2 - Dwa golasy
Jimin pov.
-Wiedziałem kurwa, że coś się święci. – Wyższy odezwał się po chwili, gdy już policjant stracił nas z pola widzenia.
-Odwieź mnie do domu. – Powiedziałem, przeczesując swoje ciemne kosmyki palcami.
-Jedziemy przecież do domu. – Odpowiedział, uśmiechając się cwanie.
Coś czuję, że poszło zbyt łatwo.
Po kilkunastu minutach podjechaliśmy pod jakiś wypasiony apartamentowiec. Jungkook zaparkował przed samym wejściem nie zważając na zakaz... Parkowania.
-Chodź. – Powiedział, otwierając mi drzwi, bo sam z powodu lekkiego szoku tego nie zrobiłem.
-Miałeś odwieźć mnie do domu. – Powiedziałem, wychodząc z samochodu.
-Przecież idziemy do domu. Poza tym w swoim mieszkaniu nie jesteś bezpieczny. Co jak przyjdą do ciebie gliny? Lepiej odczekać, by mieć pewność.
-A u dziedzica największej szajki narkotykowej będę bezpieczny? – Zapytałem sarkastycznie.
-Tak się składa, że owszem, będziesz. – Powiedział nadal tym swoim radosnym tonem.
Nie chciało mi się z nim dyskutować. Gdyby się nie odzywał byłby idealny, no ale niestety, jak to mówią nie można mieć wszystkiego. Chociaż muszę przyznać, że jego swoboda i pewność siebie w tym zawodzie jest naprawdę imponująca.
Podreptałem za wyższym chłopakiem, który szklane drzwi apartamentowca również mi przytrzymał. Zamiast wybrać windę Jungkook przeszedł przez jakiś korytarz i wprowadził nas na klatkę schodową, na której końcu była kolejna winda?
Nie rozumiem.
-A nie mogliśmy wjechać tą w holu? – Zapytałem, patrząc, jak numerki na wyświetlaczu rosną wraz z wysokością.
-To jest moja prywatna winda. – Zasrany bogacz.
-Poza tym tamta nie wjeżdża na moje piętro. – Dodał, widząc mój pogardliwy wzrok.
Drzwi metalowej puszki otworzyły się, a my weszliśmy do małego pokoiku, w którym były same obrazy, każdy z nich był wielkości drzwi i wisiał idealnie koło drugiego.
-Nikt jeszcze tutaj nie był. Powiedzmy, że dam ci kredyt zaufania... Możesz mi... Nieważne.
-Obiecuję. – Powiedziałem cicho. Doskonale wiedziałem, że mimo tej całej radosnej i pewnej siebie fasady mi nie ufa. Bo kto normalny ufa nowo poznanemu dilerowi? Może już nie dilerowi, ale w sumie...
-Zanim pójdziemy tam, gdzie mnie prowadzisz musisz mi odpowiedzieć na pytanie.
-Pytaj o co chcesz. – Odpowiedział, podchodząc bliżej, na co cofnąłem się o krok, ale wpadłem na ścianę.
-Jestem tu jako kto? Wspólnik, pracownik, czy... Osoba prywatna...?
-...Wszystkiego po trochu, ale jeśli muszę wybrać to to trzecie, a teraz zapraszam w moje skromne progi.
Jungkook dotknął dłonią jeden z kilkunastu obrazów, a on otworzył się, jak normalne drzwi. Zaprosił mnie gestem ręki, a ja przeszedłem przez ramę.
Drzwi za nami się zamknęły, a moim oczom ukazał się wielki, przeszklony i dobrze oświetlony salon.
Wszystko było zrobione w niespotykanym dla mnie stylu. Coś w rodzaju meksykańskiego domu, tylko że bardzo ekskluzywnego. Motyw panterki i różne takie pierdoły, które widywałem w telewizji, ale... Podoba mi się.
-Musimy opić naszą znajomość. – Głos Jungkooka wyrwał mnie z chwilowego letargu.
Wyższy wyciągną butelkę trunku z barku i do tego dwa kieliszki.
-Usiądź sobie, zaraz wracam. – Wzruszyłem ramionami i usiadłem wygodnie.
Jungkook wrócił po chwili z tacką pełną pokrojonych limonek.
-Nie możemy pić tequili bez limonki. – Powiedział, siadając koło mnie, po czym otworzył butelkę...
*
-Zagramy w rozbierane karty.
-Nie jestem w tym dobry Jungkoookieee.
-I o to mi właśnie chodzi...
*
-Widzisz, jak mój lata? Tak się właśnie robi nietoperza Jiminnie...
-Ach cholera, nie umiem. Mój nie jest taki długi... Wole patrzeć, jak ty to robisz...
*
Głowa mi pulsowała. Nie mogłem się podnieść. Z trudem uniosłem powieki, by jedyne co zobaczyć to ścianę... Ale ja nie mam ścian w takich kolorach...
Uniosłem obolałą głowę, przez którą przeszła nowa fala bólu i mdłości. Pierwsze, co ujrzałem to przystojna twarz Jungkooka... I... Czy ja na nim śpię?
Uderzyłem wyższego chłopaka, na którym leżałem w klatkę piersiową, a ten zamiast się zerwać to wydał jedynie z siebie dźwięk niezadowolenia i... Przytulił mnie mocniej...?
-Jungkook – Chciałem krzyknąć, ale moje gardło odmówiło posłuszeństwa... A tak w ogóle to bardzo wygodnie mi się leży.
-Jimin? – Otworzył zaspane oczy i spojrzał na mnie nieco zaskoczony.
-Nie pytaj, bo nie mam pojęcia, co tutaj robię... I dlaczego na tobie leżę...
-I dlaczego jesteśmy nadzy. – Dopowiedział, a ja zrobiłem wielkie oczy w geście zdziwienia.
-Ale jak to? – Zapytałem, czując że pomimo mojej codziennej pewności siebie teraz moje policzki zapewne poczerwieniały.
-W sumie to... Chyba graliśmy w karty i uczyłem cię robić nietoperza...
-... Nie krępuje cię ta sytuacja? – Zapytałem po chwili ciszy.
-W sensie?
-No wiesz... Na tobie leży nagi chłopak i ty też jak mniemam nic na sobie nie masz...
-Poprawka na mnie leży super seksowny, słodki, piękny i zadziorny Jimin, który cholernie mi się podoba... Ale udaj, że tego nie słyszałeś. – O nie Jeon, ja chciałem to usłyszeć... Albo w sumie nie wiem, bo w pewnym sensie wiem, że... No on też mi się podoba... Ale zamieszałem...
-Mam niezły sposób na kaca, chcesz spróbować? – Zapytał, ożywiając się nieco bardziej.
-Zabieraj łapska z mojego tyłka... I tak, bo głowa mi odpada. – Jungkook zaśmiał się, ale grzecznie wykonał moje polecenie.
-Ale wiesz, że musisz mnie puścić, bo muszę iść do kuchni. – Powiedział po chwili, szczerząc się jak głupi.
Walnąłem go ponownie w klatkę piersiową i podniosłem się bez skrępowania. W końcu nie mam się czego wstydzić.
Za to Jeon... O c h o l e r a...
Staliśmy naprzeciwko siebie. Jeon skanował moje nagie ciało oblizując usta, a ja... Ja robiłem to samo, przygryzając wargę.
Kurwa... A mówili, że nie można mieć wszystkiego...
-Gdzie moje ciuchy? – Zapytałem, w końcu jednak się trochę zawstydzając, ale nie chciałem dać poznać tego po sobie, dlatego jedyne co zrobiłem, to przykrycie dłonią penisa, bo... No po prostu nie latał, jak będę szedł.
-Pewnie porozrzucane po całym apartamencie. Powinieneś sprawdzić w salonie, bo tam chyba się bawiliśmy. – Odpowiedział, grzebiąc coś w jednej z szafek.
-Nie chcesz się wykąpać?
-...Chętnie. – Odpowiedziałem, uśmiechając się na samą myśl gorącej i odświeżającej kąpieli.
-Tutaj jest łazienka, przyjdź do kuchni jak skończysz. – Pokiwałem głową w jego stronę i poszedłem najpierw do salonu w celu znalezienia moich ubrań, ale niestety salon błyszczał czystością, nawet bielizny tutaj nie było.
-Jungkook!?
*************
Wybaczcie moją słabą aktywność, ale nie spędzam świąt w domu i dlatego to tak wychodzi♥
Mam nadzieję, że wam się podobało i obiecuję, że następne rozdziały będą dłuższe.
Wesołych Świąt!
Ps Jak mi się uda to wrzucę jeszcze dzisiaj nowy rozdział Porn Director♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro