Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

- [ imię] ! - drzwi od sali koncertowej otworzyły się, a do środka wparował zdyszany Mahiru. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu [ imię] , mając nadzieję ujrzeć ją jeszcze żywą . Wszędzie gdziekolwiek by się nie patrzyło leżały zwłoki wampirów, w dodatku całe we krwi. Był to makabryczny widok dla chłopaka jak i dla zwykłej osoby o wrażliwej duszy. Mahiru patrzył na nieżyjących z przerażeniem. Nie dostrzegł jednak nikogo znajomego, więc bardzo mu ulżyło. Po chwili się zaniepokoił i zastanowiło go jedno. Jakim cudem Lawless i [ imię] poradzili sobie z taką ilością przeciwników?

Gdy tak obserwował salę, utwór muzyczny dobiegł już końca i nastolatek wraz z kotem usłyszeli głośne klaskanie.

- Brawo ! Brawo! Spóźniłeś się braciszku. Pierwszy utwór dobiegł już końca - przed sceną wśród rozsypujących się ciał stała dobrze znana im osoba. Lawless. Ze szpady Servampa spływały krople krwi, a sam wampir patrzył na nich z domniemanym szaleństwem w oczach.

- Czy wy.. Pokonaliście ich we dwójkę? - zapytał ostrożnie Mahiru, a jego serce biło jak oszalałe.

- Nie, sam ich załatwiłem, ale chyba kilku mi zwiało  - Hyde skoczył na scenę i usiadł na niej.

,, Lawless jest aż tak silny ?  To już przesada. " Mahiru nie wiedział co odpowiedzieć.

- Skończ z tym hałasowaniem, Hyde! - odeszłaś od fortepianu, by skarcić krwiopijcę.

Byłaś zła na niego, że przez niego nie mogłaś skupić się na muzyce.

- Przecież musiałem nauczyć publiczność dobrych manier. Gdzie dziękuję, aniele? - Lawless spojrzał w twoją stronę uśmiechając się jak zwykle drwiąco.

- Zdychaj - skoczyłaś na niego, przygniatając go do podłogi. Miałaś gdzieś to , że mogłaś spowodować jakieś szkody. Najważniejszą teraz rzeczą dla ciebie było nauczenie Hyde' a dobrych manier, a nic tak nie przynosiło idealnych rezultatów jak mała przemoc wobec jeżyka. Może i go kochałaś, lecz uczucia trzeba było odłożyć na bok.

- Trzy, czte- ry ! -  najpierw poczułaś na plecach ostry ból, a następnie wylądowałaś boleśnie na ścianie, o mało nie tracąc przytomności.

,, Niech no tylko przestanie boleć. Oberwie się Hydowi jak nic! " pomyślałaś wypluwając odrobinę krwi. Nie mogąc nic na razie zrobić, postanowiłaś spoglądać na resztę.

- Ups! Chyba troszeczkę przesadziłem aniołku! - zaśmiał się Lawless.

Mahiru oglądając całe to wydarzenie w końcu postanowił działać.

- Przestań! Twoja pani jest człowiekiem i jeśli przesadzisz, to może zginąć!

- Spoko, zluzuj majty. Panowie Servampów są silniejsi od zwykłych śmiertelników, a to oznacza , że również wytrzymalsi. Ale nawet jeśli umrze od takiej błahostki , to już jej problem. Nie będę się tym przejmować - Lawless spoglądał na nich z obojętnością. - Tak przy okazji, czego chcecie? A czekajcie chyba już wiem. Chodzi o Tsubakiego, no nie? Nic a nic mnie on kompletnie nie obchodzi.

- Ale przecież was zaatakował, czemu nie chcesz nam pomóc?

- Jak widzisz jestem cały i zdrowy, więc pokonać go mogę bez waszej pomocy. Wystarczy zmotywować drogiego braciszka. Długo będziesz się bawić w szukanie sojuszników?- Hyde zwrócił się do Kuro.

- Kuro jest silny , ale sam sobie nie pora..

- Nie masz o niczym pojęcia! - przerwał mu Lawless, odrobinę zdenerwowany. - Za kogo ty się uważasz? - zbliżył się do niego, po czym popchnąl go lewą ręką. Zrobił to tak mocno, że Mahiru poleciał w kierunku ściany znajdującej się z tyłu sali, ale niebieskowłosy ocalił chłopaka przed urazami, sam lądując na ścianie.

- Uważasz się za jakiegoś bohatera? Wspaniałego chłopca , który dostał ,, ogromną moc" ? - zaśmiał się ironicznie Lawless.

- Ja tylko robię co..

- Dosyć mam już takich żałosnych osób jak ty!  Czemu, gdzie , kiedy , za pomocą czego i w jaki sposób udało ci się kimś zostać? Ciagle gadasz jakieś nierealne bajeczki z komiksów dla dzieciaków , lecz tak naprawdę nie masz nic! Cały czas pozostajesz nikim - oparł Lawless z odrazą.

Brązowowłosy zamarł z niedowierzania. Cały czas wpatrywał się w Chciwość jak ogłupiały.

- Każę tym aktorom coś podobnego do sceny zabójstwa ojca mojego odegrać przed stryjem* . Pan braciszka nie zna tej historii i nie ma innego wyjscia , tylko mu opowiedzieć! Dawno , dawno temu za górami , za lasami żyło sobie siedmioro wampirzego  rodzeństwa. Wszyscy się dobrze dogadywali..  Nie. Wcale nie żyli szczęśliwie.  Pewnego dnia otrzymali list , a nim rozkaz od C3** . A napisane w nim było : ,, Zabijcie tę osobę."

,, Czyli kogo? " wraz z Mahiru pomyślałaś o tym samym.

- Wampiry się pokłóciły! I postanowiły rostrzygnąć konflikt poprzez głosowanie. Chciwość, Nieumiarkowanie, Gniew byli na nie. ,, Nie powinniśmy go zabijać!"
Pycha, Zazdrość , Nieczystość byli za ,, To my powinniśmy go zabić!" I tu zrobiło się zamieszanie. Było trzech do trzech.

Kuro słuchając monologu Chciwości stawał się coraz bardziej wściekły. Wokół niego Mahiru wyczuwał morderczą i ponurą aurę. Nie poznawał go. Dotychczas spokojny i leniwy wampir lenistwa nagle zmienił się nie do poznania.

- I jak myślicie, co oznajmił najstarszy z rodzeństwa, lenistwo?  - kontynuował Hyde. - Zupełnie ze spokojem odrzekł ..

Kuro nie wytrzymał. Chciał wręcz rozszarpać Lawlessa i momencie szału rzucił się na niego.

Lawless odparł jego atak z łatwością , rozcinając bronią jego policzek.

-  No wiesz co, nie złość się tak. Nie chcesz by twój paniczyk o tym wiedział ? - roześmiał się. - Zda się , żem słyszał głos: ,, Nie zaśniesz więcej!". Makbet sen zabił. Zabił sen niewinny!* Nie zaznasz spokoju nieszczęsny bracie! Wszyscy chcecie o tym zapomnieć, a tego najbardziej nienawidzę! Czy wszystkie morza wielkiego Neptuna krew tę z mej ręki obmyć będą w stanie? - przygotował się do wymierzenia kolejnego ciosu i przebił wyciągniętą dłoń Kuro. - Ach nie! Ta ręka raczej swą purpurą mórz nieskończonych wody poczerwieni zielone prądy w krwiste zmieni fale.***

- Natychmiast przestań Hyde!

Miałaś już dosyć tego przedstawienia. W końcu i tak nasłuchałaś się dziś wystarczająco dużo informacji , o których nie miałaś wcześniej pojęcia. Ból w twoim ciele minął i w szybkim tempie pobiegłaś w stronę walczących wampirów  , zatrzymując się pomiędzy nimi. Spojrzałaś chłodno na swojego wampira.

- Wystarczy cholerny jeżu. Nie pozwolę, byś krzywdził innych na moich oczach.

- Aniele.. - wyszeptał Hyde, patrząc na ciebie zdziwiony. W końcu niechętnie wyjął szpadlę z dłoni  brata i odwrócił się ruszając do wyjścia . Najwidoczniej uznał, że z tobą nie ma żartów.  - Macie szczęście , że mój aniołek przeszkodził mi w mojej zabawie, zwłaszcza ty braciszku. Inaczej byłoby z ciebie mięso mielone. Do zobaczenia w hotelu aniele! - krzyknął na pożegnanie , znikając za drzwiami.

Nic nie odpowiedziałaś Hyde' owi , gdyż byłaś bardziej zajęta stanem zdrowia obu chłopaków.

- Nic wam nie jest? - spytałaś po chwili patrząc na nich troskliwie.

- Nie, dzięki za pomoc - odparł Mahiru uśmiechając się. Nagle zza foteli dostrzegłaś małego chłopca, najpewniej ukrywającego się w trakcie nieprzyjemnych zdarzeń.

Podeszłaś do niego , pochylając się nad nim .

- Proszę, nie zabijaj mnie! - zawołało dziecko, gdy tylko cię zobaczyło i skuliło się przestraszone. Zrobiło się tobie mu żal.

- Spokojnie , nie zamierzamy ci nic zrobić - do was podszedł Mahiru i uśmiechnął się przyjaźnie do chłopca. - Wezmę cię ze sobą , dobrze?

- D- Dobrze - odparł chłopczyk, wstając.  - Jestem Lilac.

- [ imię] . Dobra Mahiru ja wracam do hotelu, odprowadzisz mnie? - zapytałaś, kątem oka patrząc na Kuro. Nie wyglądał zbyt dobrze. Połowa jego twarzy była zakrwawiona, a sam wampir stał przygarbiony , jakby był pogrążony w myślach. Nie zwracał uwagi na otoczenie.

,, Czy to przez Hyde' a Kuro stał się taki nieobecny  ? " rozmyślałaś.

~~~~

- Tak to ja już wychodzę i zaraz będę - rzekł Lawless przez telefon , idąc korytarzem w stronę wyjścia. Zakończył rozmowę i wpatrując się w ekran zaczął pisać smsa.

- Dobry wieczór piąty z rodzeństwa - Chciwość w ekranie telefonu ujrzał mężczyznę w ciemnych okularach. - Jak się podobał dzisiejszy koncert?

- Skąd.. - blondwłosy skierował wzrok w stronę nieznajomego zupełnie zaskoczony. Nie spodziewał się go ujrzeć w tej chwili. Nie był na to przygotowany.

- Nie wystarczy wyszarpać trochę z ciebie popiołow, czyż nie?

~~~~

Trochę dlugi ten rozdział , ale to bardzo dobrze :) Akcja się rozkręca xd Następny już jutro xd

* cytat Hamleta  Szekspira

** C3  to w skrócie neutralna i tajemnicza organizacja, utrzymujaca spokoj miedzy wampirami a ludźmi.

*** cytat z  Makbeta Szekspira




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro