrze? - spytał, a ja przytaknęłam głową. Blondyn podszedł do mnie i wtulił mnie w siebie. 

- Dziękuję. - szepnęłam. 

- Nie ma za co, Mers. - szepnął i złożył pocałunek na czubku mojej głowy. 

Cholera. 

XXXX

Witam w nowym rozdziale! 

Mina gościa na zdjęciu Niall'a powala xd 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro