Misja poboczna
Kuba razem z Jestirą weszli do wody. Okazało się, że wcale nie musieli pływać, ponieważ od brzegu do samej wysepki ciągnęła się mielizna pozwalająca przejść jedynie brodząc w wodzie po kolana. Kiedy już dotarli do skalnej wysepki z wodospadem, Kuba kazał dziewczynie poczekać. Sam wszedł pod płaszcz wodospadu i zgrabnie wcisnął się w szczelinę miedzy skałami. Jego oczom ukazało się pomieszczenie, w którym woda ściekała po ścianach tworząc swojego rodzaju warstwę pokrywającą je w całości. Spływająca ciecz gromadziła się na podłodze do momentu kiedy nie przekroczyła pięciu centymetrów, wówczas przelewała się przez szczelinę i dostawała się do jeziora. Na ścianach widać było dwa kryształy wody.
'Dwa? Miał być jeden...' pomyślał sobie.
'W takim razie jeden wezmę dla siebie.' Szybko oddzielił jeden i schował do zawiniątka. Chwilę przyglądał się drugiemu i zrobił z nim to samo. Rozejrzał się jeszcze jakby miał nadzieję, że znajdzie jeden dodatkowy. Nic z tego! Były tylko te dwa! Ponownie przecisnął się i wyszedł na zewnątrz. Lekko zdezorientowana Jestira czekała na niego, a kiedy wyszedł, bez słowa poszła za nim.
- Łukasz! Poszło łatwiej niż myślałem!- krzyknął Kuba kiedy znalazł się na tyle blisko aby ten mógł go dobrze zrozumieć.
- Czyli wracamy?- zapytał Diskus.
- Ta. Najwyższy czas.- Ruszyli we troje ciągnąc wózek z antypodem. W międzyczasie, z obawy przed rabusiami i towarzyszką, Kuba wchłonął oba kryształy. Wówczas coś zaczęło się dziać. Zrobił się blady i go mdliło. Zawroty głowy dokuczały mu do tego stopnia, że nie był w stanie sam iść. Natomiast Jestira przez całą drogę się nie odzywała. Pierwsze słowo wypowiedziała dopiero kiedy dotarli do kupca przypominającego anioła śmierci.
- Przepraszam.- cicho przez zęby wyszeptała kobieta.
- Misja zakończona! Wypłać pozostałą część. Ostrzegam! Mogę go w każdej chwili zabić.- ostrzegł Kuba. Zniesmaczony kupiec, z miną podobną do dziecka, któremu właśnie zabrano zabawkę a ono nie mogło nic zrobić, wyciągnął z worka dwie sztuki złota i tyle samo sztuk srebra. Podał je Kubie i odwróciwszy się na pięcie poszedł w swoją stronę. Jestira, jakby wzrokiem pełnym żalu i błagania o wybaczenie, ruszyła za nim jednak po krótkiej chwili zwłoki, podczas której wpatrywała się w Kubę.
- Idziemy do tego gremlina.- powiedział Nowisk, kiedy tamci byli już poza zasięgiem słuchu. Kuźnia była blisko więc bardzo szybko do niej dotarli.
- O to twój kryształ.- rzekł Kuba sprawiając, że kryształ się pojawił.
- O! Doskonale!- ucieszył się kowal, kiedy zobaczył kryształ wody. Jego uwagę zwrócił stan w jakim się znajdował Kuba.
- Widzę, że posiadłeś także jeden dla siebie...- rzekł przyglądając się swojemu zleceniobiorcy. Widząc ich miny, kontynuował.
- Jeśli jeden człowiek posiada w sobie dwa kryształy tego samego żywiołu to właśnie coś takiego się dzieje. Jest to spowodowane walką ich energii. Po prostu one walczą ze sobą a twoje ciało w ten sposób to odczuwa.- wyjaśnił "gremlin". Kuba zdecydował się jednak przyznać.
- W tej jaskini były dwie sztuki. Mam ci go oddać?- zapytał.
- Nie. Zatrzymaj go. Za około godzinę objawy powinny ustąpić.- uprzedził kowal. Łukasz i Kuba odwrócili się do wyjścia i już stali przy drzwiach kiedy kowal dodał.
- Jak będziecie szukać zlecenia to przyjdźcie. Może coś dla was znajdę.- na koniec jeszcze się uśmiechnął.
- Dzięki.- kiwnęli głowami i wyszli.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro