Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02.

MAMY 36 MIEJSCE W FANFICTION Z OPOWIADANIEM ''LAWYER''! DZIĘKUJĘ ♥

- Ryan? - spytałam zdziwiona. Chłopak uśmiechnął się i podszedł do mnie. - Co Ty tu robisz? - spytała, gdy mnie przytulił.

- Przyjechałem Cię odwiedzić oraz zaprosić. - powiedział i odsunął się ode mnie.

- Zaprosić na co? - spytałam z uśmiechem. 

- Na ślub. - przygryzł wargę, a ja otworzyłam szeroko buzię. - Brad czeka w Twoi biurze. 

- Brad też tu jest?! - pisnęłam, a mój najlepszy przyjaciel przytaknął głową. Weszliśmy razem do windy, a ja zadawałam mu milion pytań na sekundę. Po chwili byliśmy już na moim piętrze, więc szybko pobiegłam do swojego biura, gdzie zastałam Brad'a siedzącego na moim miejscu. Pisnęłam głośno, a mój drugi przyjaciel się zaśmiał i wstał z miejsca rozkładając ręce. Podbiegłam do niego i przytuliłam go. - Tak się cieszę, że Cię widzę. - powiedziałam. 

- Dzięki. - mruknął Ryan, a ja się zaśmiałam. Odsunęłam się od chłopaka i zajęłam swoje miejsce. Harry gdzieś zniknął, więc mogłam chwilę z nimi pogadać. 

- Chcieliśmy zaprosić Cię na nasz ślub. - uśmiechnął się Brad i splótł swoje pale z palcami Ryan'a, a a jednym z nich był pierścionek. 

- Mamy nadzieje, że zjawisz się sama. - powiedział Ryan, a ja zmroziłam go wzrokiem. Ryan nie lubił Luke'a, Brad tak samo, lecz nie okazywał tego tak jak mój wieloletni przyjaciel.

- Możesz go nie lubić, ale nadal będzie moim chłopakiem. - powiedziałam i odebrałam od nich zaproszenie. 

- I dlatego mam nadzieję, że z nim zerwiesz. - wyszczerzył się.

- Kto z kim zerwie? - do pomieszczenia wszedł Luke. Uśmiechnęłam się w jego stronę, a Ryan wymusił uśmiech. Przywitał się z moimi przyjaciółmi i stanął za moim krzesłem. - Co was tu sprowadza? - spytał. 

- Nasz ślub. - odpowiedział Brad, a Ryan zaczął się irytować. 

- Gratuluję zaręczyn. - powiedział mój chłopak.

- Ta, dzięki. - mruknął brunet. Do biura wrócił Harry, więc przedstawiłam go moim przyjaciołom. Umówiłam się z nimi na wieczór, ponieważ Luke miał dzisiaj spotkanie ze swoim ojcem, więc nie mógł na nim być. Blondyn wyszedł z naszego biura, a ja znów zostałam tylko z wysokim brunetem. 

***

- Na pewno ze mną nie idziesz? - spytałam.

- Mam spotkanie, skarbie. - westchnął. 

- W takim razie idę. - powiedziałam i cmoknęłam Luke'a w usta. - Do zobaczenia później. 

- Przyjechać po Ciebie? 

- Nie, przejdę się. - zapewniłam go. Założyłam swoje buty i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku parku, gdzie miałam spotkać się z moimi przyjaciółmi. Po paru minutach już tam byłam i od razu ich znalazłam, całujących się na ławce. - Serio? Nawet tutaj? - spytałam, a oni odsunęli się od siebie szybko. 

- Musieliśmy zająć sobie jakoś czas. - mruknął Ryan.

- Tak, na pewno. - powiedziałam pod nosem. - To jak? Idziemy do kina? - spytałam, a oni się zgodzili. 

***

Następnego dnia byłam w pracy wcześniej. Szef miał bardzo zły humor, ponieważ jego prawnik zawalił i musiał ściągać kolejnego kompletnie z innego kraju. Chodził cały czas zdenerwowany i wyżywał się na swoich pracownikach, dlatego ja i Harry woleliśmy siedzieć w swoim biurze. Robiliśmy różne projekty, byleby tylko stąd nie wychodzić, chyba, że tylko na chwilę po kawę czy herbatę. Skończyłam ostatni projekt i westchnęłam ciężko, ponieważ musiałam iść do szefa. Musiał je zatwierdzić by je wykorzystać, inaczej moja praca poszłaby na marne.

- Idziesz? - spytałam mojego współpracownika. 

- Wolę iść tam później. - powiedział, a ja wzruszyłam ramionami i wyszłam z naszego biura. Ruszyłam w kierunku wind i zobaczyłam, że jedna jest otwarta, więc od razu do niej weszłam. Nacisnęłam guzik z odpowiednim numerem piętra i po chwili już tam byłam. Wysiadłam z niej i ruszyłam w stronę gabinetu mojego szefa. Zapukałam do drzwi i po pozwoleniu weszłam do środka. Przywitałam się z ojcem mojego chłopaka i pokazałam mu moje projekty. Widziałam, że był zdenerwowany, ale hamował się, by na mnie nie nawrzeszczeć. Zatwierdził projekty i kazał iść do Luke'a. Wyszłam z biura i ruszyłam w stronę biura mojego chłopaka. Weszłam do środka, a on uśmiechnął się. Przywitałam się z pracownikami i położyłam na biurku blondyna moją teczkę. 

- Twój tata nie ma zbyt dobrego humoru. - skrzywiłam się i usiadłam na przeciw blondyna. 

- A Ty miałabyś dobry humor gdyby Twoja żona nie chciała Ci dać rozwodu? - spytał.

- Nie. - mruknęłam. 

- Nie przejmuj się, przejdzie mu. - pocieszył mnie.

- Wiem. - uśmiechnęłam się lekko. - Muszę wracać do pracy. - dodałam. 

- Zrobiłaś już dzisiaj wiele, przyda Ci się odpoczynek. - powiedział.

- To sprawia mi frajdę, Luke. Lubię to, więc będę to robić. - powiedziałam.

- Właśnie wiem. - zaśmiał się. - Nie przemęczaj się, po pracy gdzieś Cię zabieram. - przygryzł kolczyka w wardze. 

- Czyżby randka? - podniosłam brew od góry. 

- Tak. - zaśmiał się. Wstałam z krzesła i pożegnałam się ze wszystkimi. Wyszłam z biura i ruszyłam korytarzem w stronę wind. 

- Mercy, mogę Cię na chwilę prosić? - usłyszałam Miley. 

- Jasne. - uśmiechnęłam się i wróciłam do jej stanowiska. 

- Mogłabyś pomóc ułożyć mi te papiery?  Szef się wkurzył, a ja naprawdę muszę mu to zanieść. - wskazała kolejny plik kartek. 

- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się.

- Dziękuję. - powiedziała z ulgą i ruszyła w stronę szefa, a ja zaczęłam układać papiery. 

- Mówiłem, że Cię znajdę. - usłyszałam i podniosłam głowę, lecz on był za mną. - Zawsze. 

XXXX

Witam w drugim rozdziale :) 

Jak się podoba? 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro