Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wielkie zadanie

Dwudziestojednoletni mężczyzna wyszedł ze stodoły. W jego twarz uderzyły ciepłe promienie słońca oraz podmuch letniego powietrza. Zadziwiające dla niego było to, że powietrze było czyste i pachnące. Rozejrzał się powoli dookoła. Stał na wiejskiej drodze usypanej tylko drobnymi kamieniami. Spojrzał po niej wzdłuż i okazało się, że utwardzona była tylko w obrębie stodoły a dalej już była tylko wyjeżdżonym kawałkiem ziemi, gdzie nie rosła już żadna trawa. Obok niej wyrastało kilka domów, które nie układały się w jakiś sensowny wzór, ot porozrzucane przy ścieżce domostwa. Za czwartym domem uciekała jedna dróżka w prawo. Przy niej stał tylko jeden budynek, po jej lewej stronie. Sama droga wychodziła na las. Młodzieniec ruszył niepewnym wolnym krokiem przed siebie. Kilku miejscowych przyglądało mu się badawczo ale wszyscy pozostali zaszczycili go tylko przelotnym spojrzeniem bez większego zainteresowania. Jego wzrok zatrzymał się jednak na mężczyźnie siedzącym pod ścianą innej stodoły.
- Ty... Nie jesteś stąd?- zapytał dwudziestojednoletni młodzieniec.
- Nie... gdzie jesteśmy?- odparł nowo spotkany.
- Nie wiem. Jestem Kuba Nowisk.- przedstawił się poprawiając swoją grzywkę ciemnych włosów.
- Łukasz Diskus.- nowo poznany wyciągnął rękę i potrząsnął dłoń Kuby.

Tak minęło kilka dni na poszukiwaniu sposobu na przeżycie w tym obcym świecie oraz, przede wszystkim na zbieraniu informacji na temat "Gdzie my jesteśmy?" Udało im się wreszcie trafić do małej tawerny, gdzie dowiedzieli się nieco więcej niż planowali. Tawerna zdawała się być stosunkowo przyjemnym miejscem. Jeden z miejscowych polecił ją jako tanią. Weszli do środka i faktycznie jej wystrój sugerował, że jest nie droga. Podeszli do baru.
- Ile nocleg dla dwóch osób?-  zapytał Kuba.
- Jeden pokój czy dwa?- dopytywał brodaty mężczyzna o dosyć miłej i sympatycznej twarzy.
- Jeden wyjdzie taniej.- powiedział Łukasz spuszczając głowę.
- Za noc, dwie sztuki srebra.- powiedział oberżysta. Obaj panowie zasmucili się i opuścili budynek. Za nimi wyszedł ktoś jeszcze. Człowiek o bladej cerze i długich chudych palcach w długiej czerwonej szacie. Wyróżniał się nawet wśród swoich pobratymców.
- Czekajcie...- powiedział cichym głosem obcy mężczyzna.
- Coś się stało?- szybko odparł Kuba.
- Jeśli chcecie zarobić to mam dla was zlecenie.- mężczyzna zacierał ręce.
- Słuchamy...- zachęcał do rozmowy Nowisk.
- W lesie obok jest droga nad jezioro Szklanej Wody. Niestety drogę tarasują Antypody. Jeden z nich jest mi potrzebny. Jeśli przyprowadzicie mi jednego żywego to zapłacę wam.- rzekł obcy.
- Ile?- dopytywał Łukasz.
- Dam wam dwie sztuki złota.- mężczyzna znowu zacierał swoje chude palce.
- Poczekaj proszę. Musimy się zastanowić.- odparł z rozwagą Kuba. Spojrzał na kolegę i powiedział tylko krótkie "chodź". Skierowali się do sklepu opatrzonego tabliczką z rysunkiem kowadła i miecza. Weszli do środka.
- W czym mogę yyy... służyć?- kolejny człowiek na ich widok zacierał ręce.
- Chcielibyśmy kupić broń.- Szybko odpowiedział Kuba.
- Jaki żywioł was interesuje?- uśmiech na twarzy kowala się powiększył.
'Ten gremlin wie kim jesteśmy?' pomyślał Kuba.
- Jakiś ze średniej półki.- odparł Nowisk.
- Polecam w takim razie obrobiony kryształ piorunu. Jest mieczem zdolnym przeciąć grubą skórę każdego Fedoluda.- przechwalał się "gremlin".
- Ile?- rzucił Kuba.
- trzy sztuki złota i dwie sztuki srebra.- chytrze spojrzał na nich.
- A co masz za cztery sztuki złota?- zapytał ciemnowłosy młodzieniec.
- Również piorunu? Czy może jakiś rzadszy kryształ?- dopytywał kowal.
- Na razie dziękujemy.- Kuba przewał cały ten teatrzyk i wyszedł z kuźni.
- Nie wiem co zrobiłeś ale chyba coś wiesz.- stwierdził Łukasz
- Tak. Wiem ile kosztuje broń i ile nocleg. Wiem, że broń to obrobione kryształy żywiołów i, że jest wśród nich przynajmniej jeden dodatkowy żywioł. No i wiem ile kosztuje taka broń. Wracamy do tawerny.- nie czekając na odpowiedź kolegi ruszył w stronę oberży. Usiedli przy barze.
- Ha ha ha! A jednak wróciliście! Nie znaleźliście nic tańszego co?- przywitała ich ponownie sympatyczna brodata twarz.
- Musimy zasięgnąć trochę informacji.- zaczął Kuba.
- To widać. Jesteście gośćmi zza okrągłej granicy przecież! Jestem Wishio, właściciel oberży.- przedstawił się.
- Gośćmi zza okrągłej granicy?- powtórzył Łukasz.
- Tak. Czasami bogowie kręgu kogoś z waszego świata tutaj przysyłają. Ale przeważnie oni przynajmniej wiedzą gdzie są.- wyjaśniał.
- Nie było czasu na wytłumaczenia.- odpowiedział Kuba.
- Więc. W tym świecie są potwory i bestie. Broń to obrobione kryształy żywiołów. Ognia jest najwięcej, więc jest najtańszy. Potem jest woda i wiatr, następnie piorun. Istnieje jeszcze energia i ziemia ale tych są tylko dwie sztuki, o których wiemy. Być może jest ich więcej, ale my o tym nic nie wiemy. Aby używać tych kryształów musicie je tylko posiadać. Inaczej sprawa przedstawia się z bronią. Żeby uruchomić taki miecz kryształu ognia, musicie połączyć jego kryształ z kryształem grawitacji, które są tanie jka barszcz. Można je wyrwać już za pięć sztuk srebra!- powiedział.
- W takim razie twój nocleg jest super tani czy tani?- zapytał Kuba.
- Wiem do czego zmierzasz. U mnie noc jest tania. Broń jest zawsze dużo droższa. Na przykład za chleb zapłacisz tylko pół sztuki srebra a za kilogram sera żółtego lub szynki z warchlaka półtora sztuki srebra. Broń najniższej klasy, czyli kryształu ognia kupisz za pięć sztuk srebra, średniej klasy, czyli wody i wiatru za jedną sztukę złota. Klasa dobra to kryształ piorunu za półtora sztuki złota i klasa wyższa czyli kryształ energii i ziemi. Te ostatnie ceni się w diamentach.- wyjaśniał.
- Kowal chciał nam sprzedać miecz kryształu piorunu za trzy sztuki złota i dwie sztuki srebra.- wtrącił Łukasz.
- Chciał was oszukać. Przy okazji. dziesięć sztuk srebra to jedna sztuka złota, dziesięć sztuk złota to jeden diament a dziesięć diamentów to jeden arcy diament.- tłumaczył. Po kilkudziesięciu minutach wyjaśnień Kuba i Łukasz wrócili do zleceniodawcy.
- Chcemy uczciwej ceny. Sześć sztuk złota za schwytanie żywego antypoda.- powiedział Kuba.
- Mogę dać dwie.-
- Sześć!- upierał się Nowisk.
- To może dwie i pół teraz i dwie i pół jak dostarczycie antypoda?- targował się dziwak z chudymi palcami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro