Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

- Cześć malutki - kucnęłaś przy zwierzaku i wpatrywałaś się w niego. Na twoje oko jeż był młody, mógł mieć nie więcej niż dwa lata. Ostrożnie i powoli wyciągnęłaś do niego rękę, chcąc pogłaskać go po kolcach. Zwierzę  zaczęło się do ciebie zbliżać i ocierać główką o twoją dłoń. W odpowiedzi na ten gest, drugą dłonią podrapałaś jego podbródek.  Zaśmiałaś się cicho.

- Lubisz pieszczoty co? - kontynuowałaś drapanie i po chwili pogłaskałaś jego kolce. Musiałaś przyznać, iż kolce jeża były przyjemne w dotyku, w dodatku w ogóle nie kłuły. - Słodki jesteś .Może zabiorę cię do domu ? Oczywiście po kryjomu, żeby nikt nie widział - wzięłaś nowego towarzysza w ręce i wróciłaś na ławkę.  Kochałaś zwierzęta i za każdym razem kiedy na nie spoglądałaś od razu chciałaś je mieć w domu. Był tylko jeden problem. Często przecież wyjeżdżałaś w trasy koncertowe i rzadko bywałaś w swoim domu. Zwierzę czułoby się tam bardzo samotne i smutne. Ale ten jeż był malutki i bez problemu mogłaś go schować , nawet w swojej torebce.

,, Trzeba by go tylko dobrze ukryć, by nikt o nim się nie dowiedział .'' przemknęło ci przez myśl.

Ale co to za problem dla sprytnej  nastolatki ?

Schowałaś jeża do jednej z toreb , tej która zawierała płyty z muzyką Chopina i Vivaldiego. Jako pianistka słuchałaś tych kompozytorów całymi godzinami, wsłuchując się w ich muzykę. To właśnie dzięki nim  czerpałaś każdy pomysł na nowy utwór. Mimo, iż minęło kilkanaście lat , nadal ich uwielbiałaś i podziwiałaś. Każdego dnia ćwiczyłaś by stać się tak samo sławna jak oni i w końcu osiągnęłaś to marzenie. A nie każdemu się to udaje.

Spojrzałaś na zegarek na twojej prawej ręce. Zegarek wskazywał na  godzinę siedemnastą. Miałaś jeszcze dwie godziny i do tego czasu postanowiłaś wrócić do domu by się ogarnąć przed koncertem  .

Zabrałaś  swój  bagaż, po czym ruszyłaś na przystanek autobusowy , by tym razem wrócić do domu zwykłym środkiem transportu. Często tak robiłaś , gdyż uważałaś się za zwykłą nastolatkę, o po prostu niezwykłym talencie, który Bóg podarował tobie bez powodu. Po za tym czasem denerwowały cię spojrzenia innych patrzących na ciebie , jakby chcieli pożreć cię w całości , gdy przejeżdzałaś obok nich limuzyną.

W autobusie przez całą podróż słuchałaś muzyki klasycznej z telefonu i głaskałaś swojego pupilka. Co chwilę patrzyłaś na niego, sprawdzając , czy przypadkiem nie zamierza uciec. Nic z tych rzeczy. Mały jeż  był bardzo grzeczny , cicho popiskiwał i niezamierzał nawet opuścić miejsce swojego pobytu. Ulżyło tobie.

****

- Już jestem ! - zawołałaś wchodząc do środka apartamentu. Zanim jednak postawiłaś kolejny krok, przed tobą pojawił się Marek. Wyglądał na trochę zmartwionego.

- [ imię], ile razy mówiłem , żebyś dzwoniła gdy zamierzasz wracać? Jesteś zbyt cenna dla nas , by wracać tak po prostu publicznym autobusem !

- Przecież żyję i nic mi nie jest, zobacz ! - podniosłaś ręce wraz torbami i odwróciłaś się dookoła.  Minęłaś menadżera i weszłaś na górę po schodach, zanim ten zdążył coś  jeszcze powiedzieć.

- Utrapienie z nim .. - parskęłaś i rzuciłaś siatki na łóżko. Zapomniałaś jednak o zwierzaku i szybko pobiegłaś do niego, aby zobaczyć czy nie zrobiłaś mu żadnej krzywdy. Jeż wylazł ze środka potrząsając głową i wpatrywał się w ciebie, siedząc na łóżku.

- Czas nadać ci jakieś imię, tylko jakie? - spytałaś samą siebie , pogrążając się w myślach. - Rocky, Sam, Black? Nie, nie pasują do ciebie. Już wiem !  - krzyknęłaś trochę zbyt głośno. - Będziesz się nazywać Hyde! Podoba ci się ?

Zwierzątko pokiwało głową radośnie machając łapkami.

- Widzę , że mnie rozumiesz , coś podobnego! - uśmiechnęłaś się do Hyde' a. - Jesteś głodny?

Jeż zaprzeczył .

- Wiesz co nagle sobie przypomniałam, że mam gdzieś klatkę w pokoju. Poczekaj muszę ją znaleźć . Trzeba przecież gdzieś cię schować , gdy ja będę się przebierać !  Nie ruszaj się tylko!

Podeszłaś do hebanowej  ogromnej szafy na poszukiwanie przedmiotu. Kiedyś  w wieku trzech dostałaś tą klatkę, gdy twoi rodzice wrócili z Jamajki z królikiem jamajskim, ale gryzoń szybko zmarł i klatka została od tamtego czasu, zupełnie pusta. Dziś jednak znowu stała się przydatna.

Poszukiwania  wśród ubrań zajęły tobie kilkanaście minut, lecz nareszcie znalazłaś to co szukałaś. Wzięłaś uchwyt  w klatce w prawą dłoń i odwróciłaś się do zwierzaczka.

Zaskoczyło cię jednak to, że  na łóżku nie znajdowało się zwierzę , tylko blondwłosy mężczyzna z trzema czarnymi pasemkami o czerwonych oczach.

- Kim ty jesteś ? - spytałaś zszokowana, upuszczając klatkę na podłogę.


****

Oto i kolejny rozdział , podoba cię ? :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro