Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21. Laura

Minął tydzień od balu, na którym zostałam królową. Korona leży sobie spokojnie na szafce nocnej i wciąż przypomina mi tamten dzień. Gdy tylko na nią spojrzę, uśmiecham się sama do siebie. Ale uświadamia mnie to też, że niedługo będę nosić taką na co dzień. Królowa balu, a królowa w prawdziwym, codziennym życiu, to dwie zupełnie różne rzeczy.

Kilka dni temu wróciłam do domu ze szpitala, choć wciąż muszę na siebie uważać. Rana pomału się goi, ale i tak momentami boli, gdy za dużo chodzę, czy robię coś wymagającego więcej wysiłku. Lekarze ściągnęli szwy, lecz opatrunek muszę zakładać codziennie. Z początku było to dla mnie uciążliwe i pomagał mi Olivier. Teraz robię to sama i bez większych problemów.

Od jakiegoś też czasu obserwuję bardziej Eileen, która zachowuje się dość dziwnie. Okey, rozumiem, nie jesteśmy normalni - w pewnym sensie - ale ona po tym balu stała się nieco inna. Bardziej "dzika". Zaczęła nas unikać, całą naszą trójkę. Niby siada z nami przy jednym stole na stołówce, ale prędko się ulatnia. Kiedy ktokolwiek z nas próbuje z nią dłużej pogadać, wymyśla jakaś tanią wymówkę i odchodzi natychmiast. A nigdy tak nie robiła.

Wycierałam ręce w ręcznik, gdy ktoś zaczął pukać do moich drzwi. Spojrzałam na siebie przelotnie w lustrze i wyszłam z łazienki, kierując się w odpowiednią stronę.  Nikogo nie zapraszał, nikt nie mówił, że przyjdzie w odwiedziny. Dlatego nieco się zdziwiłam.

- Już idę! Przecież się nie pali! - zawołałam, gdy pukanie rozległo się ponownie. Wywróciłam oczami, przekręcając zamek w drzwiach. Nacisnęłam na klamkę, kompletnie nie spodziewając się osoby, która znajdowała się po drugiej stronie.b

- Hej, Laura. Mogę wejść?

- Cedrik. - powiedziałam do siebie. Czułam się, jak sparaliżowana. On nigdy do mnie nie przychodził po zerwaniu. W Avalonie często był gościem w zamku. - Jasne, wchodź. - dodałam, oprzytomniawszy. Otworzyłam szerzej drzwi, robiąc dla chłopaka miejsce. Wszedł od razu do środka, patrząc na mnie. Pokazałam mu dłonią, żeby wszedł w głąb mieszkania, co też posłusznie zrivil. - Co Cię do mnie sprowadza? Raczej rzadko do mnie wpadasz, jeśli wogóle.

Przeszliśmy do salonu. Cedrik usiadł na jednym z foteli, natomiast ja oparłam się o szafkę, akurat twarzą do niego. Założyłam ręce na piersi, spoglądając na niego. Tak naprawdę nie wiedziałam, po co przyszedł.

- Chciałem z tobą porozmawiać. O Eileen. - powiedział, patrząc na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami. Cały czas bawił się swoimi palcami.

- To chyba niewiele mogę ci powiedzieć. Sama nie wiem, co się z nią dzieje. - odparłam, wzruszając ramionami. Dobrze chociaż, że nie tylko ja dostrzegłam dziwne zachowanie Leen. 

- Ostatnio jest jakaś dziwna. Jak nie ona. Zmieniła się.

- Też to zauważyłam. - przytaknęłam, siadając na kanapie. Przeczesałam włosy ręką, wzdychając cicho. - Nie wiem, dlaczego taka jest. To nie mogą być te dni, za długo już minęło czasu.

Cedrik spuścił głowę w dół, obserwując swoje palce. Milczał, tak samo, jak ja. Chciałam już wejść i pójść zrobić sobie coś do jedzenia, gdyż byłam już głodna, ale przeszkodził mi w tym głos chłopaka. Usiadłam z powrotem na miejscu i zaczęłam słuchać.

- Wszystko zaczęło się po tym balu. Choć wcześniej też zauważyłem, że coś było nie tak. - powiedział, unosząc na mnie swój wzrok. Widziałam jego oczach pewną obawę przed czymś. - A jeśli ona... - zaczął, a do mnie dotarło w końcu, co miał na myśli. Wycofałam się nieco w siedzeniu, nie wierząc, że rzeczywiście to zrobili.

- Nie mów mi, że...

- To było tylko raz. Jeden jedyny raz.

Coś we mnie pękło. W oczach Cedrika zebrały się łzy, podobnie w moich. Próbował mnie dotknąć, ale prędko się wycofałam, wstając na równe nogi. Kręciłam głową sama do siebie, chcąc odgonić od siebie myśli. Zabolało.

Natychmiast skierowałam się do łazienki, by tam zapomnieć o tym, czego się dowiedziałam.

- Gdzie idziesz?

Nie odpowiedziałam. Prędko weszłam do pomieszczenia i oparłam się rękoma o umywalkę. Przymknęłam oczy, wiedząc, że zaraz mogę się rozpłakać. Nie byliśmy z Cedrikiem już od dawna, ale wciąż bolało, gdy widziałam go z innymi, szczególnie z Eileen. Szczególnie, gdy dowiedziałam się teraz pewnych naprawdę ciekawych i niepotrzebnych mi do życia rzeczy.

Podniosłam wzrok, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Zaczerwienione oczy i smutek wypisany na twarzy, to zobaczyłam.

On się z nią przespał. - powiedziałam do siebie w myślach, czując nieprzyjemny uścisk na sercu. - Przecież mogłam się tego spodziewać.

Opłukałam twarz wodą, by nie było widać, że płakałam. Docierało to do mnie, aż za bardzo i nie było to miłe. Pokręciłam głową ponownie i usiadłam na skraju wanny, łapiąc się ręką za czoło.

Nie usłyszałam nawet, kiedy Ced wszedł do łazienki i stanął we framudze drzwi, przyglądając mi się.

- Wszystko w porządku?

- Tak. - odparłam prędko. Nie uniosłam jednak głowy do góry, by na niego spojrzeć. Jakoś nie potrafiłam na niego patrzeć po tym wyznaniu. - Zapomnij, że coś tu zaszło. - dodałam, wstając na równe nogi. Natychmiast wyszłam z łazienki, kierując się do salonu. Cedrik ruszył za mną.

- Przepraszam, Laura.

Stanęłam gwałtownie, odwracając się do chłopaka. Musiałam raz, a dobrze, załatwić całą tą sytuację. Nie mogłam już dłużej zwlekać. Trzeba było w końcu sobie uświadomić, że to, co było kiedyś między nami, to już tylko przeszłość.

- Nie jesteśmy ze sobą już sporo. Nie musisz mnie przepraszać za takie rzeczy, Cedrik. - oznajmiłam stanowczo. Nie odezwał się, ale pokiwał głową, nie odrywając ode mnie swoich niebieskich oczu. - Najlepiej zapomnijmy, że o tym wspomniałeś.

Usiedliśmy na swoich wcześniejszych miejscach, nie odzywając się nawet. Atmosfera była tak napięta, że można było powiesić siekierę w powietrzu. Czułam się strasznie dziwnie, siedząc z nim sam na sam. Nie potrafiłam go wyprosić, ale nie potrafiłam też z nim rozmawiać.

- Jak się w ogóle czujesz?

Uniosłam głowę, kompletnie nie spodziewając się takiego pytania. Zmiana tematu, chyba najodpowiedniejsza z opcji, których i tak nie mieliśmy.

- Psychicznie, czy fizycznie?

Cedrik jedynie cicho się zaśmiał. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się delikatny, ledwo widoczny uśmiech.

- Oba.

- Psychicznie czuję się źle. Fizycznie już jest lepiej. - odparłam zgodnie z prawdą, zakładając nogę na nogę. Moje ciało regenerowało się po ataku Caroline. Psychicznie nie było dobrze, od kiedy zginęła Sonia. - A czemu pytasz? - spytałam z ciekawości.

- Może tego po mnie nie widać, ale wciąż jesteś dla mnie ważna.

Spuściłam wzrok niemal od razu po wypowiedzeniu tych słów. Uśmiechnęłam się pod nosem, te słowa znaczyły dla mnie naprawdę dużo. Byłam dla niego ważna, nawet po tak długim czasie.

- Nie wiedziałam.

Czułam się niezręcznie, ale też było mi miło.

Cisza znów zapanowała między nami. Jakoś nie potrafiłam rozmawiać z Cedrikiem tak, jak kiedyś. Kiedy byliśmy jeszcze ze sobą, mogliśmy rozmawiać godzinami, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Teraz, będąc sam na sam, nie potrafiliśmy prowadzić rozmowy dłużej, niż pięć minut.

- Ja już chyba sobie pójdę. Nie będę ci siedzieć na głowie. - powiedział nagle Cedrik, podnosząc się z fotela. Wskazał kciukiem na drzwi wyjściowe, ale nie ruszył od razu w tamtym kierunku.

- Ja cię nie wyganiam. Możesz zostać, jeśli chcesz. - oznajmiłam, wbrew samej sobie. Nie wyganiałam go, mógł zostać, jeśli chciał. Co prawda, nie wiedziałam, co byśmy robili, ale zawsze coś by się wymyśliło.

- Wpadnę na dłużej może kiedy indziej. - stwierdził niezręcznie, idąc do drzwi. Poszłam tam razem z nim, dobrze mnie wychowano, byłam kulturalna i odprowadzałam swoich gości. - Do zobaczenia, Laura. - dodał, otwierając drzwi i odwracając się do mnie.

- Do zobaczenia, Ced. - odparłam, zakładając kosmyk włosów za ucho. Oparłam się ręką o framugę drzwi, patrząc na niego.

- Trzymaj się.

- Ty też.

Zanim odszedł, podszedł do mnie, złapał moją twarz w swoje dłonie i złączył nasze usta, prawdopodobnie, w ostatnim pocałunku. Stałam tam sparaliżowana, a mój mózg nie przyswajał do siebie świadomości, co się właśnie wydarzyło.

Cedrik w końcu odsunął się ode mnie, po czym odszedł, zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro