Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Lawless

- Dlaczego muszę iść tam z tobą i tym gostkiem? To wasza randka, a ja nie mam zamiaru patrzeć jak się  przy mnie obciskujecie! - marudziłem, patrząc błagalnie na [ imię]. O nie , nie za nic świecie nie będę im towarzyszyć. Niech mój aniołek o tym zapomni. Ciężkie jest życie Servampa, zwłaszcza z tak ciężką osobą jak moja pani [ imię].  Ale cóż, taką sobie właścicielkę wybrałem i muszę szczerze przyznać, że jest naprawdę interesująco. Może nawet pozwolę jej żyć trochę dłużej niż w przypadku swoich poprzednich Eve? Trochę ciężko będzie mi się z nią rozstać. No cóż, czas pokaże czy jest tego warta, czy nie.

- Czyżbyś zapomniał, że jak się rozdzielimy, to może coś mi się stać? I po za tym to nie jest randka, tylko zwykły spacer po mieście!

- Nazywaj to jak chcesz, ale dla mnie randka to randka - ziewnąłem i położyłem się na swoim łóżku. - I nie, nie zapomniałem o tym co ci powiedziałem kiedyś. Wyluzuj. Kilka godzin beze mnie nie zrobi ci różnicy. - Zamknąłem powieki , chcąc trochę się zdrzemnąć. Musiałem być przecież wyspany przed swoją pracą dorywczą, którą zacząłem ją dopiero wczoraj. Miałem pracować tam jako aktor i dziś odbywało się przedstawienie, w którym dano mi rolę głównego bohatera Makbeta.
Sen jednak nie nadszedł, gdyż [ imię] zaczęła ciągnąć mnie za nogi, zwalając mnie przy tym z łóżka. Przeklęta kobieta i jej charakter.

- Idziemy -  powiedział demoni aniołek, na co odpowiedziałem mruknięciem.

Coś czuję, że naprawdę raczej dziewczyna długo pożyje.

~~~~

- Panowie, mam dla was dobrą wiadomość! - przez okno do środka domu, a właściwie hotelu z gorącymi źródłami wleciał nietoperz z monoklem na lewym oku.
Nietoperz ten zmienił się nagle w małego człowieczka w dziwnym stroju, bowiem strój przypominał kostium wampira  z hallowen: czarna peleryna z czerwonym podszyciem, cylinder ,  czarny garnitur i jeszcze monocykl wraz drewnianą laską. Ta osoba była wampirem, lecz nikt nie wiedział , dlaczego tak się specyficznie ubierała.

- Gdzieś ty był, Hugh? - spytał Tetsu, wysoki blondwłosy chłopak w jasnej rozpiętej koszuli. Nie był on jednak sam w pokoju , gdyż znajdowali się tam jeszcze inni.

- Zbierałem informacje od moich poddanych. Co ważniejsze, w mieście pojawił się kolejny Servamp.

-  Servamp? Gdzie on jest? - osoba o imieniu Mahiru wstała z poduszki leżącej blisko sporego stolika. Brązowe oczy nastolatka wpatrywały się w Hugha wyczekująco.

- Jedna z moich subklas doniosła, że Servamp chciwości jest dość niedaleko. Z tego co widział jest również z nim jakaś dziewczyna, prawdopodobnie jego Eve. Biedactwo nie przeżyje zbyt długo. Nie zostało jej zbyt wiele życia.

- O czym ty mówisz? Jak to nie przeżyje ? - zdziwił się Mahiru.

- Lawless zabija swego pana, gdy tylko mu się znudzi. Jest jedynym Servampem , który działa w ten sposób. To smutne, ale on już od dawna nie jest sobą.

- Niemożliwe - wyszeptał Misono, pan Snow Lily , wampira pożądania. - Przecież to nienormalne!

- Może i tak , ale co na to poradzimy? - zapytał Lily.

- Z chciwością lepiej nie mieć nic wspólnego , ale skoro potrzebujemy każdej pomocy to nie mamy wyboru - Hugh popatrzył na wszystkich. - Trzeba się z tym pogodzić , prawda Sleepy Ash?

- Upierdliwe to wszystko - mruknął z niechęcią niebieskowłosy mężczyzna, jedząc swoje ulubione chipsy.

- Ktoś musi z nas pójść do niego i poprosić o pomoc, kto się zgłasza? - Misono spojrzał na Tetsu i Mahiru.

- Ja pójdę! - krzyknął Mahiru. - Może nie umiem jeszcze dobrze walczyć , ale z pewnością sobie poradzę , nie Kuro ?

- Mnie w to nie mieszaj - Kuro otworzył kolejną paczkę jedzenia , tym razem z pocky. - Teraz czas na moją wieczorną drzemkę. 

- Wyśpisz się jak wrócimy, choć ! - Mahiru pociągnął za sobą Kuro, a ten zmienił się w czarnego kotka.

- Tylko uważaj na siebie i nie rób niczego pochopnego ! W razie kłopotów zadzwoń do nas, a my z Lily i Tetsu natychmiast przyjdziemy.

- Wiem , wiem ! Będę ostrożny!

- Eh .. Nic mi się nie chce - wyjęczał zwierzak, wskakując na plecy chłopaka.

~~~~

- Mówisz , że mieszkasz  na wsi? Ale masz super , też tak chcę ! - zawołałaś. Zwiedziliście prawie całe Tokio i właśnie spacerowaliście po wielkim parku. Za wami z posępną miną wędrował Hyde.

- Właściwie, to nie jest źle tam mieszkać. Masz tam ciszę i spokój, co jest idealne dla muzyka. A ty gdzie mieszkasz?

- Od urodzenia w Warszawie, wielkim mieście , gdzie co chwilę coś budują. Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę.

- Jakbym tam mieszkał, to też pewnie chciałbym stamtąd uciec . Przepraszam, mój menadżer dzwoni - odebrał telefon i po chwili rozłączył się z wurzoną miną. - Muszę lecieć do hotelu, zaraz mam rozmowę z dziennikarzami. Wybacz, że nagle cię zostawiam. Spotkamy się kiedy indziej?

-  Rozumiem cię doskonale. Leć, umówimy się w innym terminie!

- To na razie - Licht pocałował cię w policzek i pobiegł przed siebie. Podniosłaś dłoń do miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą czułaś wargi chłopaka i uśmiechnęłaś się.

- Co jest, twój Romeo już sobie poszedł? A może go przestraszyłaś swoim zachowaniem? Bo charakter to ty masz całkiem nieznośny , aniele - twoja pięść wylądowała na nosie Hyde' a o mało go nie łamiąc. Stróżka krwi spłynęła na usta wampira, a ten zamiast je wytrzeć ręką, oblizał je ze smakiem. Pozostałą krew wytarł dłonią z twarzy i zlizał ją z niej.

- A nie mówiłem? Pogódź się z tym , że ja zawsze mam rację, aniołku.

~~~~
To jest takie prawdziwe xDDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro