Rozdział 5
Kocica stanęła przed legowiskiem przywódcy które mieściło się u korzeni wielkiego starego drzewa wiśni o soczysto różowych płatkach.
-Sokola Gwiazdo!-zawołała kocica -mamy ważna sprawę do omówienia.
Kocur wyszedł dumnie ze swojego legowiska
-Co się stało Wydrza Nadziejo-przerwał-co to za kociaki w naszym obozie.-zapytał spokojnym głosem.
-Nasz patrol znalazł je przy granicy z terenami niczyimi .Ich matka poległa w walce z lisem.
Kocur rozmawiał jeszcze chwile z zastępczynią.
-Dziękuje ci Wydrza Nadziejo teraz zostaw nas na razie samych. A wy maluchy chodźcie do środka.
Kocica schyliła głowę na znak szacunku i powoli oddaliła się w swoją stronę.
Kociaki weszły niepewnie do środka i usiadły niedaleko wejścia do legowiska. Zaraz po nich wszedł przywódca i usiadł na przeciwko nich.
-wiem już wszystko od Wydrzej Nadzieji ale dalej nie wiem po co szliście w tą stronę wyjaśnijcie -rzekł pewnym i zimnym głosem.
-Mama stwierdziła ze mamy iść do klanu wiśniowego drzewa ze względu na to ze podobno pochodziła ztąd nasza krewna. -zaczęła Lawenda
-wasza krewna powiadasz. Jak się nazywała.
-Nie pamietam -rzekła malutka.
-Chyba Biała Zamieć -stwierdził po chwili Sztorm.
-Biała Zamieć ! -zaczął kocur-ona była najlepsza wojowniczka tak przynajmniej mówił poprzedni przywódca.
To były straszne czasy zbliżała się wojna wszystkie kociaki ,karmicielki i starszyzna musieli uciekać .Ona była w tedy w ciąży pamietam jak dziś choć sam ledwo zostałem uczniem ,może dwa dni wcześniej . Zaś uczniowie i wojownicy zostali aby walczyć oraz medycy musieli być gotowi na ewentualne rany. Reszta członków klanu musiał uciekać. Stwierdziliśmy wspólnie ze najlepiej aby udali się do domostw dwunożnych.-przerwał
-Co było dalej wygraliście ??-zapytał sztorm z błyskiem w oczach.
-Tak wygraliśmy ale koty które wtedy nas opuściły już nie wróciły nie wiedzieli ze już po bitwie i ze wygraliśmy ,nie mieli prawa wiedzieć ,nie mieli jak -w oczach przywódcy dało się dostrzec malutka łezkę i współczucie.
-To co teraz z nami będzie -zapytał Lawenda kuląc się dalej przy bracie.
-Zostaniecie tutaj z nami w obozie w klanie. Chodźcie odrazu ogłosimy ro klanowi -jego głos był teraz dużo bardziej wesoły jego oczy również były zadowolenie po łezce został tylko mokra plamka na futrze.
Wyszli wspólnie z legowiska. Dał im przywódca znak ogonem aby usiedli przed wejściem sam zaś wskoczył wysoko na drzewo po wielkich hubach (dla niewiedzący jest to taki grzyb co wygląd trochę jak UFO wbite w korę ).
-Niech wyszyty członkowie klanu zbiorą się na zebranie przy Wielkiej Wiśni.-zabrzmiał po całym obozie głos przywódcy.
Zaczekał aż koty usiądą i się uciszą
-Dziś nasz patrol znalazł te małe i bezbronne kociaki i ich poległą w walce za ich życie matkę. Nie maja dokąd pójść a wiec postanowiłem ze zostaną z nami w klanie i staną się naszymi pobratymcami. Są jeszcze za mali aby zostać uczniami a wiec trafią narazie do żłobka i zaopiekuje się nimi Lisia Jagoda. Lisia Jagodo straciła już pozostałe kociaki oprócz Skowronki a twego mleka wystarczy dla jeszcze dwóch kociaków. -w tym momencie na ucho Sztorma spadła ostatnia wiśnia z drzewa przywódca spojrzał na to i oznajmił - kociaki, w naszym klanie imiona są nadawane na znak sytuacji w której uczestniczy dany kot. Sztormie dziś na twoje ucho spadła ostatni wiśnia z naszego cennego drzewa. A wiec na mocy nadanego mi prawa przez Klan Gwiazdy nadaje ci imię które będzie nawiązywało do dzisiejszej sytuacji. Od tej pory będziesz zwany Wisienką.
-kociak przerwał mu -Wiśnia-powiedział
-zwany Wiśnią i aż do dnia nadania ci imienia ucznia będziesz posługiwał się tym imieniem. Lawendo twego imienia zmieniać nie będę ze względu na to ze pasuje do twego koloru oczu i ty również jak twój brat będziesz się posługiwała tym imieniem aż do dnia nadania ci imienia uczennicy-dokończył przywódca
Klan zaczął składować imiona kociaków-
Lawenda,Wiśnia,Lawenda,Wiśnia,Lawenda,Wiśnia,Lawenda,Wiśnia.
-Ogłaszam wszystkim tu zebranym ,że nadszedł czas na zakończenie spotkania.
Zeskoczył zgrabnie z drzewa i wylądował tuż przy kociakach ruchem ogona dał im znć aby podążyły za nim.
Skierował się w stronę pięknej rudej kotki ty była Lisia Jagoda a obok niej siedziała jej mała córeczka była to Skowronka.
Kociaki nie słyszały rozmowy lidera i karmicielki.
Sokoła Gwiazda odszedł aby podzielić się posiłkiem ze swoją zastępczynią.
Lisia Jagoda zabrała kociaki do żłobka.
——————————————————————————
Witam witam mam di was prośbę aby każdy dał tutaj ooooo—————————————————>
Komentarz czy ogólnie wam się podoba i co chcieli byście abym zmieniła możecie również zadawać przeróżne pytania chętnie odpowiem.
Miłego dnia ,wieczoru, nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro